Na początku rozmowy Kleant usiłuje zwrócić uwagę na dziwne porządki, które mają miejsce w domu od czasu pojawienia się w nim Tartuffe’a. W odpowiedzi na jego uwagi Orgon wypowiada się na temat wielu korzyści jakie płyną z obecności tak świętej i zacnej osoby, jaką jest Tartuffe. Rozwodzi się również na temat uczucia szczęścia i błogości, jakie go wypełnia, gdy przebywa w jego towarzystwie. Chcąc wyrazić swój zachwyt nad jego osobą, określa go mianem „człowieka”. Mówi także o swym wyzwoleniu od spraw doczesnych, właśnie dzięki Tartuffe’owi, słowami:
„Mógłbym na zgon dziś patrzeć matki, dzieci, żony,Chcąc przekonać Kleanta, Orgon opowiada w jakich okolicznościach poznał Tartuffe’a. Otóż spotkał go w świątyni, gdy ten codziennie na jego oczach umartwiał się, leżąc krzyżem. Orgon jest wręcz zachwycony jego postawą, gdyż ten, sam będąc biednym, rozdawał jałmużnę innym, bardziej ubogim od niego. Chcąc w jakiś sposób wspomóc taką pobożność i pokorę, zaprosił go pod swój dach. Kleant usiłował przekonać Orgona, iż prawdziwa pobożność nie polega wyłącznie na leżeniu krzyżem, że nie rzuca się w oczy, lecz żadne argumenty nie docierały do pana domu. Tartuffe w domu Orgona był strażnikiem honoru. Tępił wszelki grzech i nieprawość. Kleant widząc, że jego słowa nie docierają do rozmówcy, rezygnuje z dalszych prób przekonywania i usiłuje dowiedzieć się, czy Orgon zamierza dotrzymać danego kiedyś Waleremu słowa, dotyczącego jego zaślubin. Ten zaś udziela wymijających odpowiedzi, dając tym samym poznać, iż zmienił zdanie. Kleant natomiast postanawia przestrzec Walerego.
I nie uczułbym w sercu, ot, nawet ukłucia.”
AKT DRUGI
Scena pierwsza.
Osoby: Orgon, Marianna.
Orgon, upewniwszy się wcześniej, czy nikt ich nie podsłuchuje, chce dowiedzieć się od córki, co myśli na temat Tartuffe’a.
Scena druga.
Osoby: Orgon, Marianna, Doryna.
Orgon oświadcza swej córce, iż jego wolą jest, aby poślubiła Tartuffe’a. Doryna, która wcześniej weszła niepostrzeżenie do pokoju, uznaje tę wiadomość za żart. Usiłuje przekonać pana domu, iż nie jest to najlepszy pomysł. Wspomina także o złych skutkach wynikających z zawierania małżeństw z przymusu. Równocześnie kpi z Tartuffe’a. Orgon zaś słysząc takie określenia jak „bigot” czy „hołysz” kierowane pod adresem Świętoszka, wpada w gniew. Pokojówka jednak dalej usiłuje przekonywać, tym razem Mariannę, aby ta wbrew woli ojca, nie wychodziła za mąż za Tartuffe’a. Stwierdza przy tym, iż wydanie panny za mąż wbrew jej woli, jest jednocześnie nastawaniem na jej cnotę, gdyż pewnym jest w takim małżeństwie niedochowanie wierności. Cała dyskusja doprowadza Orgona do pasji. Chciał wymierzyć służącej policzek, jednak ta uciekła.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -