Ojciec pochłonięty jest już zupełnie przez niewidzialną i niesłyszalną dla reszty świata sferę swoich myśli. Dla oderwania go od „chorobliwych dociekań” Matka proponuje spacer. Wybierają się razem z synem do teatru. Wyobraźnia zafascynowanego kurtyną chłopca każe mu ożywić maski, które namalowane są na błękitnym płótnie. W chwili, gdy wszyscy niecierpliwie oczekują na spektakl, Ojciec zauważa brak portfela. Matka wysyła chłopca do domu, by przyniósł zapomniany przedmiot.
Jest jasna, zimowa noc. Niezwykłe niebo, tajemniczość miasta przypominają narratorowi o sklepach cynamonowych, nazwanych tak ze względu na ciemny kolor boazerii wewnątrz.
„Słabo oświetlone, ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów”.W miejscach tych można było kupić najdziwniejsze drobiazgi, m.in. ognie bengalskie, szkatułki czarodziejskie, chińskie odbijanki, indygo, jaja owadów egzotycznych, korzeń Mandragory, mikroskopy, lunety, a przede wszystkim niesamowite książki. Chłopiec postanawia odwiedzić sklepy cynamonowe:
„Te prawdziwe szlachetne handle, w późną noc otwarte, były zawsze przedmiotem moich gorących marzeń”– mówi. Jednak noc igra krajobrazem i narrator gubi się w plątaninie uliczek. Wreszcie rozpoznaje jeden gmach. To gimnazjum.
Wspomnienie nadobowiązkowych zajęć u profesora Arendta, odbywających się nocną porą, zatrzymuje chłopca w budynku. Były to lekcje rysunku, przepełnione sennością jednych i zaangażowaniem innych uczniów. Profesor reprezentował wielkich starożytnych bogów Olimpu, „więdnącego od lat w tym muzeum gipsów”.
Przez przedsionek mieszkania dyrektora i jego pięknej córki narrator wydostaje się na ulicę. W zamyśleniu bierze dorożkę, którą po chwili sam musi powozić, bo dorożkarz przyłącza się do gromady swoich kolegów. Bohater jedzie przez podmiejski las. Czuje się lekko i szczęśliwie. Noc jest jasna, dziwnie wiosenna. Powóz mija wzgórza. Gdy koń z trudem przebija się przez zaspy, narrator zauważa czarną okrągłą ranę na jego brzuchu. Bohater-narrator rozmawia ze zwierzęciem:
„– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – szepnąłem ze łzami. – Drogi mój – to dla ciebie – rzekł i stał się bardzo mały, jak konik z drzewa. Opuściłem go”.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 -