Jego sytuacja miała się odmienić, gdy gimnazjum przyjęło nowego nauczyciela, który nazywał się Kowalenko. Nowy belfer przybył do miasteczka ze swoją siostrą. Mieszkańcy postawili sobie wówczas za cel wyswatać kobietę z Bielikowem. Sam nauczyciel greki z czasem nawet nabrał ochoty na ożenek z panią Kowalenko i nie wiele brakowało, a doszłoby do ślubu. Jednak pewnego dnia ujrzał swoją wybrankę z bratem podczas rowerowej przejażdżki.
Widok kobiety na rowerze był dla niego nie do zniesienia. Uważał to za niemoralne, a nawet wywrotowe, dlatego udał się do Kowalenków, by im o tym powiedzieć. Brat niedoszłej małżonki tytułowego bohatera zdenerwował się i zrzucił Bielikowa ze schodów. Nauczyciel greki nie mógł znieść upokorzenia, jakiego zaznał na oczach ukochanej i mieszkańców miasteczka. Dwa miesiące później samotny i odizolowany Bielikow podupadł na zdrowiu i zmarł, ku uciesze i uldze sąsiadów.