Jak już zostało to wcześniej wspomniane Marlow był wytrawnym obserwatorem, który nie pozwalał sobie mydlić oczu. Od samego początku wiedział na czym, tak rzeczywiście, polegała kolonizacja:
Zagarniali, co mogli, ze zwykłej chciwości. Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie. Odkupia go tylko idea. Idea tkwiąca w głębi; nie sentymentalny pozór, tylko idea; i altruistyczna wiara w tę ideę - coś, co można wyznawać i bić przed tym pokłony, i składać ofiary... Chociaż wiele osób próbowało mu wmówić, że biały człowiek wyrządza wielką przysługę Afryce, to on przez cały czas wiedział doskonale, jak faktycznie Europejczycy okradają czarny ląd.
Marlow przeszedł do panteonu największych bohaterów literackich dzięki swojej złożoności i specyficznej dwoistości. Otóż z jednej strony reprezentuje on wartości tradycyjne takie jak męstwo, odwaga, mądrość czy siła, ale z drugiej strony posiada skomplikowany charakter ukształtowany przez życie. Czasami wydaje się być wręcz nieszczęśliwy, lecz wynika to z jego pesymistycznego poglądu na ludzkie losy. Marlow, chociaż jest Anglikiem, to nie pojmuje siebie jako człowieka Zachodu, a po wizycie w Afryce i przekonaniu się, jak przedstawiciele cywilizacji europejskiej rozprawili się z tamtejszymi bogactwami naturalnymi, wydawał się całkowicie odcinać od swoich korzeni.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -