Około dziesiątej był już pod pensjonatem, przestraszony ujrzał w mroku stojącą przed wejściem tajemniczą sylwetkę. Z ulgą odkrył, iż był to tylko syn stróża. Nie poszedł prosto do swojego mieszkania, postanowił zajrzeć najpierw do pani Grubach. Otyła kobieta nie miała nic przeciwko, lubiła Józefa. Uważała go za swojego najsympatyczniejszego lokatora. Siedziała przy stole i mimo późnej pory cerowała stare pończochy. K. z ulgą dostrzegł, że w pokoju panował porządek. Bohater przeprosił ją za zamieszanie, które miało miejsce tego ranka. Kobieta nie żywiła do niego za to urazy. Pani Grubach wyznała, iż trochę podsłuchiwała, a do tego rozmawiała ze strażnikami. Chciała uspokoić Józefa, mówiąc:
„Pan jest wprawdzie aresztowany, lecz nie tak, jak to bywa aresztowany złodziej. Jeśli się aresztuje złodzieja, wówczas jest źle, ale takie aresztowanie... Wydaje mi się, że jest to jakby coś uczonego (…) czego wprawdzie nie rozumiem, ale czego się też nie musi rozumieć”.K. po części podzielał jej zdanie, jednak poszedł trochę dalej mówiąc, iż tak naprawdę nic się nie stało. Mówił, że gdyby działał racjonalnie, nie dał się zaskoczyć, to nic takiego nie miałoby miejsca.
Podziękował kobiecie za to, że podzielała jego zdanie. Wstał z miejsca i zaproponował jej uścisk dłoni, lecz ta również, jak nadzorca, tego nie zrobiła. Przed wyjściem K. zapytał, czy panna Bürstner była w swoim pokoju. Kobieta odparła, że lokatorka nie pokazywała się od samego rana. Pani Grubach była zaniepokojona tym, że panna Bürstner tak późno wraca do domu, a w dodatku widziała ją z wieloma mężczyznami. Słowa te oburzyły Józefa, który darzył sympatią młodą lokatorkę. Kobieta usprawiedliwiała się, że jej chodzi tylko na dobrej reputacji pensjonatu. K. trzasnął drzwiami do swojego pokoju nie zwracając uwagi na panią Grubach.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 - - 29 - - 30 - - 31 - - 32 - - 33 - - 34 -