Dzień zrobił się tak ciemny, że przypominał bardziej noc. K. poprosił księdza, by zszedł do niego z mównicy. Miał nadzieję, że duchowny udzieli mu jakiejś dobrej rady. Józef czuł, że z kapelanem mógł mówić otwarcie, mimo iż ten był przedstawicielem sądu. Ksiądz opowiedział bohaterowi historię, którą wykładowcy przekazywali studentom prawa na wstępie ich nauki.
Przypowieść dotyczyła prostego człowieka ze wsi, który postanowił przekroczyć bramę prawa, której strzegł odźwierny. Strażnik tłumaczył mężczyźnie, że nie może go teraz wpuścić i aby wejść do środka, będzie musiał złamać jego zakaz. Ostrzegł go również, że jest on zaledwie najniższym odźwiernym i każdy następny jest od niego potężniejszy, ale jego siła i tak była dla chłopa nieosiągalna. Człowiek postanowił, że będzie czekał na właściwy moment i spędził wiele lat czekając pod bramą, aż się zestarzał. Tuż przed śmiercią zapytał strażnika, dlaczego przez cały ten czas nikt inny nie żądał wpuszczenia, chociaż wszyscy dążyli do prawa.
„Tu nie mógł nikt inny otrzymać wstępu, gdyż to wejście było przeznaczone tylko dla ciebie. Odchodzę teraz i zamykam je”,brzmiała odpowiedź odźwiernego. Józef zrozumiał, że człowiek zadał zbyt późno swoje pytanie oraz, odmiennie niż ksiądz, że strażnik nie wywiązał się ze swojego obowiązku. Był zdania, że ten właśnie człowiek powinien zostać wpuszczony za bramę prawa. Ksiądz tłumaczył, iż strażnik uczynił nawet więcej niż powinien, ponieważ dał mężczyźnie nadzieję, że kiedyś wejdzie, mówiąc, że nie może go jeszcze wpuścić.
Według kapłana odźwierny był potężny, ale i karny wobec sowich przełożonych. Nie był też przekupny, ponieważ przez wiele lat przyjmował dary, ale jedynie, aby człowiek wiedział, że zrobił wszystko, aby wejść. Jedyną wadą odźwiernego, według księdza, było jego zbyt ludzkie usposobienie. Kapelan znał taką interpretację, w której to strażnik był poszkodowany, ponieważ był ograniczony i nawet nie chciał wejść do za bramę, której pilnował. Można go uznać za podporządkowanego człowiekowi ze wsi, który z kolei był wolny. Józefowi najbardziej podobało się uzasadnienie, w którym odźwierny uchodził za oszukanego, gdyż nie stał plecami do prawa i nie widział jego blasku, a w dodatku chciał zamknąć bramę, co było przecież niemożliwe.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 - - 29 - - 30 - - 31 - - 32 - - 33 - - 34 -