Powody napisania powieści Początek leżą bezpośrednio w biografii autora, który większość pomysłów zaczerpnął z osobistych doświadczeń oraz nawiązał do tradycji europejskiego humanizmu.
Andrzej Szczypiorski jest przedstawicielem pokolenia Kolumbów, a losy jego życia są niemal typowe dla urodzonych w latach dwudziestych, a wchodzących w dorosłość pod koniec lat 30.
Jego życie, podobnie jak życie Pawła Kryńskiego, zostało nieodwracalnie zmienione przez wybuch wojny, tak samo jako serdeczny przyjaciel Henia brał udział w powstaniu warszawskim w sierpnie 1944 roku. Dzięki tym doświadczeniom, widzeniu na własne oczy grozy wojny, zagłady Żydów, przyjrzeniu się postępowaniu Polaków, Niemców pisarz stworzył niezwykle autentyczną powieść, w której nasi rodacy nie są kryształowi (przykładem konfident Bronek Blutman czy oschle traktująca żydowskie sieroty zakonnica Weronika), Niemcy nie utożsamiają się z poglądami Hitlera (Müller pomagający wyciągnąć Irmę z Alei Szucha), w której nic nie jest czarno-białe, co stało się powodem częstych ataków na prozaika.
Zarzucano i zarzuca się mu po dziś dzień, że napiętnował Polaków za ich „rzekomy” antysemityzm. Gdy w 1998 roku minęła 30. rocznica wydarzeń marcowych’68 roku, ponownie do głosu doszli obrońcy szlachetnych postaw powojennych mieszkańców Warszawy. Z tej okazji zorganizowano internetową dyskusję, w której mogli się wypowiedzieć przeciwnicy oraz zwolennicy Początku. Oto fragment jednego z wielu wpisów:
Początek kiedyś gorąco poleciła mi przeczytać pewna osoba, która przetrwała okupację na aryjskich papierach, mówiąc:
Powojenne losy rodowitego Warszawiaka, który bohaterem powieści uczynił także swoje ukochane miasto, tworząc swoista mapę centralnych punktów stolicy, miały wpływ na ukształtowanie postaci Kryńskiego czy pięknej wdowy Seidenman. Szczypiorski doświadczył „na własnej skórze”, co znaczyło narazić się władzy komunistycznej. Jako żołnierz Armii Krajowej został osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Po przeżytych cierpieniach nie czekało go radosne i ciepłe przywitanie w socjalistycznej ojczyźnie – stale był inwigilowany, nękany podsłuchami, przesłuchiwany. Władza śledziła każdy krok niewygodnego prozaika, aż w końcu w czasie stanu wojennego internowała go z kraju, wykluczając na wiele lat z oficjalnego obiegu literackiego i skazując na tak zwany zawodowy underground.
Opuszczony, zdeklasowany, pozbawiony kontaktu z rodziną i przyjaciółmi Szczypiorski zaczął pisać Początek by rozprawić się zarówno z bolesnymi wspomnieniami wojennymi, jak i tymi równie tragicznymi, dotyczącymi przełomu lat 80. i 90. XX wieku, gdy, po zatrzymaniu 13 grudnia 1981 roku, został osadzony w więzieniu w Białołęce pod Warszawą i w Jaworzu.
Sukces czytelniczy oraz międzynarodowy książki sprawił, że pisarz stał się zaciętym i odważnym publicystą, poruszał aktualne i kontrowersyjne tematy społeczne, stał się swoistą ikoną literatury wojennej i powojennej, symbolem walki ze stereotypami międzynarodowemu, czego dowodem może być jego ogromna popularność w Niemczech (wystąpił na przykład podczas rocznicy zjednoczenia Niemiec czy przyjaźnił się z kanclerzem Helmutem Kohlem), stojąca kością w gardle niektórym pisarzom.
Tytułowy „początek” bezpośrednio odnosi się do sceny pożegnania Pawła Kryńskiego z Heniem Fichtelbaumem, który postanawia wrócić do getta i ostatnie dni życia spędzić z rodziną. Gdy przyjaciele się rozstali, Paweł doznał wrażenia jakiegoś początku, co uświadomiło mu, że czeka go jeszcze wiele pożegnań, a nielicznych powrotów:
W tym kontekście tytuł oznacza koniec dzieciństwa i początek gorzkiej dojrzałości: Myśl, że teraz wszystko będzie inne, zhańbione, obce (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Zatytułowanie powieści akurat takim rzeczownikiem zwraca uwagę na kilka warstw problematyki utworu: początek totalitaryzmu, który będzie dominował w dwudziestowiecznej historii Europy, jak i początek nowej socjologiczno-społecznej sytuacji w Polsce, w której wskutek Holocaustu wymordowano kilka milionów Żydów, zabierając krajowi doskonałych lekarzy, naukowców, przedsiębiorców.
Kojarzy się także z Biblią: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię…, Na początku było Słowo, co przynosi nowe konteksty i mobilizuje do szukania wspólnych stycznych między Żydami i chrześcijanami, uzasadnienia ich pradawnej więzi, a także przypomnienia tego pierwszego aktu twórczego, bo jego odbiciem zawsze będą ambicje artysty (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Sam Szczypiorski o intencji przy tytułowaniu dzieła mówi:
Tytuł może być interpretowany także jako początek poszukiwania własnej drogi w świecie zdominowanym przez dwa europejskie totalitaryzmy: najpierw na początku XX wieku przez rosyjski komunizm (ideologia odnosząca się do życiorysu kolejarza Filipka), potem przez faszyzm, który rozwinął się w Niemczech w latach trzydziestych; jako początek przystosowywania się do nowego życia po traumie II wojny światowej, która odcisnęła piętno na każdym, któremu udało się przeżyć. Jak zauważa Ewa Jażdżewska-Goldsteinowa, tytuł powieści miał być pytaniem o Polskę powojenną – czy, pozbawiona Żydów, oddzielona od Europy, od swoich korzeni, pozostanie sobą? (Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 12).
Prócz tych znaczeń, tytuł powieści może być także rozpatrywany w kontekście zmian, jakie zaszły w Polsce i na świecie (zimna wojna) po zakończeniu walk w 1945 roku, gdy w naszym kraju do głosu doszedł antysemityzm, ksenofobia, polityka partii, a na świecie ścierały się dwie odmienne opcje i siły polityczne: zachodnia i radziecka.
Co ciekawe, zachodnioeuropejski tytuł powieści - Die schone Frau Seidenman (Piękna pani Seidenman) kojarzy się z problematyką kobiecą, co jest oczywiście mylące zarówno w stosunku do treści, jak formy – bo nie ma podstaw do wyeksponowania tej jednej postaci – ale dobre jako chwyt reklamowy i w pełni korespondujące z piękną reprodukcją Klimta na okładce (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Akcja właściwa powieści Andrzeja Szczypiorskiego Początek, dotycząca głównie takich wydarzeń historycznych, jak powstanie i likwidacja warszawskiego getta, powstanie z sierpnia 1944 roku oraz wydarzenia marcowe 1968 roku, dzieje się w okupowanej Warszawie, na przełomie lat 1942-1943, jednak dzięki retrospekcjom perspektywa zostaje rozciągnięta do prawie osiemdziesięciu lat (autor wspomina takie ważne momenty polskiej historii powojennej, jak: manifestacje poznańskich robotników w czerwcu 1956 roku; marzec 1968 roku i falę antysemityzmu zalewającą nasz kraj; interwencja w Czechosłowacji, w której przy boku Armii Radzieckiej walczą polscy żołnierze; strajki uliczne oraz protesty w fabrykach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, krwawo stłumione przez wojsko i milicję; październik 1978 roku - wybór Polaka na papieża; pierwsza pielgrzymka w 1979 roku; ogłoszenie w 1981 roku stanu wojennego na terenie Polski) i epizodyczne zahacza o Paryż. Niemcy, Syberię oraz Izrael.
Czytelnik wraz z bohaterami albo wspomina ich przeszłość, albo wraz z nimi przenosi się kilkadziesiąt lat w przyszłość. Za sprawą na przykład przyjaciół Niemca Müllera i kolejarza Kazia Filipka poznaje szczegóły ich spotkania w Krasnojarsku na Syberii, dowiaduje się o tym, że w 1905 roku odbili kolegę z posterunku żandarmerii w Puławach czy dzielnie walczyli w I wojnie światowej.
Jeśli zaś chodzi o „przenoszenie się w czasie” naprzód, mamy z tym do czynienia w przypadku osób, które przeżyły II wojnę: Irmy, Pawełka, Suchowiaka, Pięknego Lola, sędziego Romnickiego oraz Joasi. Dzięki nim poznajemy relacje z wydarzeń marcowych 1968 roku (gdy Irma Seidenmanowa została wyrzucona z pracy w ministerstwie oświaty i internowana z Polski) czy z lat stanu wojennego (gdy z kolei Paweł Kryński musiał opuścić Polskę, ze względu na działalność opozycyjną oraz aktywny udział w NSZZ „Solidarność”).
Dzięki takim inwersjom czasowym powieść zyskuje kolejny atut. O ile bardziej wzruszające wydaje się pożegnanie Pawła Kryńskiego i Henia Fichtelbauma, jeśli wiemy, że uzdolniony żydowski matematyk już nie wróci z getta. Szczypiorski dał dowód swojej niezwykłej umiejętności takiego operowania czasem, by jeszcze bardziej wzbogacić fabułę i zaciekawić czytelnika, któremu na początku powieści przedstawia małą Joasię, na końcu już dorosłą kobietę.
Dzięki zabiegowi opisania wszystkich postaci najpierw przez pryzmat wojny, a później z perspektywy powojennej, Szczypiorski, który zastosował synchroniczne przedstawienie wydarzeń (równoczesną i panoramiczną projekcję zdarzeń), stworzył zamknięte przykłady losów ofiar zagłady oraz czasu dominacji komunistów.
Andrzej Szczypiorski w Początku podjął problem tożsamości narodowej, którą próbują zweryfikować zarówno Żydzi, jak i Niemcy.
II wojna światowa, niemiecka polityka czystej krwi, podzielenie Warszawy na aryjską i żydowską część, eksterminacje potomków Mojżesza sprawiły, że powieściowi bohaterowie – symbole rzeczywistych ludzi – musieli poszukać odpowiedzi na wiele pytań, o istnieniu których do tej pory nie mieli pojęcia.
Polska Żydówka, wdowa po cenionym polskim naukowcu Irma Seidenmanowa wielokrotnie weryfikuje swoje poczucie narodowej tożsamości. Gdy ukrywa się przed gestapo pod pseudonimem Marii Magdaleny Gostomskiej, nie czuje się ani Polką, ani Żydówką. Stoi na rozdrożu. Choć urodziła się jako potomkini Mojżesza, to z wyglądu przypominała Polkę, miała nordycki typ urody: jasną cerę, złote włosy.
Jej postrzeganie własnej tożsamości zmienia się, gdy zostaje uwolniona z Alei Szucha. Po ciężkich przeżyciach budzi się z radosną świadomością, że jest Polką, że w Polsce, którą kocha całym sercem, jest jej miejsce i że zrobi wszystko, by pomóc swojej ojczyźnie w dogonieniu zachodnich sąsiadów i nadrobieniu wojennych strat. Tak też się stało. Przez dwadzieścia pięć lat wytrwale i z pożytkiem dla kraju pracowała w ministerstwie oświaty, skąd w czasie antysemickiej propagandy wydarzeń 1968 roku wyrzucono ją, a potem przemocą internowano z kraju.
Bohaterka została potraktowana jak rzecz. Choć po wojnie robiła wszystko, by pomóc Polsce i Polakom, to oni postąpili z nią gorzej, niż Niemcy podczas wojny:
Problemy z własną tożsamością dręczą także innego Żyda - Henryka Fichtelbauma. Chłopak nie może zrozumieć, dlaczego musi przeprowadzić się do getta, skoro jego ojciec wiele lat wcześniej zerwał wszystkie kontakty z Żydami i przestał praktykować judaizm. Nie akceptuje faktu, że Żydzi cierpią tylko z powodu rasy i wyglądu, podczas gdy polscy przestępcy i bandyci (na przykład Suchowiak czy Piękny Lolo) chodzą wolno.
W końcu jednak chłopak postanowił przyjąć swój los i wrócił do getta, by tam umrzeć wokół innych Żydów.
Przeżyć udaje się jego siostrze - Joasi Fichtelbaum, lecz to nie chroni jej przed podobnymi problemami. W dzieciństwie, aby zwiększyć jej szanse na przeżycie, zmieniono ją na Marysię Wiewiórę, pozbawiając żydowskiej tożsamości i uniemożliwiając pełną asymilację z Polakami, ponieważ była za mała, by zrozumieć powody takiej zmiany. W bohaterce jej żydostwo odezwało się, gdy jako dorosła już kobieta wyemigrowała do Izraela, lecz nie było na tyle rozwinięte i ugruntowane, by nie czuła się tam obco.
Szczypiorski zakamuflował w kilku przypadkach problem tożsamości. Mimo iż żydowski konfident Bronek Blutman zdawał się nie mieć wyrzutów sumienia z denuncjowania swoich rodaków, to jednak można powiedzieć, że ten bohater także miał problem z tożsamością narodową, z której świadomie zrezygnował, by powiększyć szansę na przetrwanie. Wiedząc, że jako Żyd nie ma żadnych „ludzkich” praw, że jest w hierarchii najniżej, postanowił wydawać dawnych znajomych i sąsiadów w zamian za większą wolność poruszania się, trochę pieniędzy i jedzenia.
Prócz Żydów, problem z przynależnością do swojej rasy męczył także przedstawiciela nacji niemieckiej. Johann Müller, Niemiec urodzony w Łodzi nie utożsamiał się z postępowaniem i polityką swoich rodaków. Przeciwnie: sympatyzował z Polską i Polakami, był związany emocjonalnie z losem ciemiężonego przez Hitlera narodu, czuł odrazę i wstręt z powodu ich cech charakteru:
Postać Müllera staje się jeszcze głębsza, gdy w rozmowie z uwolnioną z Pawiaka Irmą wyznaje, że obawia się o swój los po wojnie: (…) wiem, że przynależę tutaj. Ale czy ludzie po wojnie, w niepodległej Polsce, także uznają za oczywiste, że ja tutaj przynależę?
Bohaterem najpełniej utożsamiającym się z własnym narodem jest chyba postać wiodąca powieści – Paweł Kryński, któremu silnie zakorzeniona tożsamość nie pozwala na powojenną współpracę z komunistami i za wszelką cenę walczy o prozachodni kierunek polityki swojej ojczyzny.
Podsumowując, Szczypiorski doskonale przedstawił kwestię tożsamości narodowej, którą próbowali określi powieściowi bohaterowie – nieszablonowi, inni, wwiercający się w pamięć ze względu na nękające ich i tak zaabsorbowaną wojną głowę.
Kolejarz Kazio Filipek dający w myślach rady Pawełkowi Kryńskiemu:
Pawełku, pomyślał kolejarz Filipek, zazdroszczę ci. Dożyjesz innych czasów. Nie będzie Polska jak gwóźdź w obcęgach. Będzie znów niepodległa, a przecież lepsza od tamtej, niedawnej, bo bez granatowej policji, sanacji i tromtadracji, bez tej małostkowości, zarozumialstwa, chłopskiej biedy, robotniczych buntów, mocarstwowych aspiracji, getta ławkowego, strajków rzeszowskich, zabitych z Semperitu, biedaszybów, bez głodnych inteligentów i rozpanoszonych pułkowników, bez zaściankowego kleru, Brześcia i Berezy, antysemityzmu, ukraińskich ruchawek, zapachu kiszonej kapusty, śledzia w cholewie, bezdomnych włóczęgów, pyszałkowatych kamieniczników, bez kurnych czat i zabitych deskami wiosek, bez zbankrutowanych teatrów, drogich książek, tanich prostytutek, dygnitarskich limuzyn i Obozu Zjednoczenia Narodowego. Zazdroszczę ci Pawełku! Będziesz miał Polskę szklanych domów, naszą Polskę pepesiacką, rozbotniczo-chłopską, bez żadnej dyktatury, bo dyktatura to jest bolszewizm, okrucieństwo, ateizm i koniec demokracji, będziesz miał nareszcie, Pawełku kochany, Polskę wolną, sprawiedliwą i demokratyczną, dla wszystkich Polaków, Żydów, Ukraińców, nawet Niemców, szlak by ich trafił, nawet dla nich także."
Henryczek Fichtelbaum o śmierci:
Najtrudniej umiera się w samotności, ciemności i ciszy. Śmierć wśród innych, w zgiełku ludzkich okrzyków, ciasnocie spojrzeń i gestów, wydaje się mniej okrutna.
Sędzia Romnicki o Polsce:
Nam powinno zawsze o Polskę chodzić, o polskość, o wolność naszą. Żaden tam pokój europejski, koszałki-opałki dla idiotów, ale Polska.
Irma rozmyślająca nad tak zwaną złośliwością rzeczy martwych, gdy jej tożsamość zdradziła mała papierośnica:
Reakcja nieznanego staruszka na Henia jedzącego ciastko w cukierni:
Najpierw i tak pozabijają Żydów, a potem nas, nie ma więc żadnego powodu do paniki, niech ten młodzieniec zje ciasteczko, gotów jestem za niego zapłacić, proszę nie popadać w podniecenie oraz prostrację, zachować godność, trwa wojna, jesteśmy skazani, chyba że Adolf Hitler wyzionie ducha w sposób niespodziewany, czego mu zresztą serdecznie życzę, więc dajcie spokój, nic się nie stało, tu jest Polska, póki co tu jeszcze jest Polska, i proszę mi nie odbierać tej nadziei.
Stosunek siostry Weroniki do dzieci żydowskich, którym pomagała w przyswojeniu nowych imion i nazwisk, nowych życiorysów:
Chciała doprowadzić do Boga wszystkie dzieci ziemi, bliskie i dalekie, białe, czarne, żółte, a nawet jeszcze bardziej egzotyczne. Jeśli była w jej sercu jakaś oschłość, to chyba tylko wobec dzieci żydowskich, bo co innego znaczy nie poznać wcale, a co innego poznać i podeptać. Czarne buzie dalekich Murzynków znajdowała siostra Weronika jako niewinne, bo jeszcze nie tknięte palcem prawdy. Smagłe twarzyczki dzieci żydowskich nosiły na sobie piętno tego wyznania i nienawiści, z jaką się spotkał Zbawiciel pośród ludu Izraela. To byli ci, którzy odrzucili Boga, nie dali wiary słowom Jego Syna. Wysoki mur nieufności oddzielił siostrę Weronikę od dzieci żydowskich. Emanowała z nich obcość. Kiedy szła ulicą, wysoka, duża, stawiając na chodniku swoje mocne, męskie stopy, żydowskie dzieci uciekały przed nią. Jej biały kornet, jak wydęty żagiel łodzi, płynął pośród czarnych, pierzchliwych czółenek żydowskich. Nigdy nie przybijały do jej burty, a ona nigdy nie wpływała do ich gwarnych zatok.
Krawiec Apolinary Kujawski o ciężkiej sytuacji Polski:
I tylko jedna sprawa sączyła niepokój w jego serce. Że mianowicie Pan Bóg jak gdyby odwrócił się od Polski, wystawiał ją na zbyt ciężką próbę. Czymże bowiem ta Polska zawiniła tak bardzo, gdy po stuleciu niewoli i cierpień odrodziła się po Wielkiej Wojnie i przetrwała zaledwie dwadzieścia lat? Na pewno nie wszystko było w Polsce w porządku, lecz czy gdzie indziej było w porządku? Czy było w porządku, jeśli potężna Francja broniła się zaledwie przez miesiąc i kapitulowała tak sromotnie, niemal na kolana padając przed Hitlerem? Czy było w porządku, jeżeli Sowiety, rozciągając się aż na skraj świata, pękły z trzaskiem pod naporem niemieckim w ciągu dwóch miesięcy? A przecież Sowiety dokonały wspólnie z Hitlerem rozbioru tej nieszczęsnej Polski. Za ten grzech Bóg słusznie ich pokarał, uciekali przed Niemcami aż do samej Moskwy i dopiero tam się jakoś opamiętali, skuteczniej stawili opór. Więc coś takiego było w Polsce i Polakach, że znów muszą cierpieć, jak nigdy dotychczas? Dlaczego Bóg tak okrutnie Polskę i Polaków doświadcza?
Staruszka Irma o swojej przeszłości:
(…)wcale nie pamiętała Stucklera ani okratowanej klatki, lecz tylko nieduży gabinet z biurkiem koloru ciemnego miodu, dwoma telefonami, palmą w donicy pod oknem, dywanem, fotelami obitymi skajem, nieduży gabinet pamiętała doskonale, twarz sekretarki, pani Stefy, pamiętała, nade wszystko zaś twarze tych trzech mężczyzn, którzy zachowywali się gruboskórnie i szyderczo, wówczas, w kwietniu roku 1968, kiedy zjawili się w gabinecie, aby ją z niego usunąć. Nawet nie pozwolili jej zabrać teczki, a także pani Stefa, która odwróciła się twarzą do okna, kiedy Irma przechodziła w towarzystwie mężczyzn przez sekretariat, byli rzeczywistością, życiem spełnionym do końca, a przecież przeciętym gwałtownie, w ciągu jednej chwili, brutalnie i niegodziwie. Pamiętała tylko owych mężczyzn w gabinecie, sylwetkę pani Stefy na tle okna, a także nalane, obrzmiałe i niechętne twarze późniejszych swoich rozmówców, dłonie celników na jej bagażu, dokumentach, książkach i notesach.
Müller o Niemcach:
Niemcy są prostolinijni. Łaskawa pani pozwoli, że powiem nawet więcej. Niemcy są płascy jak deska! Bez wyobraźni, bez obłudy, bez dwulicowości (…) Stucklerowi kazali Żydów tępić, to ich tępi. Każą mu Żydów szanować, to będzie łaskawą panią całował w rękę i traktował najlepszym, francuskim koniakiem. Dyscyplina, akuratność, rzetelność w każdej robocie. W zbójeckiej robocie także, niestety! (…)Niemcy nie popełniają pomyłek, to nie jest w niemieckim stylu. (…)Brak nam szczypty szaleństwa, myślał, jesteśmy tak bardzo trzeźwi. (…)Być lepszym w każdej dziedzinie, być niedoścignionym - oto niemiecka ambicja. Najpiękniej komponować, najwydatniej pracować, najmądrzej filozofować, najwięcej posiadać, najsprawniej zabijać! (…)Jeśli historia nałoży kiedyś na Niemców obowiązek hipokryzji, staną się najdoskonalszymi hipokrytami pod słońcem.
Paweł Kryński o Polsce i wojnie:
Po raz pierwszy sama Polska Polskę zhańbiła i wdeptała w błoto! Swoją gorzką wypowiedź skonstatował słowami: Nareszcie zdechł mit o naszej wyjątkowości, o tym polskim cierpieniu, które zawsze było czyste, prawe i szlachetne. (…) Święta Polska, cierpiąca i mężna. Polskość święta, zapita, skurwiona, sprzedajna, z gębą wypchaną frazesem, antysemicka, antyniemiecka, antyrosyjska, antyludzka. Pod obrazkiem Najświętszej Panienki. Pod stopami młodych oenreowców i starych pułkowników. Pod dachem Belwederu. Pod mostem. Święta polskość pod knajpą i kasą. Tępe pyski granatowych policjantów. Lisie mordy szmalcowników. Okrutne twarze stalinowców. Chamskie gęby Marca. Przerażone gęby Sierpnia. Pyszałkowate gęby Grudnia. Święta polskość bluźniercza, która się ośmieliła nazywać Polskę Chrystusem Narodów, a hodowała szpiclów i donosicieli, karierowiczów i ciemniaków, oprawców i łapowników, ksenofobię podniosła do rangi patriotyzmu, u obcych klamek się wieszała, składała wiernopoddańcze pocałunki na dłoniach tyranów. (…)Gdzie się podziała nasza wolność, jeśli nie możemy być sobą? Gdzie się podziałem, kiedy się zawieruszyłem?
Śmierć jako niezauważalny punkt w codziennym życiu na przykładzie profesora Winiara. W dniu jego pogrzebu karuzela na placu Krasińskich, pośrednio winna jego śmierci, kręciła się nadal:
(…) koniki galopowały, powoziki podskakiwały, sanie sunęły, gondole pluskały, chorągiewki furkotały, panny piszczały, młodzieńcy pokrzykiwali, katarynka skrzypiała, mechanizm karuzeli dudnił, wystrzały z broni maszynowej rozlegały się coraz donośniej, wybuchały pociski armatnie, huczały płomienie i tylko żydowskich jęków nie było słychać spoza muru, bo Żydzi umierali w milczeniu, odpowiadali granatami i bronią ręczną, ale usta ich milczały, już bowiem byli umarli, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, bo mężnie wybierali śmierć, zanim jeszcze nadeszła, wychodzili jej naprzeciw, w ich dumnych oczach była cała wzniosłość dziejów ludzkich, odbijały się w nich pożary getta, przerażone pyski esesmanów, ogłupiałe pyski polskiej gawiedzi, zgromadzonej wokół karuzeli, smutna twarz nieboszczyka profesora Winiara, odbijały się więc w ich oczach wszystkie dalekie i bliskie losy świata, całe zło świata i okruch jego dobra, a także twarz Stwórcy, zasępiona i gniewna, smutna i cokolwiek upokorzona, bo Stwórca odwracał oczy ku innym galaktykom, aby nie patrzeć na to, co zgotował nie tylko umiłowanemu ludowi, ale wszystkim ludziom ziemi, zhańbionym, współwinnym, podłym, bezradnym, zawstydzonym, a pośród wszystkich ludzi ziemi także temu człowiekowi, który stojąc na przystanku tramwajowym, dokładnie w miejscu, gdzie przed kilku dniami profesor Winiar padł na posterunku, powiedział pogodnie: - Żydki się smażą, aż skwierczy!
Z nieba, osnutego dymami, żaden grom jednak nie uderzył i nie poraził tego człowieka, bo to zostało zapisane w księgach stworzenia przed tysiącami tysięcy lat. I było tak zapisane, aby profesor Winiar zmarł nieco wcześniej i nie usłyszał słów owego człowieka, który roześmiał się wesoło i poszedł w stronę karuzeli.
Początek jest powieścią ponadczasową, tak jak ponadczasowe jest wspomnienie i skutki II wojny światowej, antysemityzm czy śmierć.
Andrzej Szczypiorski stworzył dzieło, które jest świadectwem najważniejszych wydarzeń w polskiej historii XX wieku, opowiedzianych z perspektywy uczestników walk powstańczych 1944 roku czy obserwatorów marca’68. Poza tym autor wspomniał o wielu innych istotnych punktach na historycznej mapie (na przykład o manifestacji poznańskich robotników w czerwcu 1956 roku, strajkach ulicznych i w fabrykach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku czy ogłoszeniu w 1981 roku stanu wojennego).
