Szejk Hatim, który niegdyś trudnił się handlem kością słoniową, dotrzymał danej Grekowi obietnicy. Gdy Gebhr uderzył raz Stasia, szejk ukarał go zarządzając trzydzieści batów bambusem w każdą z pięt. Sudańczyk mścił się za to na swoim czarnoskórym niewolniku – Kalim.
Staś miał bardzo silny organizm, dlatego dobrze znosił trudy podroży. Inaczej było z Nel. Dziewczynka wyraźnie schudła, zamiast się opalić zbladła. Chłopiec chcąc zapobiec febrze dawał jej codziennie po pół tabletki chininy. Dinah, która od dłuższego czasu źle się czuła, zemdlała i spadła z wielbłąda. Zdołała na chwilę odzyskać przytomność i pożegnała się z Nel, po czym zmarła z wycieńczenia. Nel bardzo przeżyła tę stratę.
Szóstego dnia podróży karawana dotarła do Faszody, lecz zastała jedynie zgliszcza miasta otoczonego przez szałasy armii Mahdiego. Na miejscu podróżnicy dowiedzieli się, że Smain wyjechał na połów niewolników. Szejk postanowił wysłać dzieci za mężem Fatmy. Mieli go odnaleźć po śladach ognia. Smain podpalał dżunglę, by wypłoszyć z niej zwierzęta, a następnie na nie polować. Uwędzenia mięsa zajmowało około tygodnia czasu, więc szansę na odnalezienie go były spore. Seki-Tamala, mieszkający w Faszodnie przyjaciel szejka Hatima, podarował Nel młodą niewolnicę o słodkim wyrazie twarzy, Murzynkę o imieniu Mea.
Dzieci szykowały się do kolejnej podróży, tym razem przez puszczę. Gebhr, Chamis i dwaj Beduini cieszyli się na myśl, że u boku Smaina upolują sobie kilku niewolników. Wielbłądy były już tak wyczerpane, że nie było mowy o ponownym wykorzystaniu ich w podróży. Dlatego też osiodłano konie. Po trzydniowym wypoczynku w Fasadzie nadszedł dzień wymarszu.
Gebhr szybko wpadł na trop Smaina. Ponieważ jego oddziały wypłoszyły zwierzynę podróżnikom zagrażał głód. Gdyby zabłądzili groziły im nie tylko drapieżniki, ale jeszcze groźniejsze od nich plemiona Murzynów. Gebhr nie mścił się już na dzieciach, koncentrując swoją złość na Kalim. Dzieci często usiłowały wstawiać się w jego obronie, za co czarnoskóry niewolnik bardzo je pokochał.
Gdy pewnego dnia przechodzili przez wąwóz znaleźli się w pułapce bez odwrotu. Na ich drodze stanął lew. Staś usłyszał o zamiarach Gebhra, który zamierzał rzucić Kalego i dzieci zwierzęciu na pożarcie, aby ratować siebie i swoich ludzi. Przekonał Gebhra, że jeśli ten odda mu sztucer, to sam stanie oko w oko z wielkim lwem. Staś podszedł najbliżej jak się dało do drapieżnika i oddał strzał. Zwierze padło martwe na skały. Gdy porywacze wznosili okrzyki radości Staś stał ze sztucerem w dłoniach i zdał sobie sprawę, że lepszej okazji do uwolnienia się mogą już nie mieć. Zastrzelił Gebhra i Chamisa. Beduini rzucili się na chłopca, lecz ten był szybszy i dwoma celnymi strzałami powalił ich na ziemię. Nastała grobowa cisza. Staś stał nieruchomo z błędnym wzrokiem. Nel była przerażona.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 -