To się zmieniło w latach osiemdziesiątych, gdy zaczęto przekładać dzieł Singera, drukować wspomnienia wojenne. Żydzi nagle zdominowali bohaterów powieściowych, stając się motywem wiodącym.
Andrzej Szczypiorski właśnie Żydów i wymierzony w nich Holocaust uczynił bohaterem swojej powieści Początek. Ukazał cierpienie, prześladowanie, wysiedlanie Żydów, których przenoszono go getta i tam mordowano, wywożono do obozów pracy i palono w krematoriach, w konsekwencji czego po wojnie Polska liczyła kilkaset tysięcy obywateli mniej, zmieniając się z państwa wielonarodowego w zdominowane przez ludność polską.
Holocaust pozbawił Polskę, jak i zresztą całą Europę, dużej części społeczeństwa. Zmieniła się sytuacja socjologiczno-społeczna oraz ekonomiczna, ponieważ Żydzi stanowili dużą gałąź gospodarki, brali czynny udział w życiu obywatelskim, mieli wpływ na kształt europejskich państw.
Najbardziej dramatycznym powieściowym symbolem Holocaustu, jak i obojętności Polaków wobec obecności wysokiego muru, odgradzającego aryjską część Warszawy od getta, jest fragment, który pojawia się także w wierszu Miłosza Campo di Fiori – gdy wrażliwy i empatyczny profesor Winiar pada martwy na przystanku tramwajowym, nie mogąc znieść kontrastu wesołych dźwięków kolorowej karuzeli ustawionej pod murem i krzyków mordowanych za nim Żydów. Narrator relacjonuje, że nazajutrz po śmierci pedagoga:
(…) koniki galopowały, powoziki podskakiwały, sanie sunęły, gondole pluskały, chorągiewki furkotały, panny piszczały, młodzieńcy pokrzykiwali, katarynka skrzypiała, mechanizm karuzeli dudnił, wystrzały z broni maszynowej rozlegały się coraz donośniej, wybuchały pociski armatnie, huczały płomienie i tylko żydowskich jęków nie było słychać spoza muru, bo Żydzi umierali w milczeniu, odpowiadali granatami i bronią ręczną, ale usta ich milczały, już bowiem byli umarli, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, bo mężnie wybierali śmierć, zanim jeszcze nadeszła, wychodzili jej naprzeciw, w ich dumnych oczach była cała wzniosłość dziejów ludzkich, odbijały się w nich pożary getta, przerażone pyski esesmanów, ogłupiałe pyski polskiej gawiedzi, zgromadzonej wokół karuzeli, smutna twarz nieboszczyka profesora Winiara, odbijały się więc w ich oczach wszystkie dalekie i bliskie losy świata, całe zło świata i okruch jego dobra, a także twarz Stwórcy, zasępiona i gniewna, smutna i cokolwiek upokorzona, bo Stwórca odwracał oczy ku innym galaktykom, aby nie patrzeć na to, co zgotował nie tylko umiłowanemu ludowi, ale wszystkim ludziom ziemi, zhańbionym, współwinnym, podłym, bezradnym, zawstydzonym, a pośród wszystkich ludzi ziemi także temu człowiekowi, który stojąc na przystanku tramwajowym, dokładnie w miejscu, gdzie przed kilku dniami profesor Winiar padł na posterunku, powiedział pogodnie: - Żydki się smażą, aż skwierczy!
Z nieba, osnutego dymami, żaden grom jednak nie uderzył i nie poraził tego człowieka, bo to zostało zapisane w księgach stworzenia przed tysiącami tysięcy lat. I było tak zapisane, aby profesor Winiar zmarł nieco wcześniej i nie usłyszał słów owego człowieka, który roześmiał się wesoło i poszedł w stronę karuzeli.
Szczypiorski przedstawił kilka postaw bohaterów wobec Holokaustu. Prócz tej cechującej się zobojętnieniem i swoistym zadowoleniem z atrakcji słuchania palących się Żydków, w Początku mamy także całkowicie inne podejście do zagłady narodowości żydowskiej.
Nie wszyscy byli obojętni na Holocaust. Wielu Polaków starało się pomagać Żydom, nie godząc się na hitlerowską politykę dokonania czystki etnicznej. W powieści taką drogę realizują między innymi Paweł Kryński czy sędzia Romnicki, którym wspólnie udało się ocalić malutką Joasię Fichtelbaum, siostrę Henia – przyjaciela Pawła z lat szkolnych, notabene zamordowanego w getcie.
Kryński i Romnicki działali bezinteresownie, nie godząc się z hitlerowską polityką „czystej” krwi. Paweł uratowaniem Joasi złożył swoisty hołd jej bratu, którego niestety nie udało mu się uratować, mimo wielokrotnej pomocy w ukrywaniu, dostarczaniu żywności, gdy Henio uciekł z getta.
Z kolei sędzia Romnicki wypowiadając pamiętne „jestem” do słuchawki telefonu, które za każdym razem powtórzone później przez wszystkie lata wywoływało w jego sercu bolesny skurcz na wspomnienie przedwojennego przyjaciela – mecenasa Fichtelbauma, postanowił zgodą na ukrycie córki znajomego zamanifestować solidarność z potomkami Mojżesza. Zdobył dla Joasi fałszywe, ale doskonałe dokumenty, a potem – gdy przebywała w klasztorze - dawał pieniądze na jej utrzymanie.
W powieści mamy także innych Polaków pomagających Żydom. Choć może ich motywacje nie są już tak czyste, jak młodego maturzysty i sędziego, to jednak ryzykują tak samo, jak oni.
Jest bandyta i recydywista Wiktor Suchowiak, który jako „wujek” wyprowadza Joasię z getta – to co że robi to dla pieniędzy – przecież ryzykował tak samo, a może i gorzej, jak Kryński czy Romnicki! Co warte podkreślenia, ten bohater uratował w ten sposób wielu Żydów.
Kolejną postacią pomagającą ofiarom Holocaustu jest siostra Weronika, która, choć odnosiła się do żydowskich dzieci oschle i z dystansem, to jednak tak samo wytrwale i z poświęceniem jak polskich sierot, uczyła ich nowych tożsamości, pomagając tym samym w przeżyciu. To ona przecież, czyniąc z Joasi Fichtelbaum Marysię Wiewiórę – sierotę spod Sanoka, uratowała małą Żydówkę przez śmiercią z rąk Niemców.
Wracając do postaw negatywnych wobec ofiar Holocaustu, trzeba zaznaczyć, że były one podyktowane strachem o własne życie, a nie chęcią przyczynienia się do hitlerowskich zbrodni. Szczypiorski doskonale naszkicował pogląd, że podczas Holocaustu świat zamarł z przerażenia. Pisarz pokazał histerię ludzi siedzących w warszawskiej cukierni, gdy zdają sobie sprawę, że przy stoliku obok ciastko je żydowski chłopiec – Henio Fichtelbaum czy motywację Bronka Blutmana – żydowskiego konfidenta, wydającego rodaków Niemcom w nadziei na ocalenie własnej skóry.
Na tych przykładach, jak także Pięknego Lola - Polaka czerpiącego dochody z wyłapywania ukrywających się Żydów i zgłaszania tego do gestapo, można przyjrzeć się, jak bardzo wojna wpływa na ludzką psychikę, jak bardzo zmienia nasze zachowania, jak stawia przed nami ekstremalne wybory.
Z prawdą w przedstawieniu Holocaustu przez Szczypiorskiego polemizowało i do tej pory dyskutuje wielu krytyków literackich czy historycznych. Zarzucają mu, mimo tak wielostronnego ukazania motywacji Polaków, że są oni w jego dziele tak samo porządni czy szlachetni, jak w utworach romantycznych czy pozytywistycznych.
Przykładem takiego poglądu jest opinia Henryka Grynberga, który w swoim odczycie o Holocauście w literaturze polskiej, wygłoszonym na Uniwersytecie Sztokholmskim 16 III 98 (w dużej mierze bazującym na jego obszerniejszym eseju pod tym samym tytułem, zamieszczonym w zbiorze Prawda nieartystyczna, ostatnie wydanie PIW 1994), stwierdził:
Do słabości literatury polskiej należy jej tradycyjna niewinność. Co złego, to nie my. Co złego, to Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Czesi, Szwedzi... Rymkiewicz w "Umschlagplatzu" uniknął tego błędu, a nawet otwarcie mu się przeciwstawił. Nie uniknął go natomiast Andrzej Szczypiorski w powieści "Początek" [...] z wyjątkiem jednego szantażysty-szmalcownika wszyscy Polacy są w tej książce niewinni, szlachetni, lub bohaterscy - nawet zawodowy kryminalista ratuje żydowskie dziecko - natomiast z sześciorga postaci żydowskich bez winy jest tylko adwokat Fichtelbaum i jego syn, którzy wracają z aryjskiej strony do getta, ażeby zginąć. W powieści Szczypiorskiego wszyscy Żydzi, którzy przeżyli, stali się postaciami negatywnymi i można się spodziewać, ze także mecenas Fichtelbaum, który "w Boga nie wierzył i trochę komunizował, jak wielu inteligentów żydowskich" a zwłaszcza jego syn, który "wyrósł na młodzieńca bezbożnego" nie zachowaliby niewinności w komunistycznej Polsce. A więc dobry Żyd, to martwy Żyd. Po stronie Polaków szmalcownika Lolo równoważy szlachetny kryminalista Suchowiak, ale żydowski donosiciel Bronek Blutman nie ma przeciwwagi po żydowskiej stronie, a po wojnie najgorszym antysemitą zostaje Gruszecki, Żyd, który zmienił tożsamość. A więc nawet antysemityzm to nie my, albo niekoniecznie my.(...).
Cóż, wydaje mi się, że ten fragment analizy powieści dokonany przez Grynberga sprawia wrażenie, jakby czytał zupełnie inną książkę. Powieściowy Holocaust został ukazany szczerze, bez heroizacji czy idealizowania Polaków, którzy stanęli przed dramatycznym wyborem, pokazując miarę swojego człowieczeństwa właśnie w stosunku do Żydów. Pisarz starał się przekazać, że gdy toczy się walka o własne życie, jesteśmy gotowi do największych zbrodni. Ukrytym głęboko pytaniem jest to o sens takich zmagań: czy warto ratować życie splamione czyjąś krwią?
Obraz totalitaryzmu w „Początku”
Powieść Początek Andrzeja Szczypiorskiego jest oskarżeniem totalitaryzmu, w którym jednostka albo zostaje unicestwiona fizycznie, albo zniewolona psychicznie: pozbawiona praca do pełnej, rzetelnej informacji, do własnej tożsamości, do wolności przekonań, do indywidualizmu.
Prozaik napiętnował w swojej powieści dwa systemy totalitarne: komunizm sowiecki (tak zwany totalizm wschodni) oraz faszyzm niemiecki (czyli totalitaryzm zachodni), oskarżając je – i udowadniając winę! – o prześladowanie i doprowadzenie do męczeństwa narodu polskiego, wymordowanie kilku milionów Żydów, powojenny antysemityzm, internowania ludzi związanych z opozycją, stan wojenny, o wprowadzenie polityki poniżenia, obłudy i kłamstwa.
W powieści mamy kilkadziesiąt przykładów totalitaryzmu, których nie sposób chociażby wyliczyć. Żydowski konfident Bronek Blutman zostaje nagradzany przez Niemców za swoje donosicielstwo i szpiegostwo, rodzina Fichtelbaumów musi się przenieść do getta, mimo iż dawno zerwała kontakty ze środowiskiem żydowskim i religią judaistyczną, po wojnie sędzia Romnicki jest więźniem politycznym, podobnie zresztą jak członkowie Armii Krajowej.
Szczypiorski ukazał mechanizmy kierujące dwoma najgroźniejszymi ideologiami totalitarnymi: hitleryzmem oraz komunizmem, przyglądając się ich ekspansji na polskie ziemie od początku lat 40. do końca 80. XX wieku. Co ciekawe, prozaik zwrócił uwagę na fakt, iż o ile pierwszy z totalitaryzmów został napiętnowany i osądzony w Norymberdze zaraz po wojnie, o tyle komunistyczni mordercy po dziś dzień nie zostali skazani. Ten ciężki czas wspomina w dziele Początek raz jeszcze:
Historia nie ma trybu warunkowego. Trudno mi powiedzieć, co byłoby, gdyby… Ale jest niewątpliwym faktem, że bardzo wielu moich rówieśników upaprało się w stalinizm. Oni upaprali się w stalinizm, należeli do tak zwanych „pryszczatych” w środowisku literackim, debiutowali w owym czasie, pisali różne głupie rzeczy.
