„Nie ma wątpliwości, że za wszystkimi funkcjami tego sądu, a więc w moim wypadku za aresztowaniem i dzisiejszym przesłuchaniem, stoi jakaś wielka organizacja. Organizacja, która zatrudnia nie tylko przekupionych strażników, ograniczonych nadzorców i sędziów śledczych, mających w najlepszym razie skromne wymagania, lecz także utrzymuje biurokrację wysokiego i najwyższego stopnia, z nieodzownym a niezliczonym orszakiem sług, pisarzy, żandarmów i innych pomocników, może nawet katów, tak jest, nie cofam tego słowa”,powiedział Józef.. Za cel owej organizacji miało być wytaczanie bezsensownych zarzutów niewinnym obywatelom. Wszystko to, według K., miało związek z korupcją.
Gdzieś w tłumie rozległ się krzyk. Józef wytężył wzrok i przez kłęby dymu dostrzegł, że jeden z mężczyzn w kącie sali nacierał na praczkę. To właśnie on krzyczał i zwracał oczy ku sufitowi, co cieszyło zgromadzonych wokół. K. chciał zareagować, lecz pierwsze rzędy były tak zwarte, że niedałby rady przecisnąć się przez nie. W dodatku ktoś złapał go od tyłu za kołnierz. Udało mu się jednak zeskoczyć z podium, przez co znalazł się oko w oko z tłumem. Ten widok przeraził go i zadziwił.
Twarze mężczyzn przypominały mu oblicza pijaków. Zauważył też, że każdy ze zgromadzonych na sali miał na kołnierzu jakąś błyszczącą odznakę. Gdy się obrócił, ujrzał emblemat również u sędziego.
„Więc to tak! (…) Przecież wy wszyscy jesteście, jak widzę, urzędnikami, jesteście tą przekupną bandą, przeciwko której wystąpiłem, stłoczyliście się tutaj jako gapie i szpicle, utworzyliście pozorne partie, z których jedna oklaskiwała mnie, aby mnie wybadać, chcieliście nauczyć się sztuki zwodzenia niewinnych!”.Szarpiąc jakiegoś starca krzyczał, że będzie musiał uciec się do użycia siły. Chwycił swój kapelusz i skierował się do wyjścia. Przy drzwiach czekał na niego sędzia śledczy. Otyły mężczyzna powiedział Józefowi, że właśnie zaprzepaścił swoją szansę na przesłuchanie, w którym mógł oczyścić się z zarzutów. K. roześmiał się, nazwał go „łajdakiem” i pośpiesznie wyszedł. Tłum za jego plecami zaczął ponownie wrzeć.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 - - 29 - - 30 - - 31 - - 32 - - 33 - - 34 -