Uniwersalizm tej powieści nie polega tylko na jej historycznym aspekcie. Opiera się także na podjęciu wciąż aktualnych kwestii. Takie problemy, jak dokonywanie trudnych wyborów między dobrem innych ludzi i własnym (Bronek Blutman), wierność pochodzeniu i korzeniom (Irma Seidenman), przyznanie się do błędu (kolejarz Filipek), tolerancja, tożsamość narodowa przenikają się w niej niczym kultury z wielonarodowym państwie, jaką przed wojną była Polska.
Poza tym Szczypiorski dokonał rzeczy niezwykle trudnej: zerwał z mitem uczynnych i ofiarnych Polaków, opowiadając szczerze aż do bólu o różnych postawach rodaków wobec Żydów czy wojny i starając się odpowiedzieć na odwieczne pytanie: czym jest polskość? Pisarz polemizuje z polskim mesjanizmem, wspomina skrywane karty z polskiej historii, jakby chcąc podkreślić, że obok męczenników mieszkają i mieszkali w naszym kraju zbrodniarze, obok patriotów zdrajcy, obok ludzi tolerancyjnych ksenofobi. W swoim innymi dziele - Notatniku stanu rzeczy, Szczypiorski także analizował tą kwestię:
Uniwersalizm powieści dotyczy także jej kompozycji. Choć książka jest podzielona na 21 części, to dzięki talentowi ich autora można je czytać w dowolnej kolejności, bowiem każda z nich stanowi świadectwo jednego wojennego lub powojennego wydarzenia, dowód biografii, wyborów, postawy życiowej jednej postaci, połączonej z innymi czasem i miejscem akcji. Właśnie w sposobie ukazania bohaterów tkwi wielka zaleta książki, bo Szczypiorski przede wszystkim chce rozumieć. Pisarz ogląda swoich bohaterów przez stale zmieniający się obiektyw: często obserwacja szczegółu prowadzi do uogólnienia w skali makro. Ale zwraca uwagę skupienie, z jakim to czyni – i życzliwość. On ich lubi, tak jak się lubi istoty, które powołało się do życia. Henryczek, Pawełek – te zdrobnienia to sygnał szczególnej czułości (…) (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 16).
W sumie Początek doczekał się kilkudziesięciu zwycięstw w prestiżowych międzynarodowych konkursach (m.in. Austriacka Nagroda Państwowa na rzecz literatury europejskiej, w podsumowaniu której czytamy, że Początek odważnie podejmuje współczesną, ogólnoeuropejską problematykę, a jego utwory mają wielki wpływ na opinię publiczną), został przetłumaczony na wiele języków, napisały o nim najpoczytniejsze i najbardziej cenione polskie czasopisma.
Tadeusz Chrzanowski, dziennikarz krakowskiego „Tygodnika Powszechnego” pisał: „Początek” jest to książka, która może się wielu nie podobać… Ja wszelako uważam, że jest książką cenną i ważną, dzieli się bowiem z czytelnikiem owocami doświadczeń i przemyśleń uczciwych.
Bardzo pozytywnie ocenił Początek także Stanisław Bortnowski:
Z kolei Marek Zieliński w warszawskim piśmie „Przegląd Katolicki” zwrócił uwagę na problematykę poruszaną przez Szczypiorskiego:
W podobnym tonie jest utrzymana opinia zamieszczona w warszawskim „Przeglądzie Tygodniowym”, autorstwa Piotra Kuncewicza:
Także Krzysztof Pysiak, recenzent kulturalny „Życia Warszawy”, był zdania, że autor tej przejmującej i zapadającej w pamięć powieści jest niezwykle utalentowany:
Dobre recenzje Początku nie ograniczają się tylko do rodzimej prasy. Józef Łobodowski w londyńskim „Dzienniku Polskim” zauważył z uznaniem, że „Początek” to chyba najwybitniejsza pozycja wśród krajowych powieści wydanych przez paryski Instytut Literacki…
Natan Gross z pisma „Nowiny-Kurier” (Tel-Aviv) podsumował lekturę słowami: Ta książka trafia do serca i do rozumu.
Na artystyczne walory zwrócił uwagę francuski tytuł „Le Nouvel Observateur”: Książka piękna, pełna delikatności i niezrównanej siły wyrazu.
W podobny tonie została utrzymana opinia innego szanowanego i cenionego paryskiego pisma – dziennika ”Le Figaro”: W stylistyce przypominającej Tomasza Manna, Szczypiorski opisuje cierpienie Polski... ujarzmianej i druzgotanej. Książka wspaniała i wstrząsająca.
Prócz fragmentów recenzji francuskich, warto także przytoczyć cytaty z komentarzy niemieckich:
To czyni właśnie powieść tak przekonywającą, że Szczypiorski oskarża wprawdzie systemy i ideologie, ale nigdy nie potępia ludzi, nawet tych najmniej godnych miłosierdzia. („Die Weltwoche”, Zurych),
Książka pełna poezji i skupienia, która wyraża to, o czym nikt już nie chce pamiętać i wiedzieć…(„Frankfurter Allgemeine Zeitung”),
Każdy portret jest tutaj mistrzowski, tak jak cała kompozycja tej powieści... Ta utopia ma wielką siłę pocieszenia („Salzburg Nachrichten”).
Tadeusz Chrzanowski, dziennikarz krakowskiego „Tygodnika Powszechnego” pisał:
Z kolei Marek Zieliński w warszawskim piśmie „Przegląd Katolicki” zwrócił uwagę na problematykę poruszaną przez Szczypiorskiego:
W podobnym tonie jest utrzymana opinia zamieszczona w warszawskim „Przeglądzie Tygodniowym”, autorstwa Piotra Kuncewicza:
Także Krzysztof Pysiak, recenzent kulturalny „Życia Warszawy”, był zdania, że autor tej przejmującej i zapadającej w pamięć powieści jest niezwykle utalentowany:
Bardzo pozytywnie ocenił Początek także Stanisław Bortnowski:
Dobre recenzje Początku nie ograniczają się tylko do rodzimej prasy.
Józef Łobodowski w londyńskim „Dzienniku Polskim” zauważył z uznaniem, że
Z kolei Stefania Kossowska była zdania, że
Natan Gross z pisma „Nowiny-Kurier” (Tel-Aviv) podsumował lekturę słowami:
Na artystyczne walory zwrócił uwagę francuski tytuł „Le Nouvel Observateur”:
W podobny tonie została utrzymana opinia innego szanowanego i cenionego paryskiego pisma – dziennika ”Le Figaro”:
Prócz fragmentów recenzji francuskich, warto także przytoczyć cytaty z komentarzy niemieckich, bowiem Początek cieszył się tam i cieszy po dziś dzień niegasnącą popularnością:
To czyni właśnie powieść tak przekonywającą, że Szczypiorski oskarża wprawdzie systemy i ideologie, ale nigdy nie potępia ludzi, nawet tych najmniej godnych miłosierdzia. („Die Weltwoche”, Zurych),
Książka pełna poezji i skupienia, która wyraża to, o czym nikt już nie chce pamiętać i wiedzieć…(„Frankfurter Allgemeine Zeitung”),
Każdy portret jest tutaj mistrzowski, tak jak cała kompozycja tej powieści... Ta utopia ma wielką siłę pocieszenia („Salzburg Nachrichten”),
Szczypiorski nie jest pisarzem głośnych, przeraźliwych tonów, lub raczej wyciszone dźwięki, to, co można określić „cichym krzykiem przerażenia”. Opowiada z pogodą i ze łzami w oczach, śmiejąc się i przejmując jednocześnie czytelnika dreszczem (Marcel Reich-Ranicki),
Po raz pierwszy od czasów historycznego bestsellera Quo vadis Henryka Sienkiewicza literatura polska wkroczyła wraz ze Szczypiorskim w świadomość Zachodu (Fritz Rummler na łamach „Spiegla”, po przyznaniu Szczypiorskiemu prestiżowej nagrody Nelly Sachs).
Podjęcie tak kontrowersyjnego tematu, jakim jest antysemityzm czy stosunki polsko-żydowskie doprowadził jednak do wielu niepochlebnych, wręcz oszczerczych recenzji. Pisarzowi zarzucano, że Początek jest wybielaniem Polaków, którzy w powieści niemal bez wyjątku zajmują się ratowaniem Żydów, co po bliższym przyjrzeniu się ich motywacji (pieniądze, spełnianie chrześcijańskiej misji nawracania) jest śmiesznym zarzutem.
Henryk Grynberg na przykład oskarżył Szczypiorskiego o… antysemityzm! W licznych artykułach, odczytach i recenzjach powieści wyliczał momenty idealizowania Polaków, na przykład w odczycie o Holocauście w literaturze polskiej, wygłoszonym na Uniwersytecie Sztokholmskim 16 marca 1998 roku (w dużej mierze bazującym na jego obszerniejszym eseju pod tym samym tytułem, zamieszczonym w zbiorze Prawda nieartystyczna, ostatnie wydanie PIW 1994), stwierdził:
W podobnym tonie są utrzymane ataki Abrahama Brumberga, który wyrzuca autorowi Początku te same winy, jakie napiętnował on w swojej książce:
Andrzej Szczypiorski urodził się 3 lutego 1928 roku w Warszawie, choć do dziś możemy spotkać się w wielu encyklopediach i leksykonach z datą 1924, która jest błędna. W jego rodzinnym domu panowała atmosfera inteligencka i naukowa. Jego ojciec, Adam (historyk i matematyk), w czasie drugiej wojny światowej współtworzył tajny uniwersytet, na którym studiował młody Andrzej. Przyszły pisarz bardzo wcześnie wstąpił do Armii Ludowej i w jej szeregach wziął udział w powstaniu warszawskim. Po rozbiciu bohaterskich oddziałów przez hitlerowców, Szczypiorski trafił do obozu jenieckiego w Sachsenhausen, gdzie spotkał swojego ojca. Obaj zostali zwolnieni z więzienia w 1945 roku po kapitulacji Niemiec.
Po zakończeniu wojny Andrzej Szczypiorski wrócił do kraju, lecz jego ojciec pozostał na emigracji do roku 1956. Przyszły autor Początku studiował na Wydziale Konsularno-Dyplomatycznym Akademii Nauk Politycznych w Warszawie, a w międzyczasie współpracował z „Życiem Warszawy” (między 1948, a 1951 rokiem Szczypiorski był redaktorem tego poważanego dziennika).
Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku przeprowadził się do Katowic, gdzie od 1951 roku przez pięć kolejnych lat pełnił funkcję dyrektora literackiego Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego. W stolicy Górnego Śląska zaprzyjaźnił się z poetą Aleksandrem Baumgardtenem, który załatwił mu posadę w Polskim Radiu. Tam Szczypiorski przekładał znane dzieła literackie na słuchowiska. Przyjazd do Katowic wiązał się głównie z tym, że w mieście tym mieszkała Ewa, jego pierwsza żona, z którą wziął ślub w 1949 roku. Żyli razem przez kolejne czterdzieści pięć lat.
Odwilż roku 1956 przyniosła oddech wolności, który zainspirował Szczypiorskiego do włączenia się w życie publiczne. Pomiędzy rokiem 1956 a 1958 pełnił funkcję radcy kulturalnego ambasady PRL w Danii.
Po powrocie z placówki dyplomatycznej do kraju, Szczypiorski przeprowadził się z powrotem do Warszawy. Poświęcił się wówczas pracy w Polskim Radiu (był tam redaktorem do 1961 roku) i pisaniu. Wówczas ukazały się jego pierwsze powieści: Ojciec epoki (z 1955 roku), Z daleka i z bliska (z 1957 roku), Czas przeszły (z 1961 roku) i Ucieczka Alba (z 1962 roku). Szczypiorski pisywał również poczytne kryminały pod pseudonimem Maurice S. Andrews.
W latach 1965-1975 związał się z „Polityką”. W tym okresie wydał Podróż do krańca doliny (z 1966 roku) i biografię Karola Świerczewskiego (z 1967 roku). Przełomowym okresem dla dalszej twórczość Szczypiorskiego były historyczne wydarzenia Marca’ 68. Już wcześniej wyczuwał, że frakcja Kazimierza Moczara zdobywa wielką siłę w państwowych mediach, dlatego odszedł z Polskiego Radia.
Antysemickie wystąpienia wywołały w nim gniew i wstyd za własne państwo. Mariusz Kubik, autor tekstu Andrzej Szczypiorski, czyli o pisarstwie, będącym misją, pisze o przemianie, jaka zaszła wówczas w literacie:
Książka pojawiła się na rynku w 1971 roku i z miejsca stała się wielkim sukcesem, także za granicami kraju. Msza za miasto Arras zdobyła wówczas wiele wyróżnień, w tym główną nagrodę polskiego PEN Clubu.
Na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku przeprowadził się do Wrocławia, gdzie został redaktorem niezwykle popularnego czasopisma kulturalnego „Odra” (w latach 1971-1975). W stolicy Dolnego Śląska powstała powieść I ominęli Emaus (z 1974 roku). Po powrocie do Warszawy w 1975 roku, wydał kolejną książkę – Złowić cień (w 1976 roku). Związał się wówczas z ugrupowaniami opozycyjnymi wobec polityki PZPR. Nie przystąpił oficjalnie do Komitetu Obrony Robotników Adama Michnika i Jacka Kuronia (jak zrobił to jego ojciec), ale pomagał w zbieraniu pieniędzy na działalność tej organizacji. Otwarcie sympatyzując z demokratyczną opozycją skazał się na literacki niebyt, dlatego wszystkie jego dzieła od 1976 aż do 1989 roku, ukazywały się tylko w tak zwanym drugim obiegu.
Po legalizacji „Solidarności” w 1980 roku, Szczypiorski zaangażował się w walkę z cenzurą i zabieganie o wolność słowa. Wziął też udział w Kongresie Kultury Polskiej, który 13 grudnia 1981 roku został przerwany wprowadzeniem stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Wraz z innymi pisarzami został internowany w ośrodku w Białołęce.
Po zwolnieniu z internowania pisarz rozważał możliwość emigracji. W 1983 roku w Londynie ukazała się jego najnowsza książka Z pamiętnika stanu wojennego. Jednak to trzy lata później światło dzienne ujrzało najgłośniejsze dzieło Szczypiorskiego. W 1986 roku w Paryżu (dzięki Instytutowi Literackiemu Jerzego Giedroycia) na pułkach księgarń pojawił się Początek. Książka ta przyniosła autorowi międzynarodowy rozgłos. Szczególną popularnością dzieło cieszyło się w Niemczech. Za zachodnią granicą Piękna pani Seidenmann (pod takim tytułem funkcjonuje tam Początek) otrzymała wiele prestiżowych nagród.
Po pamiętnych pierwszych wolnych wyborach z 4 czerwca 1989 roku, Andrzej Szczypiorski zasiadł w ławach senatorskich z ramienia „Solidarności”, jednak po dwóch latach zrzekł się mandatu. W 1991 roku ukazała się powieść Noc, dzień i noc, będąca kontynuacją Początku. W latach dziewięćdziesiątych pisarz skoncentrował się niemal wyłącznie na publicystyce. Wciąż wydawał nowe książki: Autoportret z kobietą (w 1994 roku), Kumkanie żaby, krakanie wrony (w 1996 roku), Grzechy, cnoty, pragnienia (w 1997 roku) i Grę z ogniem (w 1999 roku).
W ostatnim okresie życia zaangażował się w walkę o prawa autorskie artystów. Jako działacz ZAIKS został wybrany prezesem Światowej Federacji Związków Autorów i Kompozytorów CISAC, broniącej zawodowych interesów zrzeszonych w niej twórców.
Andrzej Szczypiorski zmarł 16 maja 2000 roku. Podobno tuż przed śmiercią nosił się z zamiarem przejścia na kalwinizm, jak uczył to niegdyś Stefan Żeromski. Pogrzeb na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie odbył się właśnie w obrządku kalwińskim. Po jego śmierci Hans-Dietrich Genscher nazwał go wielkim Europejczykiem, robiącym wrażenie humanistą. Były minister spraw zagranicznych RFN mówił wtedy, że Szczypiorski
Piotr Kuncewicz w dziele Agonia i nadzieja pisze o autorze Początku:
Twórczość Andrzeja Szczypiorskiego
1955 – Ojcowie epoki
1957 – Z daleka i z bliska
1961 – Czas przeszły
1962 – Ucieczka Abla
1966 – Podróż do krańca doliny
1971 – Msza za miasto Arras
1974 – I ominęli Emaus
1976 – Złowić cień
1983 – Z notatnika stanu wojennego
1986 – Początek
1987 – Z notatnika stanu rzeczy
1990 – Amerykańska whisky i inne opowiadania
1991 – Noc, dzień i noc
1994 – Autoportret z kobietą
1996 – Kumkanie żaby, krakanie wrony
1997 – Grzechy, cnoty, pragnienia
1999 – Gra z ogniem
Bibliografia
1.A. Brumberg, Przypadek Andrzeja Szczypiorskiego [w:] Polska inteligencja i antysemityzm, Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce 1996, nr ¾.
2.A. Szczypiorski, Kumkania żaby, krakanie wrony…, Poznań 1995.
3.A. Szczypiorski, Marzec i Polacy, „Gazeta Wyborcza” 1998, nr 28-29.
4.A. Szczypiorski, Początek raz jeszcze. Z Andrzejem Szczypiorskim rozmawia Tadeusz Kraśko. Warszawa 1992.
5.A. Szczypiorski, Z notatnika stanu rzeczy, Poznań 1989, s. 83.
6.Dyskusja internetowa o Szczypiorskim i "Początku", „Ex Libris” 1998, nr 04.
7.E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995.
8.E. Sabelanka, Szczypiorski o sobie – Zwierzenia pisane, „Twój Styl” 1992, nr 11.
9.G. Szewczyk, Andrzej Szczypiorski i jego niemiecki odbiorca [w:] „Przegląd Artystyczny” t. 3. Tłumaczenia literatury polskiej na języki obce, po red. P. Fasta. Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego” nr 1274. Katowice 1992.
10.H. Grynberg, Holocaust w literaturze polskiej [w:] Prawda nieartystyczna, PIW 1994.
11.H. Zaworska, Psychoterapia dla wszystkich, „Literatura” 1989, z. 8.
12.K. Dedecius, O Polsce, Europie, literaturze, Wrocław 1996, s. 74.
13.K. Dunin, KILKA SKOŚNYCH REFLEKSJI NA MARGINESIE DWÓCH TEKSTÓW WŁODKA GOLDKORNA, OBCHODÓW TRZYDZIESTEJ ROCZNICY WYDARZEŃ MARCOWYCH ORAZ ARTYKUŁU ANDRZEJA SZCZYPIORSKIEGO MARZEC I POLACY, „Ex Libris” 1998, nr 03.
14.K. Tarka, Tajemnica Szczypiorskiego, „Newsweek Polska” 2006, nr 19.
15.M. Kijowska, Der letzte Gerechte. Andrzej Szczypiorski (pl. Ostatni sprawiedliwy. Andrzej Szczypiorski), Aufbau-Verlag 2003.
16.M. Kubik, Portrety pisarzy: Andrzej Szczypiorski, czyli o pisarstwie tworzonym z pasją, „Gazeta Uniwersytecka UŚ” 2000, nr 9.
17.P. Kuncewicz, Agonia i nadzieja. Proza polska od 1956 roku. Tom IV, Warszawa 1994.
18.S. Bortnowski, Głosy do Początku Andrzeja Szczypiorskiego. Tematyka żydowska w lekturach szkolnych licealistów. (W związku z 50. rocznicą powstania w getcie warszawskim. Materiały pomocnicze z języka polskiego dla nauczycieli i uczniów, pod red. A. Krawczyk, „Kielce” 1993.
Andrzej Szczypiorski jest przedstawicielem pokolenia Kolumbów, a losy jego życia są niemal typowe dla urodzonych w latach dwudziestych, a wchodzących w dorosłość pod koniec lat 30.
Jego życie, podobnie jak życie Pawła Kryńskiego, zostało nieodwracalnie zmienione przez wybuch wojny, tak samo jako serdeczny przyjaciel Henia brał udział w powstaniu warszawskim w sierpnie 1944 roku. Dzięki tym doświadczeniom, widzeniu na własne oczy grozy wojny, zagłady Żydów, przyjrzeniu się postępowaniu Polaków, Niemców pisarz stworzył niezwykle autentyczną powieść, w której nasi rodacy nie są kryształowi (przykładem konfident Bronek Blutman czy oschle traktująca żydowskie sieroty zakonnica Weronika), Niemcy nie utożsamiają się z poglądami Hitlera (Müller pomagający wyciągnąć Irmę z Alei Szucha), w której nic nie jest czarno-białe, co stało się powodem częstych ataków na prozaika.
Zarzucano i zarzuca się mu po dziś dzień, że napiętnował Polaków za ich „rzekomy” antysemityzm. Gdy w 1998 roku minęła 30. rocznica wydarzeń marcowych’68 roku, ponownie do głosu doszli obrońcy szlachetnych postaw powojennych mieszkańców Warszawy. Z tej okazji zorganizowano internetową dyskusję, w której mogli się wypowiedzieć przeciwnicy oraz zwolennicy Początku. Oto fragment jednego z wielu wpisów:
Początek kiedyś gorąco poleciła mi przeczytać pewna osoba, która przetrwała okupację na aryjskich papierach, mówiąc:
Przeczytaj: to nie było typowe, ale tak też się zdarzało. Tam, gdzie przez pewien czas pracowałem, kierownikiem firmy był Volksdeutsch z bydgoskiego, uważany przez wszystkich za kanalię. I pracowała również pewna pani, o której większość Polaków w tej firmie wiedziała, że jest Żydówką. Pewnego Bożego Narodzenia kierownik nieco się upił, rzucił na stół olbrzymią szynkę do podziału i dodał: I dajcie również porcje naszej Żydówce, niech się naje. Skubany wiedział... Pani ta przeżyła wojnę. Więc dobrze, że Szczypiorski napisał to, co napisał.(Dyskusja internetowa o Szczypiorskim i "Początku", „Ex Libris” 1998, nr 04).
Powojenne losy rodowitego Warszawiaka, który bohaterem powieści uczynił także swoje ukochane miasto, tworząc swoista mapę centralnych punktów stolicy, miały wpływ na ukształtowanie postaci Kryńskiego czy pięknej wdowy Seidenman. Szczypiorski doświadczył „na własnej skórze”, co znaczyło narazić się władzy komunistycznej. Jako żołnierz Armii Krajowej został osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Po przeżytych cierpieniach nie czekało go radosne i ciepłe przywitanie w socjalistycznej ojczyźnie – stale był inwigilowany, nękany podsłuchami, przesłuchiwany. Władza śledziła każdy krok niewygodnego prozaika, aż w końcu w czasie stanu wojennego internowała go z kraju, wykluczając na wiele lat z oficjalnego obiegu literackiego i skazując na tak zwany zawodowy underground.
Opuszczony, zdeklasowany, pozbawiony kontaktu z rodziną i przyjaciółmi Szczypiorski zaczął pisać Początek by rozprawić się zarówno z bolesnymi wspomnieniami wojennymi, jak i tymi równie tragicznymi, dotyczącymi przełomu lat 80. i 90. XX wieku, gdy, po zatrzymaniu 13 grudnia 1981 roku, został osadzony w więzieniu w Białołęce pod Warszawą i w Jaworzu.
Sukces czytelniczy oraz międzynarodowy książki sprawił, że pisarz stał się zaciętym i odważnym publicystą, poruszał aktualne i kontrowersyjne tematy społeczne, stał się swoistą ikoną literatury wojennej i powojennej, symbolem walki ze stereotypami międzynarodowemu, czego dowodem może być jego ogromna popularność w Niemczech (wystąpił na przykład podczas rocznicy zjednoczenia Niemiec czy przyjaźnił się z kanclerzem Helmutem Kohlem), stojąca kością w gardle niektórym pisarzom.
Znaczenie tytułu
Tytułowy „początek” bezpośrednio odnosi się do sceny pożegnania Pawła Kryńskiego z Heniem Fichtelbaumem, który postanawia wrócić do getta i ostatnie dni życia spędzić z rodziną. Gdy przyjaciele się rozstali, Paweł doznał wrażenia jakiegoś początku, co uświadomiło mu, że czeka go jeszcze wiele pożegnań, a nielicznych powrotów:
Odszedł. I zaraz zniknął. Paweł spojrzał w niebo. Było bardzo niebieskie, kwietniowe. Tylko gdzieś na skraju, ponad dachami, przesuwała się powoli brudna smuga zagłady. Czy to możliwe, że już wtedy doznał wrażenia jakiegoś początku, nie końca? Czy to możliwe, by właśnie w chwili, gdy sylwetka Henryka znikła mu z oczu, zrozumiał, że oto rozpoczyna się nowy rozdział, który trwać będzie już bez końca, przez całe życie? Później był o tym przekonany. Właśnie tamtego dnia, myślał później wielokrotnie, zrozumiałem, że zaczyna się czas rozstań, pożegnań i wiecznych trwóg. (…)Czemu jednak później, po latach, pamiętał nie tylko postać chłopca w dwurzędowej jesionce, znikającą za rogiem ulicy, by już nigdy więcej nie zjawić się w świecie żywym, lecz również tę brudną smugę dymu na niebie, jak rdzawą szmatę rozwieszoną ponad dachami warszawskich domów? Dlaczego niebo nad jego głową miało od tamtej chwili już zawsze wydawać się brudne, spłowiałe, nawet jeśli rozświetlała je czasem jakaś heroiczna pożoga?
W tym kontekście tytuł oznacza koniec dzieciństwa i początek gorzkiej dojrzałości: Myśl, że teraz wszystko będzie inne, zhańbione, obce (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Zatytułowanie powieści akurat takim rzeczownikiem zwraca uwagę na kilka warstw problematyki utworu: początek totalitaryzmu, który będzie dominował w dwudziestowiecznej historii Europy, jak i początek nowej socjologiczno-społecznej sytuacji w Polsce, w której wskutek Holocaustu wymordowano kilka milionów Żydów, zabierając krajowi doskonałych lekarzy, naukowców, przedsiębiorców.
Kojarzy się także z Biblią: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię…, Na początku było Słowo, co przynosi nowe konteksty i mobilizuje do szukania wspólnych stycznych między Żydami i chrześcijanami, uzasadnienia ich pradawnej więzi, a także przypomnienia tego pierwszego aktu twórczego, bo jego odbiciem zawsze będą ambicje artysty (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Sam Szczypiorski o intencji przy tytułowaniu dzieła mówi:
Nie znam się na literaturze, bo uważam ją za wielką tajemnicę, rodzaj wyzwania, jakie człowiek rzuca Panu Bogu, przychodzi do Boga i powiada – Panie Boże, Ty stworzyłeś świat, który wydaje mi się ciasny i niemądry, stworzyłeś ludzi, którzy wydają mi się nieszczęśliwi i zagubieni, a teraz ja Ci pokażę, jaki powinien być świat szeroki i piękny, jacy powinni być ludzie, zacni i ożywieni miłością, oto jest mój świat, który zawarłem w powieści, przeczytaj to, Panie Boże, może wyciągniesz z tej lektury, jakieś wnioski na przyszłość, kiedy będziesz stwarzał Twój następny świat.
Tytuł może być interpretowany także jako początek poszukiwania własnej drogi w świecie zdominowanym przez dwa europejskie totalitaryzmy: najpierw na początku XX wieku przez rosyjski komunizm (ideologia odnosząca się do życiorysu kolejarza Filipka), potem przez faszyzm, który rozwinął się w Niemczech w latach trzydziestych; jako początek przystosowywania się do nowego życia po traumie II wojny światowej, która odcisnęła piętno na każdym, któremu udało się przeżyć. Jak zauważa Ewa Jażdżewska-Goldsteinowa, tytuł powieści miał być pytaniem o Polskę powojenną – czy, pozbawiona Żydów, oddzielona od Europy, od swoich korzeni, pozostanie sobą? (Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 12).
Prócz tych znaczeń, tytuł powieści może być także rozpatrywany w kontekście zmian, jakie zaszły w Polsce i na świecie (zimna wojna) po zakończeniu walk w 1945 roku, gdy w naszym kraju do głosu doszedł antysemityzm, ksenofobia, polityka partii, a na świecie ścierały się dwie odmienne opcje i siły polityczne: zachodnia i radziecka.
Co ciekawe, zachodnioeuropejski tytuł powieści - Die schone Frau Seidenman (Piękna pani Seidenman) kojarzy się z problematyką kobiecą, co jest oczywiście mylące zarówno w stosunku do treści, jak formy – bo nie ma podstaw do wyeksponowania tej jednej postaci – ale dobre jako chwyt reklamowy i w pełni korespondujące z piękną reprodukcją Klimta na okładce (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 20).
Czas i miejsce akcji
Akcja właściwa powieści Andrzeja Szczypiorskiego Początek, dotycząca głównie takich wydarzeń historycznych, jak powstanie i likwidacja warszawskiego getta, powstanie z sierpnia 1944 roku oraz wydarzenia marcowe 1968 roku, dzieje się w okupowanej Warszawie, na przełomie lat 1942-1943, jednak dzięki retrospekcjom perspektywa zostaje rozciągnięta do prawie osiemdziesięciu lat (autor wspomina takie ważne momenty polskiej historii powojennej, jak: manifestacje poznańskich robotników w czerwcu 1956 roku; marzec 1968 roku i falę antysemityzmu zalewającą nasz kraj; interwencja w Czechosłowacji, w której przy boku Armii Radzieckiej walczą polscy żołnierze; strajki uliczne oraz protesty w fabrykach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, krwawo stłumione przez wojsko i milicję; październik 1978 roku - wybór Polaka na papieża; pierwsza pielgrzymka w 1979 roku; ogłoszenie w 1981 roku stanu wojennego na terenie Polski) i epizodyczne zahacza o Paryż. Niemcy, Syberię oraz Izrael.
Czytelnik wraz z bohaterami albo wspomina ich przeszłość, albo wraz z nimi przenosi się kilkadziesiąt lat w przyszłość. Za sprawą na przykład przyjaciół Niemca Müllera i kolejarza Kazia Filipka poznaje szczegóły ich spotkania w Krasnojarsku na Syberii, dowiaduje się o tym, że w 1905 roku odbili kolegę z posterunku żandarmerii w Puławach czy dzielnie walczyli w I wojnie światowej.
Jeśli zaś chodzi o „przenoszenie się w czasie” naprzód, mamy z tym do czynienia w przypadku osób, które przeżyły II wojnę: Irmy, Pawełka, Suchowiaka, Pięknego Lola, sędziego Romnickiego oraz Joasi. Dzięki nim poznajemy relacje z wydarzeń marcowych 1968 roku (gdy Irma Seidenmanowa została wyrzucona z pracy w ministerstwie oświaty i internowana z Polski) czy z lat stanu wojennego (gdy z kolei Paweł Kryński musiał opuścić Polskę, ze względu na działalność opozycyjną oraz aktywny udział w NSZZ „Solidarność”).
Dzięki takim inwersjom czasowym powieść zyskuje kolejny atut. O ile bardziej wzruszające wydaje się pożegnanie Pawła Kryńskiego i Henia Fichtelbauma, jeśli wiemy, że uzdolniony żydowski matematyk już nie wróci z getta. Szczypiorski dał dowód swojej niezwykłej umiejętności takiego operowania czasem, by jeszcze bardziej wzbogacić fabułę i zaciekawić czytelnika, któremu na początku powieści przedstawia małą Joasię, na końcu już dorosłą kobietę.
Dzięki zabiegowi opisania wszystkich postaci najpierw przez pryzmat wojny, a później z perspektywy powojennej, Szczypiorski, który zastosował synchroniczne przedstawienie wydarzeń (równoczesną i panoramiczną projekcję zdarzeń), stworzył zamknięte przykłady losów ofiar zagłady oraz czasu dominacji komunistów.
Problem tożsamości narodowej w „Początku”
Andrzej Szczypiorski w Początku podjął problem tożsamości narodowej, którą próbują zweryfikować zarówno Żydzi, jak i Niemcy.
II wojna światowa, niemiecka polityka czystej krwi, podzielenie Warszawy na aryjską i żydowską część, eksterminacje potomków Mojżesza sprawiły, że powieściowi bohaterowie – symbole rzeczywistych ludzi – musieli poszukać odpowiedzi na wiele pytań, o istnieniu których do tej pory nie mieli pojęcia.
Polska Żydówka, wdowa po cenionym polskim naukowcu Irma Seidenmanowa wielokrotnie weryfikuje swoje poczucie narodowej tożsamości. Gdy ukrywa się przed gestapo pod pseudonimem Marii Magdaleny Gostomskiej, nie czuje się ani Polką, ani Żydówką. Stoi na rozdrożu. Choć urodziła się jako potomkini Mojżesza, to z wyglądu przypominała Polkę, miała nordycki typ urody: jasną cerę, złote włosy.
Jej postrzeganie własnej tożsamości zmienia się, gdy zostaje uwolniona z Alei Szucha. Po ciężkich przeżyciach budzi się z radosną świadomością, że jest Polką, że w Polsce, którą kocha całym sercem, jest jej miejsce i że zrobi wszystko, by pomóc swojej ojczyźnie w dogonieniu zachodnich sąsiadów i nadrobieniu wojennych strat. Tak też się stało. Przez dwadzieścia pięć lat wytrwale i z pożytkiem dla kraju pracowała w ministerstwie oświaty, skąd w czasie antysemickiej propagandy wydarzeń 1968 roku wyrzucono ją, a potem przemocą internowano z kraju.
Bohaterka została potraktowana jak rzecz. Choć po wojnie robiła wszystko, by pomóc Polsce i Polakom, to oni postąpili z nią gorzej, niż Niemcy podczas wojny:
(…)wcale nie pamiętała Stucklera ani okratowanej klatki, lecz tylko nieduży gabinet z biurkiem koloru ciemnego miodu, dwoma telefonami, palmą w donicy pod oknem, dywanem, fotelami obitymi skajem, nieduży gabinet pamiętała doskonale, twarz sekretarki, pani Stefy, pamiętała, nade wszystko zaś twarze tych trzech mężczyzn, którzy zachowywali się gruboskórnie i szyderczo, wówczas, w kwietniu roku 1968, kiedy zjawili się w gabinecie, aby ją z niego usunąć.
Problemy z własną tożsamością dręczą także innego Żyda - Henryka Fichtelbauma. Chłopak nie może zrozumieć, dlaczego musi przeprowadzić się do getta, skoro jego ojciec wiele lat wcześniej zerwał wszystkie kontakty z Żydami i przestał praktykować judaizm. Nie akceptuje faktu, że Żydzi cierpią tylko z powodu rasy i wyglądu, podczas gdy polscy przestępcy i bandyci (na przykład Suchowiak czy Piękny Lolo) chodzą wolno.
W końcu jednak chłopak postanowił przyjąć swój los i wrócił do getta, by tam umrzeć wokół innych Żydów.
Przeżyć udaje się jego siostrze - Joasi Fichtelbaum, lecz to nie chroni jej przed podobnymi problemami. W dzieciństwie, aby zwiększyć jej szanse na przeżycie, zmieniono ją na Marysię Wiewiórę, pozbawiając żydowskiej tożsamości i uniemożliwiając pełną asymilację z Polakami, ponieważ była za mała, by zrozumieć powody takiej zmiany. W bohaterce jej żydostwo odezwało się, gdy jako dorosła już kobieta wyemigrowała do Izraela, lecz nie było na tyle rozwinięte i ugruntowane, by nie czuła się tam obco.
Szczypiorski zakamuflował w kilku przypadkach problem tożsamości. Mimo iż żydowski konfident Bronek Blutman zdawał się nie mieć wyrzutów sumienia z denuncjowania swoich rodaków, to jednak można powiedzieć, że ten bohater także miał problem z tożsamością narodową, z której świadomie zrezygnował, by powiększyć szansę na przetrwanie. Wiedząc, że jako Żyd nie ma żadnych „ludzkich” praw, że jest w hierarchii najniżej, postanowił wydawać dawnych znajomych i sąsiadów w zamian za większą wolność poruszania się, trochę pieniędzy i jedzenia.
Prócz Żydów, problem z przynależnością do swojej rasy męczył także przedstawiciela nacji niemieckiej. Johann Müller, Niemiec urodzony w Łodzi nie utożsamiał się z postępowaniem i polityką swoich rodaków. Przeciwnie: sympatyzował z Polską i Polakami, był związany emocjonalnie z losem ciemiężonego przez Hitlera narodu, czuł odrazę i wstręt z powodu ich cech charakteru:
Niemcy są prostolinijni. (…) Niemcy są płascy jak deska! Bez wyobraźni, bez obłudy, bez dwulicowości (…) Stucklerowi kazali Żydów tępić, to ich tępi. Każą mu Żydów szanować, to będzie łaskawą panią całował w rękę i traktował najlepszym, francuskim koniakiem. Dyscyplina, akuratność, rzetelność w każdej robocie. W zbójeckiej robocie także, niestety! (…)Niemcy nie popełniają pomyłek, to nie jest w niemieckim stylu. (…)Brak nam szczypty szaleństwa, myślał, jesteśmy tak bardzo trzeźwi. (…)Być lepszym w każdej dziedzinie, być niedoścignionym - oto niemiecka ambicja. Najpiękniej komponować, najwydatniej pracować, najmądrzej filozofować, najwięcej posiadać, najsprawniej zabijać! (…)Jeśli historia nałoży kiedyś na Niemców obowiązek hipokryzji, staną się najdoskonalszymi hipokrytami pod słońcem.
Postać Müllera staje się jeszcze głębsza, gdy w rozmowie z uwolnioną z Pawiaka Irmą wyznaje, że obawia się o swój los po wojnie: (…) wiem, że przynależę tutaj. Ale czy ludzie po wojnie, w niepodległej Polsce, także uznają za oczywiste, że ja tutaj przynależę?
Bohaterem najpełniej utożsamiającym się z własnym narodem jest chyba postać wiodąca powieści – Paweł Kryński, któremu silnie zakorzeniona tożsamość nie pozwala na powojenną współpracę z komunistami i za wszelką cenę walczy o prozachodni kierunek polityki swojej ojczyzny.
Podsumowując, Szczypiorski doskonale przedstawił kwestię tożsamości narodowej, którą próbowali określi powieściowi bohaterowie – nieszablonowi, inni, wwiercający się w pamięć ze względu na nękające ich i tak zaabsorbowaną wojną głowę.
Cytaty
Kolejarz Kazio Filipek dający w myślach rady Pawełkowi Kryńskiemu:
Pawełku, pomyślał kolejarz Filipek, zazdroszczę ci. Dożyjesz innych czasów. Nie będzie Polska jak gwóźdź w obcęgach. Będzie znów niepodległa, a przecież lepsza od tamtej, niedawnej, bo bez granatowej policji, sanacji i tromtadracji, bez tej małostkowości, zarozumialstwa, chłopskiej biedy, robotniczych buntów, mocarstwowych aspiracji, getta ławkowego, strajków rzeszowskich, zabitych z Semperitu, biedaszybów, bez głodnych inteligentów i rozpanoszonych pułkowników, bez zaściankowego kleru, Brześcia i Berezy, antysemityzmu, ukraińskich ruchawek, zapachu kiszonej kapusty, śledzia w cholewie, bezdomnych włóczęgów, pyszałkowatych kamieniczników, bez kurnych czat i zabitych deskami wiosek, bez zbankrutowanych teatrów, drogich książek, tanich prostytutek, dygnitarskich limuzyn i Obozu Zjednoczenia Narodowego. Zazdroszczę ci Pawełku! Będziesz miał Polskę szklanych domów, naszą Polskę pepesiacką, rozbotniczo-chłopską, bez żadnej dyktatury, bo dyktatura to jest bolszewizm, okrucieństwo, ateizm i koniec demokracji, będziesz miał nareszcie, Pawełku kochany, Polskę wolną, sprawiedliwą i demokratyczną, dla wszystkich Polaków, Żydów, Ukraińców, nawet Niemców, szlak by ich trafił, nawet dla nich także."
Henryczek Fichtelbaum o śmierci:
Najtrudniej umiera się w samotności, ciemności i ciszy. Śmierć wśród innych, w zgiełku ludzkich okrzyków, ciasnocie spojrzeń i gestów, wydaje się mniej okrutna.
Sędzia Romnicki o Polsce:
Nam powinno zawsze o Polskę chodzić, o polskość, o wolność naszą. Żaden tam pokój europejski, koszałki-opałki dla idiotów, ale Polska.
Irma rozmyślająca nad tak zwaną złośliwością rzeczy martwych, gdy jej tożsamość zdradziła mała papierośnica:
Siedziała w klatce i to, co przydarzyło się w ciągu przedpołudnia, było teraz jej najprawdziwszym życiem.
Papierośnica, pomyślała. Zawsze i o wszystkim decyduje drobiazg. Papierośnica, bez której można doskonale żyć i wcale jej nie zauważyć. Człowiek jest więc tylko przedmiotem pośród przedmiotów. Papierośnica. Irma była pewna, że gdyby nie to przeklęte, metalowe pudełeczko, zostałaby zwolniona. Wygląd oraz dokumenty świadczyły na jej korzyść. (…) miał papierośnicę. Gdyby nie miał tej papierośnicy, zwolniłby Irmę Seidenman. Tego była niemal pewna.
Umrzeć z powodu takiej błahostki, pomyślała, to doprawdy niesprawiedliwe. Wcale nie miała uczucia, że umrze jako żydówka, ponieważ nie czuła się żydówką i w żadnym razie nie uważała żydostwa za ułomność, lecz przekonana była, że umrze z powodu papierośnicy. I ta myśl wydała się jej śmieszna, głupia, zła i nienawistna.
Reakcja nieznanego staruszka na Henia jedzącego ciastko w cukierni:
Najpierw i tak pozabijają Żydów, a potem nas, nie ma więc żadnego powodu do paniki, niech ten młodzieniec zje ciasteczko, gotów jestem za niego zapłacić, proszę nie popadać w podniecenie oraz prostrację, zachować godność, trwa wojna, jesteśmy skazani, chyba że Adolf Hitler wyzionie ducha w sposób niespodziewany, czego mu zresztą serdecznie życzę, więc dajcie spokój, nic się nie stało, tu jest Polska, póki co tu jeszcze jest Polska, i proszę mi nie odbierać tej nadziei.
Stosunek siostry Weroniki do dzieci żydowskich, którym pomagała w przyswojeniu nowych imion i nazwisk, nowych życiorysów:
Chciała doprowadzić do Boga wszystkie dzieci ziemi, bliskie i dalekie, białe, czarne, żółte, a nawet jeszcze bardziej egzotyczne. Jeśli była w jej sercu jakaś oschłość, to chyba tylko wobec dzieci żydowskich, bo co innego znaczy nie poznać wcale, a co innego poznać i podeptać. Czarne buzie dalekich Murzynków znajdowała siostra Weronika jako niewinne, bo jeszcze nie tknięte palcem prawdy. Smagłe twarzyczki dzieci żydowskich nosiły na sobie piętno tego wyznania i nienawiści, z jaką się spotkał Zbawiciel pośród ludu Izraela. To byli ci, którzy odrzucili Boga, nie dali wiary słowom Jego Syna. Wysoki mur nieufności oddzielił siostrę Weronikę od dzieci żydowskich. Emanowała z nich obcość. Kiedy szła ulicą, wysoka, duża, stawiając na chodniku swoje mocne, męskie stopy, żydowskie dzieci uciekały przed nią. Jej biały kornet, jak wydęty żagiel łodzi, płynął pośród czarnych, pierzchliwych czółenek żydowskich. Nigdy nie przybijały do jej burty, a ona nigdy nie wpływała do ich gwarnych zatok.
Krawiec Apolinary Kujawski o ciężkiej sytuacji Polski:
I tylko jedna sprawa sączyła niepokój w jego serce. Że mianowicie Pan Bóg jak gdyby odwrócił się od Polski, wystawiał ją na zbyt ciężką próbę. Czymże bowiem ta Polska zawiniła tak bardzo, gdy po stuleciu niewoli i cierpień odrodziła się po Wielkiej Wojnie i przetrwała zaledwie dwadzieścia lat? Na pewno nie wszystko było w Polsce w porządku, lecz czy gdzie indziej było w porządku? Czy było w porządku, jeśli potężna Francja broniła się zaledwie przez miesiąc i kapitulowała tak sromotnie, niemal na kolana padając przed Hitlerem? Czy było w porządku, jeżeli Sowiety, rozciągając się aż na skraj świata, pękły z trzaskiem pod naporem niemieckim w ciągu dwóch miesięcy? A przecież Sowiety dokonały wspólnie z Hitlerem rozbioru tej nieszczęsnej Polski. Za ten grzech Bóg słusznie ich pokarał, uciekali przed Niemcami aż do samej Moskwy i dopiero tam się jakoś opamiętali, skuteczniej stawili opór. Więc coś takiego było w Polsce i Polakach, że znów muszą cierpieć, jak nigdy dotychczas? Dlaczego Bóg tak okrutnie Polskę i Polaków doświadcza?
Staruszka Irma o swojej przeszłości:
(…)wcale nie pamiętała Stucklera ani okratowanej klatki, lecz tylko nieduży gabinet z biurkiem koloru ciemnego miodu, dwoma telefonami, palmą w donicy pod oknem, dywanem, fotelami obitymi skajem, nieduży gabinet pamiętała doskonale, twarz sekretarki, pani Stefy, pamiętała, nade wszystko zaś twarze tych trzech mężczyzn, którzy zachowywali się gruboskórnie i szyderczo, wówczas, w kwietniu roku 1968, kiedy zjawili się w gabinecie, aby ją z niego usunąć. Nawet nie pozwolili jej zabrać teczki, a także pani Stefa, która odwróciła się twarzą do okna, kiedy Irma przechodziła w towarzystwie mężczyzn przez sekretariat, byli rzeczywistością, życiem spełnionym do końca, a przecież przeciętym gwałtownie, w ciągu jednej chwili, brutalnie i niegodziwie. Pamiętała tylko owych mężczyzn w gabinecie, sylwetkę pani Stefy na tle okna, a także nalane, obrzmiałe i niechętne twarze późniejszych swoich rozmówców, dłonie celników na jej bagażu, dokumentach, książkach i notesach.
Müller o Niemcach:
Niemcy są prostolinijni. Łaskawa pani pozwoli, że powiem nawet więcej. Niemcy są płascy jak deska! Bez wyobraźni, bez obłudy, bez dwulicowości (…) Stucklerowi kazali Żydów tępić, to ich tępi. Każą mu Żydów szanować, to będzie łaskawą panią całował w rękę i traktował najlepszym, francuskim koniakiem. Dyscyplina, akuratność, rzetelność w każdej robocie. W zbójeckiej robocie także, niestety! (…)Niemcy nie popełniają pomyłek, to nie jest w niemieckim stylu. (…)Brak nam szczypty szaleństwa, myślał, jesteśmy tak bardzo trzeźwi. (…)Być lepszym w każdej dziedzinie, być niedoścignionym - oto niemiecka ambicja. Najpiękniej komponować, najwydatniej pracować, najmądrzej filozofować, najwięcej posiadać, najsprawniej zabijać! (…)Jeśli historia nałoży kiedyś na Niemców obowiązek hipokryzji, staną się najdoskonalszymi hipokrytami pod słońcem.
Paweł Kryński o Polsce i wojnie:
Po raz pierwszy sama Polska Polskę zhańbiła i wdeptała w błoto! Swoją gorzką wypowiedź skonstatował słowami: Nareszcie zdechł mit o naszej wyjątkowości, o tym polskim cierpieniu, które zawsze było czyste, prawe i szlachetne. (…) Święta Polska, cierpiąca i mężna. Polskość święta, zapita, skurwiona, sprzedajna, z gębą wypchaną frazesem, antysemicka, antyniemiecka, antyrosyjska, antyludzka. Pod obrazkiem Najświętszej Panienki. Pod stopami młodych oenreowców i starych pułkowników. Pod dachem Belwederu. Pod mostem. Święta polskość pod knajpą i kasą. Tępe pyski granatowych policjantów. Lisie mordy szmalcowników. Okrutne twarze stalinowców. Chamskie gęby Marca. Przerażone gęby Sierpnia. Pyszałkowate gęby Grudnia. Święta polskość bluźniercza, która się ośmieliła nazywać Polskę Chrystusem Narodów, a hodowała szpiclów i donosicieli, karierowiczów i ciemniaków, oprawców i łapowników, ksenofobię podniosła do rangi patriotyzmu, u obcych klamek się wieszała, składała wiernopoddańcze pocałunki na dłoniach tyranów. (…)Gdzie się podziała nasza wolność, jeśli nie możemy być sobą? Gdzie się podziałem, kiedy się zawieruszyłem?
Śmierć jako niezauważalny punkt w codziennym życiu na przykładzie profesora Winiara. W dniu jego pogrzebu karuzela na placu Krasińskich, pośrednio winna jego śmierci, kręciła się nadal:
(…) koniki galopowały, powoziki podskakiwały, sanie sunęły, gondole pluskały, chorągiewki furkotały, panny piszczały, młodzieńcy pokrzykiwali, katarynka skrzypiała, mechanizm karuzeli dudnił, wystrzały z broni maszynowej rozlegały się coraz donośniej, wybuchały pociski armatnie, huczały płomienie i tylko żydowskich jęków nie było słychać spoza muru, bo Żydzi umierali w milczeniu, odpowiadali granatami i bronią ręczną, ale usta ich milczały, już bowiem byli umarli, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, bo mężnie wybierali śmierć, zanim jeszcze nadeszła, wychodzili jej naprzeciw, w ich dumnych oczach była cała wzniosłość dziejów ludzkich, odbijały się w nich pożary getta, przerażone pyski esesmanów, ogłupiałe pyski polskiej gawiedzi, zgromadzonej wokół karuzeli, smutna twarz nieboszczyka profesora Winiara, odbijały się więc w ich oczach wszystkie dalekie i bliskie losy świata, całe zło świata i okruch jego dobra, a także twarz Stwórcy, zasępiona i gniewna, smutna i cokolwiek upokorzona, bo Stwórca odwracał oczy ku innym galaktykom, aby nie patrzeć na to, co zgotował nie tylko umiłowanemu ludowi, ale wszystkim ludziom ziemi, zhańbionym, współwinnym, podłym, bezradnym, zawstydzonym, a pośród wszystkich ludzi ziemi także temu człowiekowi, który stojąc na przystanku tramwajowym, dokładnie w miejscu, gdzie przed kilku dniami profesor Winiar padł na posterunku, powiedział pogodnie: - Żydki się smażą, aż skwierczy!
Z nieba, osnutego dymami, żaden grom jednak nie uderzył i nie poraził tego człowieka, bo to zostało zapisane w księgach stworzenia przed tysiącami tysięcy lat. I było tak zapisane, aby profesor Winiar zmarł nieco wcześniej i nie usłyszał słów owego człowieka, który roześmiał się wesoło i poszedł w stronę karuzeli.
Uniwersalizm „Początku”
Początek jest powieścią ponadczasową, tak jak ponadczasowe jest wspomnienie i skutki II wojny światowej, antysemityzm czy śmierć.
Andrzej Szczypiorski stworzył dzieło, które jest świadectwem najważniejszych wydarzeń w polskiej historii XX wieku, opowiedzianych z perspektywy uczestników walk powstańczych 1944 roku czy obserwatorów marca’68. Poza tym autor wspomniał o wielu innych istotnych punktach na historycznej mapie (na przykład o manifestacji poznańskich robotników w czerwcu 1956 roku, strajkach ulicznych i w fabrykach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku czy ogłoszeniu w 1981 roku stanu wojennego).
Uniwersalizm tej powieści nie polega tylko na jej historycznym aspekcie. Opiera się także na podjęciu wciąż aktualnych kwestii. Takie problemy, jak dokonywanie trudnych wyborów między dobrem innych ludzi i własnym (Bronek Blutman), wierność pochodzeniu i korzeniom (Irma Seidenman), przyznanie się do błędu (kolejarz Filipek), tolerancja, tożsamość narodowa przenikają się w niej niczym kultury z wielonarodowym państwie, jaką przed wojną była Polska.
Poza tym Szczypiorski dokonał rzeczy niezwykle trudnej: zerwał z mitem uczynnych i ofiarnych Polaków, opowiadając szczerze aż do bólu o różnych postawach rodaków wobec Żydów czy wojny i starając się odpowiedzieć na odwieczne pytanie: czym jest polskość? Pisarz polemizuje z polskim mesjanizmem, wspomina skrywane karty z polskiej historii, jakby chcąc podkreślić, że obok męczenników mieszkają i mieszkali w naszym kraju zbrodniarze, obok patriotów zdrajcy, obok ludzi tolerancyjnych ksenofobi. W swoim innymi dziele - Notatniku stanu rzeczy, Szczypiorski także analizował tą kwestię:
Krajobrazy, język, przyjaźnie. Tradycja, historia, zbiorowy los nas wszystkich. Czy to jest Polska? Czy to wszystko, razem wzięte, jest to Polska właśnie, która wydaje mi się od bardzo dawna największą wartością daną przez całe życie? ! Czy dzisiaj można mówić o naszym zbiorowym losie przy takiej zdumiewającej inności doświadczeń poszczególnych ludzi, którzy przecież stanęli naprzeciw siebie jak nieprzyjaciele, oddzieleni doktryną, poglądem na bieg zdarzeń albo własnym interesom. Nie mogę tamtym odmówić prawa do polskości, bo sam nie mam żadnego prawa, by określać, czym w istocie swej jest polskość i Polska.
Zbliżyć się do polski inaczej. Uczynić z Polski i polskości cząstkę tych moich tęsknot metafizycznych, a żartem jak gdyby przestawić kolejność wewnętrznego przeżycia i dojrzewania, jak gdyby zaprzeczyć temu wszystkiemu, co się wokoło tak hałaśliwie dzieje, zaprzeczyć pierwszeństwu polskości – w imię Boga, by dopiero potem polskość odzyskać pełniej, jako tylko pewną cząstkę, ważną, lecz wcale nie najważniejszą, mej wiary i mego człowieczeństwa.
Uniwersalizm powieści dotyczy także jej kompozycji. Choć książka jest podzielona na 21 części, to dzięki talentowi ich autora można je czytać w dowolnej kolejności, bowiem każda z nich stanowi świadectwo jednego wojennego lub powojennego wydarzenia, dowód biografii, wyborów, postawy życiowej jednej postaci, połączonej z innymi czasem i miejscem akcji. Właśnie w sposobie ukazania bohaterów tkwi wielka zaleta książki, bo Szczypiorski przede wszystkim chce rozumieć. Pisarz ogląda swoich bohaterów przez stale zmieniający się obiektyw: często obserwacja szczegółu prowadzi do uogólnienia w skali makro. Ale zwraca uwagę skupienie, z jakim to czyni – i życzliwość. On ich lubi, tak jak się lubi istoty, które powołało się do życia. Henryczek, Pawełek – te zdrobnienia to sygnał szczególnej czułości (…) (E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995, s. 16).
W sumie Początek doczekał się kilkudziesięciu zwycięstw w prestiżowych międzynarodowych konkursach (m.in. Austriacka Nagroda Państwowa na rzecz literatury europejskiej, w podsumowaniu której czytamy, że Początek odważnie podejmuje współczesną, ogólnoeuropejską problematykę, a jego utwory mają wielki wpływ na opinię publiczną), został przetłumaczony na wiele języków, napisały o nim najpoczytniejsze i najbardziej cenione polskie czasopisma.
Tadeusz Chrzanowski, dziennikarz krakowskiego „Tygodnika Powszechnego” pisał: „Początek” jest to książka, która może się wielu nie podobać… Ja wszelako uważam, że jest książką cenną i ważną, dzieli się bowiem z czytelnikiem owocami doświadczeń i przemyśleń uczciwych.
Bardzo pozytywnie ocenił Początek także Stanisław Bortnowski:
Powieść przeciwstawia się uformowanemu w latach Polski Ludowej myśleniu o jednolitym polskim narodzie, pozbawionym mniejszości i przez to silnym. Jest akurat na odwrót! – polemizuje Szczypiorski z popularnymi konstatacjami i z naszym polskim losem, który musi być częścią losów innych nacji. Mądre to i szlachetne, i jeszcze raz podkreślam – wyprzedzające czas! Wiek XXI z otwartymi granicami nadchodzi!
Z kolei Marek Zieliński w warszawskim piśmie „Przegląd Katolicki” zwrócił uwagę na problematykę poruszaną przez Szczypiorskiego:
„Początek” jest książką o bezpowrotności przemijania, o rozpadzie starych form, o daremnej próbie zaczynania wszystkiego wbrew temu, co było i bez spłacenia starych rachunków… Przejmująca, wspaniała książka…
W podobnym tonie jest utrzymana opinia zamieszczona w warszawskim „Przeglądzie Tygodniowym”, autorstwa Piotra Kuncewicza:
Przeciw schematom, nacjonalizmom i okrucieństwu napisał Szczypiorski książkę rzeczywiście bardzo piękną i bardzo mądrą.
Także Krzysztof Pysiak, recenzent kulturalny „Życia Warszawy”, był zdania, że autor tej przejmującej i zapadającej w pamięć powieści jest niezwykle utalentowany:
(…) trzeba doświadczyć historii w nadzwyczajnym jej stężeniu, poznać co to gorycz i drwina z ludzkiej godności, zrozumieć jak małą cenę ma życie człowieka i w jak wielkim stopniu o jego losie decyduje przypadek, aby napisać taką książkę…
Dobre recenzje Początku nie ograniczają się tylko do rodzimej prasy. Józef Łobodowski w londyńskim „Dzienniku Polskim” zauważył z uznaniem, że „Początek” to chyba najwybitniejsza pozycja wśród krajowych powieści wydanych przez paryski Instytut Literacki…
Natan Gross z pisma „Nowiny-Kurier” (Tel-Aviv) podsumował lekturę słowami: Ta książka trafia do serca i do rozumu.
Na artystyczne walory zwrócił uwagę francuski tytuł „Le Nouvel Observateur”: Książka piękna, pełna delikatności i niezrównanej siły wyrazu.
W podobny tonie została utrzymana opinia innego szanowanego i cenionego paryskiego pisma – dziennika ”Le Figaro”: W stylistyce przypominającej Tomasza Manna, Szczypiorski opisuje cierpienie Polski... ujarzmianej i druzgotanej. Książka wspaniała i wstrząsająca.
Prócz fragmentów recenzji francuskich, warto także przytoczyć cytaty z komentarzy niemieckich:
O „Początku” powiedzieli...
Tadeusz Chrzanowski, dziennikarz krakowskiego „Tygodnika Powszechnego” pisał:
„Początek” jest to książka, która może się wielu nie podobać… Ja wszelako uważam, że jest książką cenną i ważną, dzieli się bowiem z czytelnikiem owocami doświadczeń i przemyśleń uczciwych.
Z kolei Marek Zieliński w warszawskim piśmie „Przegląd Katolicki” zwrócił uwagę na problematykę poruszaną przez Szczypiorskiego:
„Początek” jest książką o bezpowrotności przemijania, o rozpadzie starych form, o daremnej próbie zaczynania wszystkiego wbrew temu, co było i bez spłacenia starych rachunków… Przejmująca, wspaniała książka…
W podobnym tonie jest utrzymana opinia zamieszczona w warszawskim „Przeglądzie Tygodniowym”, autorstwa Piotra Kuncewicza:
Przeciw schematom, nacjonalizmom i okrucieństwu napisał Szczypiorski książkę rzeczywiście bardzo piękną i bardzo mądrą.
Także Krzysztof Pysiak, recenzent kulturalny „Życia Warszawy”, był zdania, że autor tej przejmującej i zapadającej w pamięć powieści jest niezwykle utalentowany:
(…) trzeba doświadczyć historii w nadzwyczajnym jej stężeniu, poznać co to gorycz i drwina z ludzkiej godności, zrozumieć jak małą cenę ma życie człowieka i w jak wielkim stopniu o jego losie decyduje przypadek, aby napisać taką książkę…
Bardzo pozytywnie ocenił Początek także Stanisław Bortnowski:
Powieść przeciwstawia się uformowanemu w latach Polski Ludowej myśleniu o jednolitym polskim narodzie, pozbawionym mniejszości i przez to silnym. Jest akurat na odwrót! – polemizuje Szczypiorski z popularnymi konstatacjami i z naszym polskim losem, który musi być częścią losów innych nacji. Mądre to i szlachetne, i jeszcze raz podkreślam – wyprzedzające czas! Wiek XXI z otwartymi granicami nadchodzi!
Dobre recenzje Początku nie ograniczają się tylko do rodzimej prasy.
Józef Łobodowski w londyńskim „Dzienniku Polskim” zauważył z uznaniem, że
„Początek” to chyba najwybitniejsza pozycja wśród krajowych powieści wydanych przez paryski Instytut Literacki…a polszczyzna jest jej ozdobą.
Z kolei Stefania Kossowska była zdania, że
Książka ta jest dziełem wielkiej czystości moralnej (także w londyńskim czasopiśmie).
Natan Gross z pisma „Nowiny-Kurier” (Tel-Aviv) podsumował lekturę słowami:
Ta książka trafia do serca i do rozumu.
Na artystyczne walory zwrócił uwagę francuski tytuł „Le Nouvel Observateur”:
Książka piękna, pełna delikatności i niezrównanej siły wyrazu.
W podobny tonie została utrzymana opinia innego szanowanego i cenionego paryskiego pisma – dziennika ”Le Figaro”:
W stylistyce przypominającej Tomasza Manna, Szczypiorski opisuje cierpienie Polski... ujarzmianej i druzgotanej. Książka wspaniała i wstrząsająca.
Prócz fragmentów recenzji francuskich, warto także przytoczyć cytaty z komentarzy niemieckich, bowiem Początek cieszył się tam i cieszy po dziś dzień niegasnącą popularnością:
Podjęcie tak kontrowersyjnego tematu, jakim jest antysemityzm czy stosunki polsko-żydowskie doprowadził jednak do wielu niepochlebnych, wręcz oszczerczych recenzji. Pisarzowi zarzucano, że Początek jest wybielaniem Polaków, którzy w powieści niemal bez wyjątku zajmują się ratowaniem Żydów, co po bliższym przyjrzeniu się ich motywacji (pieniądze, spełnianie chrześcijańskiej misji nawracania) jest śmiesznym zarzutem.
Henryk Grynberg na przykład oskarżył Szczypiorskiego o… antysemityzm! W licznych artykułach, odczytach i recenzjach powieści wyliczał momenty idealizowania Polaków, na przykład w odczycie o Holocauście w literaturze polskiej, wygłoszonym na Uniwersytecie Sztokholmskim 16 marca 1998 roku (w dużej mierze bazującym na jego obszerniejszym eseju pod tym samym tytułem, zamieszczonym w zbiorze Prawda nieartystyczna, ostatnie wydanie PIW 1994), stwierdził:
Do słabości literatury polskiej należy jej tradycyjna niewinność. Co złego, to nie my. Co złego, to Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Czesi, Szwedzi... Rymkiewicz w "Umschlagplatzu" uniknął tego błędu, a nawet otwarcie mu się przeciwstawił. Nie uniknął go natomiast Andrzej Szczypiorski w powieści "Początek" [...] z wyjątkiem jednego szantażysty-szmalcownika wszyscy Polacy są w tej książce niewinni, szlachetni, lub bohaterscy - nawet zawodowy kryminalista ratuje żydowskie dziecko - natomiast z sześciorga postaci żydowskich bez winy jest tylko adwokat Fichtelbaum i jego syn, którzy wracają z aryjskiej strony do getta, ażeby zginąć. W powieści Szczypiorskiego wszyscy Żydzi, którzy przeżyli, stali się postaciami negatywnymi i można się spodziewać, ze także mecenas Fichtelbaum, który "w Boga nie wierzył i trochę komunizował, jak wielu inteligentów żydowskich" a zwłaszcza jego syn, który "wyrósł na młodzieńca bezbożnego" nie zachowaliby niewinności w komunistycznej Polsce. A więc dobry Żyd, to martwy Żyd. Po stronie Polaków szmalcownika Lolo równoważy szlachetny kryminalista Suchowiak, ale żydowski donosiciel Bronek Blutman nie ma przeciwwagi po żydowskiej stronie, a po wojnie najgorszym antysemitą zostaje Gruszecki, Żyd, który zmienił tożsamość. A więc nawet antysemityzm to nie my, albo niekoniecznie my.
W podobnym tonie są utrzymane ataki Abrahama Brumberga, który wyrzuca autorowi Początku te same winy, jakie napiętnował on w swojej książce:
Centralna postać, pani Seidenman, jest uosobieniem tego typu Żyda, który jest najdroższy sercu znacznej liczby polskich liberałów. ...ani nie wygląda, ani nie zachowuje się jak Żydówka, ani nawet specjalnie się za nią nie uważa. "Złotowłosa piękność o błękitnych oczach i szczupłej figurze" (...) Jej serce "przepełnia wdzięczność dla losu, że uczynił ją Polką".
Z czterech negatywnych bohaterów powieści, dwaj to Żydzi, jeden jest Niemcem i tylko jeden Polakiem. (...) Z wielu postaci Polaków tylko jeden, mianowicie szmalcownik, zasługuje na pogardę! Pozostałych spowija romantyczny blask: jest tu Pawełek, najlepszy przyjaciel młodego Żyda (...), pełen dobroci wieśniak, prostytutka o złotym sercu, pełna poświęcenia zakonnica (...)
Wszyscy ci Polacy bez wyjątku robią wszystko, co w ich mocy, by wyrwać panią Seidenman - i innych Żydów - ze szponów Gestapo. Byli i tacy Polacy - nigdy nie dość o tym przypominać. Byli również Żydzi, którzy zaprzedali się Niemcom. Tylko że obraz przedstawiony przez Szczypiorskiego niedorzecznie mija się z rzeczywistością: tak jak przedwojenny antysemityzm przedstawiony został jako zjawisko marginalne, tak gotowość Polaków do niesienia pomocy Żydom jawi się jako norma. Niestety prawda była zupełnie inna. (A. Brumberg, Przypadek Andrzeja Szczypiorskiego [w:] Polska inteligencja i antysemityzm, Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce 1996, nr ¾)
Andrzej Szczypiorski - życie i twórczość
Był jednym z najbardziej znanych na świecie pisarzy polskich, choć w międzynarodowym obiegu funkcjonowała tylko część jego książek. W kraju miał opinię zdolnego twórcy, ale i autorytetu, wypowiadającego się na tematy nie tylko literackie, ale i społeczno - polityczne.(M. Kubik, Portrety pisarzy: Andrzej Szczypiorski, czyli o pisarstwie tworzonym z pasją, „Gazeta Uniwersytecka UŚ” 2000, nr 9).
Andrzej Szczypiorski urodził się 3 lutego 1928 roku w Warszawie, choć do dziś możemy spotkać się w wielu encyklopediach i leksykonach z datą 1924, która jest błędna. W jego rodzinnym domu panowała atmosfera inteligencka i naukowa. Jego ojciec, Adam (historyk i matematyk), w czasie drugiej wojny światowej współtworzył tajny uniwersytet, na którym studiował młody Andrzej. Przyszły pisarz bardzo wcześnie wstąpił do Armii Ludowej i w jej szeregach wziął udział w powstaniu warszawskim. Po rozbiciu bohaterskich oddziałów przez hitlerowców, Szczypiorski trafił do obozu jenieckiego w Sachsenhausen, gdzie spotkał swojego ojca. Obaj zostali zwolnieni z więzienia w 1945 roku po kapitulacji Niemiec.
Po zakończeniu wojny Andrzej Szczypiorski wrócił do kraju, lecz jego ojciec pozostał na emigracji do roku 1956. Przyszły autor Początku studiował na Wydziale Konsularno-Dyplomatycznym Akademii Nauk Politycznych w Warszawie, a w międzyczasie współpracował z „Życiem Warszawy” (między 1948, a 1951 rokiem Szczypiorski był redaktorem tego poważanego dziennika).
Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku przeprowadził się do Katowic, gdzie od 1951 roku przez pięć kolejnych lat pełnił funkcję dyrektora literackiego Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego. W stolicy Górnego Śląska zaprzyjaźnił się z poetą Aleksandrem Baumgardtenem, który załatwił mu posadę w Polskim Radiu. Tam Szczypiorski przekładał znane dzieła literackie na słuchowiska. Przyjazd do Katowic wiązał się głównie z tym, że w mieście tym mieszkała Ewa, jego pierwsza żona, z którą wziął ślub w 1949 roku. Żyli razem przez kolejne czterdzieści pięć lat.
Odwilż roku 1956 przyniosła oddech wolności, który zainspirował Szczypiorskiego do włączenia się w życie publiczne. Pomiędzy rokiem 1956 a 1958 pełnił funkcję radcy kulturalnego ambasady PRL w Danii.
Po powrocie z placówki dyplomatycznej do kraju, Szczypiorski przeprowadził się z powrotem do Warszawy. Poświęcił się wówczas pracy w Polskim Radiu (był tam redaktorem do 1961 roku) i pisaniu. Wówczas ukazały się jego pierwsze powieści: Ojciec epoki (z 1955 roku), Z daleka i z bliska (z 1957 roku), Czas przeszły (z 1961 roku) i Ucieczka Alba (z 1962 roku). Szczypiorski pisywał również poczytne kryminały pod pseudonimem Maurice S. Andrews.
W latach 1965-1975 związał się z „Polityką”. W tym okresie wydał Podróż do krańca doliny (z 1966 roku) i biografię Karola Świerczewskiego (z 1967 roku). Przełomowym okresem dla dalszej twórczość Szczypiorskiego były historyczne wydarzenia Marca’ 68. Już wcześniej wyczuwał, że frakcja Kazimierza Moczara zdobywa wielką siłę w państwowych mediach, dlatego odszedł z Polskiego Radia.
Antysemickie wystąpienia wywołały w nim gniew i wstyd za własne państwo. Mariusz Kubik, autor tekstu Andrzej Szczypiorski, czyli o pisarstwie, będącym misją, pisze o przemianie, jaka zaszła wówczas w literacie:
W środowisku pisarskim powtarzano często historię, znakomicie obrazującą ową przemianę spojrzenia pisarza. Jeden z zaszczutych przez komunistyczne władze pisarzy żydowskiego pochodzenia Stanisław Wygodzki (1907-92), opuszczał, podobnie jak wielu innych Polskę i wyjeżdżał do Izraela. Był przyjacielem ojca Szczypiorskiego, poprosił więc pisarza o pomoc w zabraniu ze sobą woreczka ziemi, której nie potrafił sam zebrać, wydobyć spod zmarzniętej jeszcze zimowej warstwy. Wzruszeni, przy pomocy przechodzącego przypadkiem pod Cytadelą żołnierza zebrali ziemię, a nazajutrz po pożegnaniu Wygodzkiego Szczypiorski łamiącym się głosem opowiadał w radiowym bufecie o zdarzeniu dwóm zaufanym znajomym. Cała historia, w najdrobniejszych szczegółach, ukazała się kilka dni później w »Trybunie Ludu«. Był to dla Szczypiorskiego tak wielki wstrząs, że niemal na rok zamknął się w swoim mieszkaniu i poświęcił się całkowicie pracy nad Mszą za miasto Arras.
Książka pojawiła się na rynku w 1971 roku i z miejsca stała się wielkim sukcesem, także za granicami kraju. Msza za miasto Arras zdobyła wówczas wiele wyróżnień, w tym główną nagrodę polskiego PEN Clubu.
Na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku przeprowadził się do Wrocławia, gdzie został redaktorem niezwykle popularnego czasopisma kulturalnego „Odra” (w latach 1971-1975). W stolicy Dolnego Śląska powstała powieść I ominęli Emaus (z 1974 roku). Po powrocie do Warszawy w 1975 roku, wydał kolejną książkę – Złowić cień (w 1976 roku). Związał się wówczas z ugrupowaniami opozycyjnymi wobec polityki PZPR. Nie przystąpił oficjalnie do Komitetu Obrony Robotników Adama Michnika i Jacka Kuronia (jak zrobił to jego ojciec), ale pomagał w zbieraniu pieniędzy na działalność tej organizacji. Otwarcie sympatyzując z demokratyczną opozycją skazał się na literacki niebyt, dlatego wszystkie jego dzieła od 1976 aż do 1989 roku, ukazywały się tylko w tak zwanym drugim obiegu.
Po legalizacji „Solidarności” w 1980 roku, Szczypiorski zaangażował się w walkę z cenzurą i zabieganie o wolność słowa. Wziął też udział w Kongresie Kultury Polskiej, który 13 grudnia 1981 roku został przerwany wprowadzeniem stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Wraz z innymi pisarzami został internowany w ośrodku w Białołęce.
Po zwolnieniu z internowania pisarz rozważał możliwość emigracji. W 1983 roku w Londynie ukazała się jego najnowsza książka Z pamiętnika stanu wojennego. Jednak to trzy lata później światło dzienne ujrzało najgłośniejsze dzieło Szczypiorskiego. W 1986 roku w Paryżu (dzięki Instytutowi Literackiemu Jerzego Giedroycia) na pułkach księgarń pojawił się Początek. Książka ta przyniosła autorowi międzynarodowy rozgłos. Szczególną popularnością dzieło cieszyło się w Niemczech. Za zachodnią granicą Piękna pani Seidenmann (pod takim tytułem funkcjonuje tam Początek) otrzymała wiele prestiżowych nagród.
Po pamiętnych pierwszych wolnych wyborach z 4 czerwca 1989 roku, Andrzej Szczypiorski zasiadł w ławach senatorskich z ramienia „Solidarności”, jednak po dwóch latach zrzekł się mandatu. W 1991 roku ukazała się powieść Noc, dzień i noc, będąca kontynuacją Początku. W latach dziewięćdziesiątych pisarz skoncentrował się niemal wyłącznie na publicystyce. Wciąż wydawał nowe książki: Autoportret z kobietą (w 1994 roku), Kumkanie żaby, krakanie wrony (w 1996 roku), Grzechy, cnoty, pragnienia (w 1997 roku) i Grę z ogniem (w 1999 roku).
W ostatnim okresie życia zaangażował się w walkę o prawa autorskie artystów. Jako działacz ZAIKS został wybrany prezesem Światowej Federacji Związków Autorów i Kompozytorów CISAC, broniącej zawodowych interesów zrzeszonych w niej twórców.
Andrzej Szczypiorski zmarł 16 maja 2000 roku. Podobno tuż przed śmiercią nosił się z zamiarem przejścia na kalwinizm, jak uczył to niegdyś Stefan Żeromski. Pogrzeb na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie odbył się właśnie w obrządku kalwińskim. Po jego śmierci Hans-Dietrich Genscher nazwał go wielkim Europejczykiem, robiącym wrażenie humanistą. Były minister spraw zagranicznych RFN mówił wtedy, że Szczypiorski
Należał do osobistości, które wciąż dawały podstawę nadziei na lepszą przyszłość Europy, podczas gdy Włodzimierz Maciąg, historyk literatury, dodawał: Z pewnością nie zawsze miał słuszność. Ale umiał zdobyć czytelnika wcale nie częstą cechą pisarza: zmuszał do rzetelnego obrachunku racji.
Piotr Kuncewicz w dziele Agonia i nadzieja pisze o autorze Początku:
Andrzej Szczypiorski mógłby być niezłym przykładem, jak iluzoryczne dla literatury i jej wędrówek są dziś podziały polityczne. Przez wiele lat wydawał przede wszystkim w »drugim obiegu«, podejmował polemiki polityczne, a jednak wcale nie zniknął z życia oficjalnego. Co prawda zbiegło się to z jego literacką dojrzałością, z drugiej zaś strony, przeróżne połajanki prasowe nie pozwalały nigdy o nim zapomnieć. Czy on przypadkiem nie podsycał cichaczem swoim antagonistom po parę judaszowych, imperialistycznych srebrników? Byłoby to bardzo rozsądne.
Twórczość Andrzeja Szczypiorskiego
1955 – Ojcowie epoki
1957 – Z daleka i z bliska
1961 – Czas przeszły
1962 – Ucieczka Abla
1966 – Podróż do krańca doliny
1971 – Msza za miasto Arras
1974 – I ominęli Emaus
1976 – Złowić cień
1983 – Z notatnika stanu wojennego
1986 – Początek
1987 – Z notatnika stanu rzeczy
1990 – Amerykańska whisky i inne opowiadania
1991 – Noc, dzień i noc
1994 – Autoportret z kobietą
1996 – Kumkanie żaby, krakanie wrony
1997 – Grzechy, cnoty, pragnienia
1999 – Gra z ogniem
Bibliografia
1.A. Brumberg, Przypadek Andrzeja Szczypiorskiego [w:] Polska inteligencja i antysemityzm, Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce 1996, nr ¾.
2.A. Szczypiorski, Kumkania żaby, krakanie wrony…, Poznań 1995.
3.A. Szczypiorski, Marzec i Polacy, „Gazeta Wyborcza” 1998, nr 28-29.
4.A. Szczypiorski, Początek raz jeszcze. Z Andrzejem Szczypiorskim rozmawia Tadeusz Kraśko. Warszawa 1992.
5.A. Szczypiorski, Z notatnika stanu rzeczy, Poznań 1989, s. 83.
6.Dyskusja internetowa o Szczypiorskim i "Początku", „Ex Libris” 1998, nr 04.
7.E. Jażdżewska-Goldsteinowa, Wstęp [w:] Początek Andrzeja Szczypiorskiego. Warszawa 1995.
8.E. Sabelanka, Szczypiorski o sobie – Zwierzenia pisane, „Twój Styl” 1992, nr 11.
9.G. Szewczyk, Andrzej Szczypiorski i jego niemiecki odbiorca [w:] „Przegląd Artystyczny” t. 3. Tłumaczenia literatury polskiej na języki obce, po red. P. Fasta. Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego” nr 1274. Katowice 1992.
10.H. Grynberg, Holocaust w literaturze polskiej [w:] Prawda nieartystyczna, PIW 1994.
11.H. Zaworska, Psychoterapia dla wszystkich, „Literatura” 1989, z. 8.
12.K. Dedecius, O Polsce, Europie, literaturze, Wrocław 1996, s. 74.
13.K. Dunin, KILKA SKOŚNYCH REFLEKSJI NA MARGINESIE DWÓCH TEKSTÓW WŁODKA GOLDKORNA, OBCHODÓW TRZYDZIESTEJ ROCZNICY WYDARZEŃ MARCOWYCH ORAZ ARTYKUŁU ANDRZEJA SZCZYPIORSKIEGO MARZEC I POLACY, „Ex Libris” 1998, nr 03.
14.K. Tarka, Tajemnica Szczypiorskiego, „Newsweek Polska” 2006, nr 19.
15.M. Kijowska, Der letzte Gerechte. Andrzej Szczypiorski (pl. Ostatni sprawiedliwy. Andrzej Szczypiorski), Aufbau-Verlag 2003.
16.M. Kubik, Portrety pisarzy: Andrzej Szczypiorski, czyli o pisarstwie tworzonym z pasją, „Gazeta Uniwersytecka UŚ” 2000, nr 9.
17.P. Kuncewicz, Agonia i nadzieja. Proza polska od 1956 roku. Tom IV, Warszawa 1994.
18.S. Bortnowski, Głosy do Początku Andrzeja Szczypiorskiego. Tematyka żydowska w lekturach szkolnych licealistów. (W związku z 50. rocznicą powstania w getcie warszawskim. Materiały pomocnicze z języka polskiego dla nauczycieli i uczniów, pod red. A. Krawczyk, „Kielce” 1993.