Akt I –
Scena – jak pisze w didaskaliach Witkacy – przedstawia warsztat szewski. Przy pracy (kuciu butów) Sajetan rozmawia z Czeladnikami. Wygłasza swoje poglądy – brak wiary w rewolucję, o swojej klasie mówi, że są „nawozem, jako ci dawni królowie i inteligencja w stosunku do totemowego klanu - nawóz!”. W jego wypowiedzi, pojawia się co chwila powiedzonko „hej”, które denerwuje II Czeladnika. Sajetan tylko pozornie jest pogodzony ze swoją najniższą pozycją w społecznej hierarchii, rządzący są dla niego jedynie próżniakami i draniami. Majster szewski chciałby „ich dziwki deflorować, dewergondować, nimi się delektować, jus prima noctis nad nimi sprawować, w ich pierzynach spać, ichnie żarcie żreć aż do twardego rzygu…”. Czeladnicy podzielają poglądy Kajetana, marzą o zemście na elicie rządzącej.
Pojawia się Scurvy, mówi on szewcom, że powinni czuć się szczęśliwi, bo „wyzwolenie jest tylko przez pracę”. Przekonuje, że podział na dyrektorów, wyższych urzędników oraz pracowników będzie zawsze. Praca umysłowa wymaga „innych składników mózgu – mózgu i jedzenia” stąd istnieją różnice w standardzie ich życia. Czeladnik II zasypuje Scurvego szczegółami ze swego życia, Prokurator denerwuje się, jego złość osiąga apogeum, gdy Czeladnik wspomina o nieodwzajemnionej miłości prokuratora do Księżnej. Scurvy wyzywa Czeladnika „milcz, sflądrysynie, milcz, skurczyflaku”
Wchodzi księżna i rozdaje wszystkich postaciom kwiatki ze swego żółtego bukietu. Scurvy, wyznaje, że będzie jej godny jak wykona dla niej choć jedną parę butów. Chorobliwe pożądanie Prokuratora bawi Księżną, a nawet więcej, mówi ona „Chciałabym, aby pan patrzył na to, kiedy ja – wie pan? – ten tego – tylko nie powiem z kim - …Niepewność pańska jest dla mnie rezerwuarem najwyuzdańszej, płciowej, samiczkowatej, bebechowato-owadziej rozkoszy – chciałbym jak samice modliszki, które ku końcowi zjadają od głowy swoich partnerów, którzy mimo to nie przestają tego – wie pan, hehe!”. Czeladnicy naigrywają się z cierpienia Scurv’ego, który ubolewa nad tym, że nie jest prawdziwym hrabią. Księżna śpiewa piosenkę, z której Prokurator dowiaduje się, że jej panieńskie nazwisko brzmiało Bajbel-Burg, uświadamia sobie, ze była ona kiedyś panienką a nawet małą dziewczynką, i roztkliwia się jeszcze bardziej.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -