Straszewski […] widział wszystko, że mię ptastwo słucha; widział, że się na gnieździe daje pogłaskać; widział kuropatwy, tam wylężone i stadami swoje potomstwo wodzące, na zawołanie tak jako kurczęta do sypania ziaren idące.
Posłaniec wrócił do króla, by zdać mu relację z tego, co widział. Król uparcie trwając przy swoim kaprysie posiadania niezwykłej wydry, postanowił nawet przekupić Paska, ofiarowując mu dwa tureckie konie. Ten jednak koni nie przyjął, choć wydrę oddał „na nową służbę”. Zwierzę tak tęskniło za dawnym właścicielem już w drodze, że je „przywiedli królowi jako sowę odętą”. Wydra nie dawała się nikomu pogłaskać, kąsała, pozwoliła na to dopiero królowi. Nie posłuchano się jednak Paskowej instrukcji, jak postępować ze zwierzęciem i źle wydrę uwiązano. Przyzwyczajone do swobody zwierzę uciekło z pałacu i
ścieżkami tam gdzieś, wyszedszy, błąkało się nie wiedząc, gdzie się obrócić. Skoro rano, potkał ją dragan; nie wiedząc, czy to chowane, czy dzikie, uderzył berdyszem, zabił.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -