XIV Młody radża
Rankiem okazało się, że deszcz wciąż padał i Mary nie mogła wyjść z domu. Po południu wezwała do siebie Marthę i wyznała, że w nocy poznała Colina. Służąca przeraziła się, mówiąc, że teraz na pewno straci pracę. Mary uspokoiła ją, tłumacząc, że chłopiec ucieszył się i długo ze sobą rozmawiali. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że panicz pozwolił jej patrzeć na siebie i nie wpadł w furię. Nadal jednak obawiała się gniewu pani Medlock, ale Mary zapewniła ją, że będzie jedynie wypełniała polecenia Colina. Wówczas odetchnęła z ulgą, wyjaśniając, że nikt tak naprawdę nie wie, na co choruje chłopiec.
Po jego narodzinach pan Craven odchodził od zmysłów, a po śmierci żony nie chciał nawet spojrzeć na syna, mówiąc, że będzie garbaty jak on. Przez wiele lat chłopiec leżał w łóżku, a potem nosił specjalny gorset, który zdjęto mu dopiero na polecenie znanego lekarza. Przyznała, że Colin często chorował, jest słaby i rozkapryszony, a po ostatnim wyjściu do ogrodu dostał napadu wściekłości i wysokiej gorączki. Chwilę później zadźwięczał dzwonek i Martha wyszła. Wróciła po paru minutach, oznajmiając, że panicz chce, aby Mary przyszła do niego. Dziewczynka pobiegła z ochotą. Colin siedział na łóżku, wsparty na haftowanych poduszkach. Mary wyznała mu, że Martha obawia się utraty pracy.
Chłopiec zawołał służącą i oznajmił jej, że nie musi bać się pani Medlock, ponieważ wszyscy muszą słuchać wyłącznie jego rozkazów. Potem kazał dziewczynie odejść, a Mary popatrzyła na niego z podziwem.
Rozsiadła się wygodnie w fotelu i odparła, że w Indiach widziała radżę, który do swych sług odzywał się podobnym tonem jak on do Marthy. Potem zaczęła opowiadać o wrzosowisku i Dicku, stwierdzając, że obaj chłopcy są bardzo różni. Colin słuchał jej z błyszczącymi oczami i zarumienionymi policzkami. Z żalem powiedział, że nie może jechać na wrzosowisko, ponieważ niedługo umrze. Mary spojrzała na niego, odnosząc wrażenie, że jest niemal z tego dumny. Nie budził w niej współczucia, a wręcz przeciwnie. Z przekorą rzekła, że w jego sytuacji nie umarłaby na złość tym, którzy mu tego życzą. Nie chciała również uwierzyć, że wuj pragnie śmierci Colina. Była przekonana, że Dick na pewno rozweseliłby chłopca i uznała, że nie chce już rozmawiać o śmierci. Usiadła bliżej i zaczęła opowiadać o rodzinie Marthy, skakance, Benie i rudziku. Jej historyjki rozbawiły Colina i przez parę minut śmiali się bardzo głośno. Rozbawieni, nie zauważyli jak do pokoju weszła pani Medlock w towarzystwie doktora Cravena, kuzyna ojca chłopca. Mężczyzna cofnął się, przestraszony, nie wiedząc, co się dzieje.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 -