Ja tego nie robiłem. Otóż byłoby dla mnie poniżej godności powiedzieć, że ja tego nie robiłem, ponieważ byłem bardziej przenikliwy, że oni byli grzeszni, a ja byłem cnotliwy. Otóż to jest nieprawda. Gdyby moja życiowa sytuacja, była inna, zapewne tak samo bym się upaprał, jak oni. Upaprałbym się bo byłem młody, bo byłem głupi, bo prawdopodobnie gdybym był kuszony, to dałbym się uwieść. Nie byłem kuszony i dlatego nie dałem się uwieść. (…) Mój teść to przedwojenny prokurator, a mój własny ojciec siedział na emigracji.
Antysemityzm i marzec `68 w „Początku”
Założenia wojennego Holocaustu przetrwały wiele lat, co udowadnia powieść Andrzeja Szczypiorskiego Początek, w której prozaik podjął ciężki, smutny i wstydliwy dla Polaków temat – antysemityzmu oraz wydarzeń marcowych 1968 roku.
Powieściową ofiarą polityki antyżydowskiej, jaka swój kulminacyjny punkt osiągnęła w rzeczonym marcu ’68 była Irma Seidenmanowa - polska Żydówka, jakimś cudem ocalała przed wojennym Holocaustem, przez dwadzieścia pięć lat pracująca dla swojej ukochanej ojczyzny, a w czasie wiosennego pogromu żydowskiego wyrzucona z pracy w ministerstwie oświaty i przymusowo internowana na Zachód.
Słowa tej bohaterki traktujące o tym wydarzeniu, choć wypowiadane z perspektywy kilkudziesięciu lat dają dowód złu i okrutności, jak w marcu’68 roku wypełniła serca Polaków. Choć Irma przeżyła wiele złego podczas wojny: cały czas musiała się ukrywać i zmieniać tożsamość, została zdekonspirowana i więziona na Pawiaku w Alei Szucha, gdzie Niemiecki oficer znęcał się nad nią wiele godzin, to nic tak bardzo nie zraziło jej do Polaków, jak właśnie marcowy epizod. Zamieszkała we Francji, z której nie chciała już wrócić, mimo gorących namów przyjaciela Pawła Kryńskiego. Mówiła, że na zawsze straciła serce dla Polski i Polaków, którzy wypędzili ją jak psa tylko dlatego, że nazywała się Seidenmanowa:
(…)wcale nie pamiętała Stucklera ani okratowanej klatki, lecz tylko nieduży gabinet z biurkiem koloru ciemnego miodu, dwoma telefonami, palmą w donicy pod oknem, dywanem, fotelami obitymi skajem, nieduży gabinet pamiętała doskonale, twarz sekretarki, pani Stefy, pamiętała, nade wszystko zaś twarze tych trzech mężczyzn, którzy zachowywali się gruboskórnie i szyderczo, wówczas, w kwietniu roku 1968, kiedy zjawili się w gabinecie, aby ją z niego usunąć. Nawet nie pozwolili jej zabrać teczki, a także pani Stefa, która odwróciła się twarzą do okna, kiedy Irma przechodziła w towarzystwie mężczyzn przez sekretariat, byli rzeczywistością, życiem spełnionym do końca, a przecież przeciętym gwałtownie, w ciągu jednej chwili, brutalnie i niegodziwie. Pamiętała tylko owych mężczyzn w gabinecie, sylwetkę pani Stefy na tle okna, a także nalane, obrzmiałe i niechętne twarze późniejszych swoich rozmówców, dłonie celników na jej bagażu, dokumentach, książkach i notesach.
Na przykładzie tej bohaterki Szczypiorski starał się pokazać, że antysemityzm przetrwał w Polsce przez wiele powojennych lat (może po dziś dzień?). Żydów spotkało w naszym kraju wiele zła. Podczas wojny musieli przenieść się do getta, byli tam poniżani, torturowani, mordowani pod byle pretekstem, traktowani przez pryzmat swojej wiary i wyglądu – co przecież nie zawsze było „słusznym” wyznacznikiem, czego dowodem jest odejście od judaizmu rodziny Fichtelbaumów czy nordycka uroda pięknej Irmy.
Nie znaczy to oczywiście, że Polacy nie ryzykowali własnym życiem, nie ukrywali w swoich domach Żydów lub nie pomagali im w ucieczce z getta – było też i tak. Jednak sporą część populacji stanowiły osoby o poglądach antysemickich, które wzięły górę w 1968 roku.
Gdy już udało się Żydom jakimś cudem przeżyć wojnę i mieli nadzieję, że powrócą do dawnego życia, spotkały ich najpodlejsze akty rasizmu ze strony dawnych sąsiadów, szefów, urzędników, które przetrwały powojenne lata odbudowywania kraju i ujawniły się po koniec lat 60.
Obraz Warszawy w „Początku”
Wojenna Warszawa była już bohaterem wielu polskich powieści. Roman Bratny pisał o niej w swojej powieści Kolumbowie. Rocznik 20., a Aleksander Kamiński uczynił ją przestrzenią książki Kamienie na szaniec.
Także Andrzej Szczypiorski uległ urokowi tego miasta, sytuując akcję Początku właśnie w stolicy Polski.
Jego wojenna Warszawa, przechodząca w okresie okupacji stopniowe przeobrażenia, jest przedzielona na dwie części: aryjską oraz żydowską, do której z całej stolicy przymusowo musieli przenieść się wszyscy przedstawiciele mniejszości narodowej. Gruby mur wydziela zamknięty obszar getta, zza którego dochodzą krzyki zabijanych potomków Mojżesza, a które potem płonie jasno, pochłaniając setki uwięzionych ludzi. Od tej chwili jej ulice są zagrożeniem dla Żydów, którym jakimś cudem udało się ukryć, oraz dla wylęknionych łapankami, godziną policyjną czy coraz to nowymi i gęstszymi patrolami gestapo Polaków.
Poza tym Warszawa Szczypiorskiego jest milczącym świadkiem sierpniowego powstania swojej ludności w 1944 roku, co było udziałem między innymi Pawła Kryńskiego. Widzi ludzi ginących w starciach z kilka razy większymi i silniejszymi oddziałami Niemców. Jej mury są niszczone, bomby rujnują najpiękniejsze zabytki i najbardziej urokliwe zakątki.
Potem, kilkanaście lat po zakończeniu wojny, gdy zostaje odbudowana, obserwuje antysemickie ataki na Żydów, w czasie których z pracy zostaje zwolnionych kilka tysięcy jej obywateli, którzy muszą opuścić to ukochane miasto. Powieściowi warszawiacy nie są kryształowi. Co prawda niektórzy okazują Żydom współczucie i braterstwo, a ich strach przed potomkami Mojżesza jest podyktowany troską o własne życie, to jednak część z nich jest zakłamana, dwulicowa, czerpie przyjemność w nękaniu, poniżaniu mniejszości narodowej.
Szczypiorski uczynił Warszawę przestrzenią wydarzeń nie tylko wojennych czy powojennych. Miasto zostaje przedstawione także w licznych retrospekcjach bohaterów, którzy wspominają je jako miasto wielokulturowe i żyjące w zgodzie, wolne od antysemityzmu, ksenofobii, tolerancyjne i przyjazne wszystkim ludziom, bez względu na narodowość, pochodzenie, wygląd czy wyznanie. Przykładem takiego postrzegania przedwojennej Warszawy jest Paweł Kryński, który szkolne lata spędził w bezpiecznej placówce, na spacery chodził do Ogrodu Saskiego, czyli tego samego miejsca, do którego jesienią w 1943 roku zmierzał krawiec Apolinary Kujawski tuż przed przypadkowym zastrzeleniem w czasie ulicznej egzekucji.
Początek doskonale oddaje atmosferę miejsc, w których żyli bohaterowie powieści, oraz ich metamorfozę z miłych i bezpiecznych – przedwojennych, na wrogie i groźne - powojenne.
Główne motywy literackie w „Początku”
W bogatej treściowo powieści Andrzeja Szczypiorskiego Początek mamy wiele wątków, ponieważ książka ta podejmuje wiele różnorodnych tematów z życia człowieka. Są to między innymi:
Walka dobra ze złem – Oto jest w człowieku coś, co powinno dla niego znaczyć więcej niż własne państwo, a także więcej niż własny naród…Poczucie indywidualnej odpowiedzialności za wybór między dobrem a złem – tymi słowami Szczypiorski oddał wagę walki tych dwóch sił.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -