5. Motyw szatana
Szatan u Bułhakowa nie jest mściwym władcą ciemności. Przypomina człowieka i nosi ludzkie cechy. Troszczy się o losy moskiewskiej społeczności i martwi go wymykające się spod kontroli zło. Nie ujawnia agresji i nie ma zapędów „anarchistycznych”. Jego celem nie jest wywoływanie zamieszek i prowokowanie niemoralnych uczynków, ale przywracanie porządku. Paradoksalnie ma naturę etyka. Wierzy w Boga i jest filozofem, uczonym. „Wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. Wykorzystuje tylko niektóre z „diabelskich” sztuczek, resztę dopełnia człowiek, ale to czart sprawuje kontrolę nad złem. Nie jest buntownikiem. Podporządkowuje się rozkazom ze „światłości”. Jego skrywanym obliczem jest miłosierdzie. Bardziej jawnym zaś karykatura, ironia i kpina. Na jego twarzy na pewno nie gości szyderczy uśmiech, prędzej żartobliwy, wesoły. Zapewne czasem wykrzywia ją ból, spowodowany widokiem świata. Ma wtedy zafrasowane oblicze. Rozmyśla niekiedy nad „ułomną” naturą człowieka.
6. Motyw śmierci
Śmierć w prozie Bułhakowa nie jest tragicznym końcem, ale łagodnym przejściem do krainy „wieczystego spokoju”. Na spokojny dom w zaświatach zasługują ci, którzy moralnie przeszli przez życiowe burze, którzy wypełnili swoje przeznaczenie. Tam zabiera mistrza i Małgorzatę „kompania” Wolanda. Dla tych nieposłusznych, zakłamanych, obłudnych „przewidziana” jest gorsza kara - zapomnienie, niebyt, śmiech i krytyka pokoleń. W „niebyt” odchodzi ateista Berlioz, osądzony według indywidualnych przekonań. Woland mówi do niego: „Zawsze był pan zagorzałym głosicielem teorii, według której po odcięciu głowy życie człowieka się urywa, człowiek zamienia się w popiół i odchodzi w niebyt. (...) każdemu będzie dane to, w co wierzy. (..) Niech się zatem tak stanie.”
7. Motyw samotności
Bohaterowie powieści Bułhakowa doświadczają uczucia samotności. Samotna, bo pozbawiona miłości jest Małgorzata. Samotny i nieszczęśliwy czuje się procurator Judei Poncjusz Piłat. Niczym pustelnik siedzi w zaświatach na kamiennej skale i kontempluje swój niewypełniony los. Samotny, bo odrzucony przez lud staje przed hegemonem skazaniec Ha – Nocri. Równie samotny jest mistrz z niezrozumiałym przez recenzentów, skrytykowanym dziełem. Każdy z bohaterów na swój sposób walczy z uczuciem opuszczenia. Małgorzata z krzyczącym bukietem mimozy wyrusza na spotkanie miłości. Prefekt przywołuje psa Bangę, bo tylko on wydaje się rozumieć swego pana. Jeszua wierzy w sensowność losu i samotność „wpisuje” w jeden z wymiarów przeznaczenia.
Mistrz udaje się do szpitala psychiatrycznego, by, jak mniema, spotkać mu podobnych. Tam poznaje Iwana Bezdomnego, którego „lekarstwem” na ból niezrozumienia są środki antydepresyjne rozdwajające jaźń. Samotność wyobrażona u Bułhakowa tożsama jest z odrzuceniem, niezrozumieniem, brakiem miłości. Jest jakoby piętnem i symbolem (np. odrzuconego artysty). Może dotknąć każdego człowieka, w zasadzie, w taki czy inny sposób, „narzuca się” życiu. Niekiedy nawet bywa pragnieniem. U Bułhakowa to uczucie „przejściowe”, może bardziej budujące, konstruktywne niż deprymujące. W końcu przecież Małgorzata poznaje i odzyskuje mistrza. Procurator zostaje uwolniony od brzemienia samotności, a Jeszua, opuszczony przed śmiercią, w „światłości” ma wiernego sługę – ucznia – Mateusza Lewitę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -