STRZAŁKA: Już tylko jeden punkcik. „Z żądanych piętnastu tysięcy franków pożyczający dostarczy w gotowiźnie jedynie dwanaście, w miejsce zaś pozostałej kwoty osoba zaciągająca pożyczkę przyjmie sprzęty, ubrania i kosztowności, których spis się dołącza, a które wierzyciel obliczył wedle najlepszej wiary, po możliwie najniższej cenie”.
Akt II, scena III: Rozmowa Harpagona i Kleanta, po tym jak wyszło na jaw, że to Harpagon jest niegodziwym lichwiarzem; mężczyźni wyrzucają sobie nawzajem swoje niecne zamiary. Warto zwrócić uwagę na końcowy bezduszny komentarz Harpagona
HARPAGON: Więc to ty chcesz się zrujnować takimi niegodziwymi pożyczkami?
KLEANT: Więc to ty starasz się wzbogacić tak zbrodniczą lichwą?
HARPAGON: Ty śmiesz jeszcze po tym stawać tu przede mną?
KLEANT: A ty, ojcze, śmiesz jeszcze pokazać się oczom ludzkim?
HARPAGON: Nie wstydzisz się, powiedz, grzęznąć w takich łajdactwach, brnąć w straszliwą rozrzutność i trwonić haniebnie majątek, z trudem uzbierany przez rodziców?
KLEANT: Czy ojciec się nie rumieni poniżać swą godność tego rodzaju rzemiosłem? Poświęcać honor i dobre imię nienasyconej żądzy zbijania talarów? Zdzierstwem swoim przewyższać niegodziwe sztuczki, wymyślone kiedykolwiek przez najsłynniejszych lichwiarzy? (...)
HARPAGON: Ruszaj stąd, mówię, nie doprowadzaj mnie do ostateczności.
sam Swoją drogą, rad jestem z tego spotkania; to dla mnie przestroga, abym bardziej niż kiedy miał oko na jego czynności.
Akt II, scena V: Strzałka opisuje skąpstwo Harpagona Frozynie
Fraszki. Założę się, że gdy chodzi o pieniądze, nic tutaj nie wskórasz. To istny kamień,
granit; gdyby człowiek konał w jego oczach, nie drgnąłby nawet. Słowem, pieniądze kocha
więcej niż honor, cześć i cnotę. Żądać od niego pieniędzy, znaczy przyprawić go o konwulsje;
ugodzić w śmiertelne miejsce, przeszyć mu serce, wydzierać wnętrzności.(...)
Akt I, scena VI: Pochlebstwa i kłamstwa Frozyny wobec Harpagona
FROZYNA: Ach, Boże, doprawdy, jak pan doskonale wygląda! To się nazywa zdrowie!(...) Nigdym pana nie widziała tak świeżym i dziarskim.(...) w życiu pan chyba nie wyglądał tak młodo; znam ludzi, którzy w dwudziestym piątym roku starsi są od pana. (...)No i cóż to jest sześćdziesiąt lat? Wielkie rzeczy! Teraz dopiero zaczyna się dla pana najpiękniejszy wiek mężczyzny.(...) Niech pan przystanie na chwilę. O, nie mówiłam! Między oczami jaki wspaniały znak długiego życia.(...) Będą musieli pana dobijać, mówię panu; pochowasz pan dzieci, wnuki i prawnuki.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 -