Józef postanowił, że jak tylko upora się ze swoim procesem, to nadrobi wszelkie zaległości zawodowe. Woźnemu powiedział, że musiał wyjść w pilnej sprawie i prosił, by ten przekazał tę informację dyrektorowi. Udał prosto do malarza,
„który mieszkał na przedmieściu położonym w całkiem przeciwnej części miasta, aniżeli kancelarie sądowe”.Dzielnica była bardzo ponura, brudna i zaniedbana. K. miał zamiar zamienić z Titorellim kilka słów i natychmiast wrócić do banku. Schody kamienicy prowadzące na piętro, gdzie mieszkał malarz były niezwykle strome, a do tego pozbawione poręczy. Poza tym panujący w powietrzu paskudny zaduch i smród sprawiły, że Józef musiał zatrzymać się kilka razy, aby złapać oddech. Wspinając się po stopniach K. spotkał dwie dziewczynki, jedna z nich uderzyło go niechcąco łokciem w zęby. Bohater zapytał, czy zaprowadzi go do mieszkania Titorellego, ale trzynastolatka wolała gonić za swoją koleżanką. Na następnym zakręcie Józef został otoczony przez dziewczynki, które wskazały mu drogę do malarza.
Titorelli zajmował maleńką, drewnianą, ciasną i brudną izdebkę na samym poddaszu. Jedyną dziewczynką, której udało się wejść wraz z K. do mieszkania portrecisty była garbata czternastolatka. Malarz był postacią popularną i lubianą w budynku, zwłaszcza przez dzieci. Ubrany jedynie w lniane spodnie przedstawił się Józefowi. Bohater wręczył mu list od farbykanta. K. spostrzegł, że artysta pracował właśnie nad portretem podobnym, jaki widział w gabinecie mecenasa.
Po przedstawieniu sprawy Titorelli zgodził się pomóc bohaterowi, lecz zastrzegł, że nie posiadał aż tak dobrych znajomości. Miał dostęp jedynie do niższych rangą sędziów, którzy nie byli w stanie uniewinnić nikogo, ponieważ
„To prawo ma tylko najwyższy, dla pana, dla mnie, dla nas wszystkich, niedosięgły sąd”.Dodał również, że taki przypadek jeszcze nigdy się nie zdarzył, co zmartwiło Józefa. Aby go pocieszyć Titorelli wspomniał o procedurze tak zwanego pozornego uwolnienia, które polegało na tym, że
„sprawa wzbogaca się o poświadczenie niewinności, o zwolnienie i uzasadnienie zwolnienia. Poza tym jednak pozostaje w obrębie procedury, skierowuje się ją (…) do wyższych instancji, stamtąd wraca znowu do niższych (…) Możliwe jest, że oskarżony, który dopiero co uzyskał zwolnienie, przychodzi do domu, tam czekają na niego, aby go ponownie aresztować”.Drugą procedurą, o którą powinien walczyć Józef, według Titorellego było przewleczenie, polegające na tym, że
„przetrzymuje się proces stale w najniższym stadium procesowym (…) Proces nie kończy się wprawdzie, ale oskarżony jest prawie w tym samym stopniu zabezpieczony przed skazaniem, jak gdyby był uwolniony”.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 - - 29 - - 30 - - 31 - - 32 - - 33 - - 34 -