„Czyżby ciało zamierzało zbuntować się i zgotować mu nowy proces, skoro tak łatwo znosił dotychczasowy?”,zastanawiał się Józef.
Rozdział czwarty
Przyjaciółka panny Bürstner
K. kilkakrotnie próbował skontaktować się z panną Burstner. Wysłał do niej nawet dwa listy – na adres domowy i do biura, jednak na żaden z nich nie otrzymał odpowiedzi. Stenotypistka wciąż go ignorowała. W niedzielę rano zauważył, że panna Montag, która wynajmowała pokój u pani Grubach, przeprowadzała się do panny Burstner. Po raz pierwszy od ostatniej kłótni Józef odezwał się do pani Grubach. K. narzekał na hałas, jaki towarzyszył przeprowadzce, panna Montag sama przenosiła swoje rzeczy pojedynczo, a przez to, że kulała, robiła to bardzo wolno i dość głośno. Pani Grubach w zwolnionym pokoju zamierzała umieścić kapitana, aby ten nie przeszkadzał Józefowi. Zanim pani Grubach opuściła jego pokój, Józef odebrał od służącej wiadomość. Panna Montag pragnęła się z nim spotkać w jadalni. Odpowiedział, że zaraz się tam zjawi. Poczym wyprosił kucharkę z pokoju i przebrał się.
Gdy zszedł do jadalni zastał tam pannę Montag. Niemka zapytała najpierw, czy Józef w ogóle ją znał. Według niej K. nie interesował się ani wydarzeniami mającymi miejsce w pensjonacie, ani jego mieszkańcami. Bohater odparł, że wiedział kim ona jest. Kobieta powłócząc nogą udała się do okna, skąd wzięła swoją torebkę. Wyjaśniła, że spotyka się z nim na prośbę swojej przyjaciółki, która nie czuła się najlepiej, dlatego ją poprosiła o tę przysługę. Przytaknęła, gdy Józef spytał, czy panna Bürstner nie chciała się z nim spotkać osobiście. Uważała, że rozmowa między nią, a Józefem nie miała żadnego sensu, ponieważ bohater stanowczo przesadzał, przypisując ich spotkaniu zbyt wielką wagę. Urażony K. wstał i chciał opuścić jadalnię, gdy w jej drzwiach stanął kapitan Lanz. Mężczyzna przywitał się zarówno z panną Montag, jak i z Józefem. Bohater dostrzegł, że pomiędzy siostrzeńcem panny Grubach, a młodą Niemką było coś więcej niż tylko znajomość. Józef zamknął za sobą drzwi jadalni i miał już iść do siebie. Jednak gdy mijał drzwi pokoju panny Bürstner zapukał do nich. Gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi zapukał ponownie, głośniej. Wreszcie uchylił drzwi i odkrył, iż w pokoju nie było nikogo. Mieszkanie było już przemeblowane, a dodatku panował w nim bałagan. K. przeczuwał, że panna Bürstner wyprowadziła się stamtąd. Gdy wyszedł na korytarz dostrzegł na jego końcu pannę Montag rozmawiającą z kapitanem. Miał wrażenie, że para go śledziła. Józef przeszedł pośpiesznie do swojego pokoju.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 - - 29 - - 30 - - 31 - - 32 - - 33 - - 34 -