Teraz przemawia świerk.
Jako najwyższe z drzew widział on najdalej. Mówi o walkach, jakie toczyli powstańcy. Były to krwawe starcia. Świerk woli jednak wspominać, z jaką radością witał walczących, gdy wracali zwycięscy.
Świerk wspomina sytuację, gdy Traugutt wywołał na środek Marysia Tarłowskiego. Dziękował mu za uratowanie życia.
Maryś dostał liczne gratulacje. Panowała ogólna wesołość, której nie podzielał jedynie sam bohater dnia. Maryś był smutny i zadumany. Nie czuł, że jest stworzony do walki.
Temat ten podjęła brzoza.
Brzoza wiele razy była świadkiem zwierzeń młodzieńca. Chłopiec lubił spędzać czas na łonie natury. Był wtedy naprawdę szczęśliwy.
Brzoza wspomina także o nocnych rozmowach Marysia z Jagminem. Młodzieńcy dyskutowali o tym, jak będzie wyglądał świat po epoce krwawych walk. Maryś widzi bezsens i okrucieństwo każdej wojny. Mówi o niej, że uśmierca zarówno ofiarę, jak i agresora.
Dwaj przyjaciele stwierdzają, że ich walka jest konieczna. Nie ma od niej odwrotu. Wskazują, że zapewne kiedyś nadejdą zmiany, ale oni już raczej tego nie zobaczą.
Brzoza kończy swoją wypowiedź słowami:
Aż przyszedł dzień…Myśl tę podejmuje ponownie stary dąb. Z wieściami do obozu przybywa Kalikst Radowicki. Był to członek tzw. „straży dalekiej”. Prosi o rozmowę z wodzem.
W namiocie Traugutta zbiera się kilka osób na naradę. Wojska wroga zbliżają się do lasów horeckich.
Wódz wychodzi do powstańców i ogłasza ostateczną bitwę. Podkreśla celowość i konieczność ich ofiary. Po chwili wszyscy rozpoczynają przygotowania do bitwy.
Poseł wręcza Marysiowi krótki list od siostry. Niestety trzeba już wymaszerować, więc treść listu pozostaje tajemnicą.
Artur Grottger - Bitwa (cykl Polonia)
Wkrótce rozpoczyna się bitwa. Powstańcy dzielnie stawiają opór. Walka jest jednak z góry skazana na klęskę. Wszystko rozgrywa się w kłębach gęstego dymu, więc dąb opowiada tylko o niektórych wydarzeniach.
Relacjonuje on to, co dzieje się z Tarłowskim. Chłopak zostaje ranny w ramię. Jagmin odnosi przyjaciela do namiotu z rannymi, który bardzo szybko napełnia się po brzegi. Dwaj lekarze obozowi mają pełne ręce roboty.
Namiot z rannymi zostaje zaatakowany. Powstańcy ruszają na pomoc. Pierwszy do namiotu dotarł Traugutt. Nie zastał tam rannych i lekarzy, lecz same trupy. Ostatni dogorywał Maryś. Resztkami sił rzucił on Jagminowi chustę zbroczoną krwią, prosząc, aby oddał ją siostrze.
Na tym zakończył swą opowieść stary dąb.
Wiatr tymczasem, wysłuchawszy tych wspomnień, płakał nad grobem poległych. Po chwili zapytał jeszcze o wetknięty w mogiłę krzyż. Na to wezwanie dzwonki liliowe opowiadają, że wetknęła go tu Aniela, kiedy przyszła na grób brata. Długo płakała nad losem dwu ukochanych mężczyzn, ale nigdy już więcej tu nie wróciła.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -