Zgromadzenie domagało się od rewirowego, by rozstrzygnął całą sprawę. Chriumkin przedstawił relację zdarzeń, z której wynikało, że pies rzucił się na niego bez powodu i dotkliwie ugryzł go w palec. Funkcjonariusz miał zamiar przykładnie ukarać właściciela psa, lecz gdy dowiedział się od kogoś z tłumu, że był nim generał Żygałow, zmienił zdanie. Zrobiło mu się nagle żal roztrzęsionego szczeniaka: Ty pewnie rozharatałeś palec o jakiś gwóźdź, a potem przyszło ci do głowy, że może uda się na tym zarobić. Ty przecież... wiadomo, co z was za ludzie! Znam was, wy diabły!, grzmiał Oczumiełow.
Ktoś z tłumu krzyknął nagle, że generał ma tylko psy rasowe, a nie takie Ani maści, ani wyglądu... paskudztwo jakieś.... Gdy na targowisku pojawił się generalski kucharz, Prochom, rewirowy zapytał go, czy rozpoznaje psa. Mężczyzna odparł, że zwierzę należy do brata generała, który przyjechał niedawno w odwiedziny. Twarz Oczumiełowa pojaśniała nagle. Ach, mój Boże... Stęsknił się za bratem... A ja nic nie wiedziałem! Więc to jego piesek? Bardzo mi miło... Zabierz go... Piesek niebrzydki... Taki sprytny... Cap tego za palec! Cha – cha – cha!... No, czego drżysz? Wrrr... wr... Zły, szelma!... Ach, co za psina..., zachwycał się psem rewirowy. Tłum wyśmiał Chriumkina. Oczumiełow odgrażał się Chriukinowi – Ty się jeszcze dostaniesz w moje ręce!.