Colin spojrzał na nich ze spokojem, oznajmiając, że życzy sobie, aby Mary przychodziła do niego, kiedy tylko będzie miał na to ochotę. Mary dostrzegła, że lekarz jest niezadowolony, lecz nie ma odwagi sprzeciwić się woli pacjenta. Usiadł przy Colinie, starając się wyjaśnić, że wszelkie wzburzenie może okazać się groźne dla jego zdrowia. Następnie zalecił mu, aby unikał przemęczania się i nie zapominał, że jest chory. Chłopiec popatrzył na niego ze złością, mówiąc, że towarzystwo Mary pozwala mu zapomnieć o tym wszystkim. Doktor Craven opuścił pokój, obrzucając zdziwionym spojrzeniem Mary i nie mogąc zrozumieć, w jaki sposób ta milcząca i sztywno siedząca dziewczynka oczarowała Colina. Po chwili pielęgniarka przyniosła kolację, a Mary rozpoczęła swą opowieść o radżach.
XV Budowanie gniazdka
Przez cały tydzień padał deszcz i Mary większość czasu spędziła w towarzystwie Colina. Chłopiec ożywił się, częściej uśmiechał się i nie miewał napadów wściekłości. Wszyscy dostrzegali dobroczynny wpływ dziewczynki na jego zachowanie. Mary polubiła go, lecz nadal nie była pewna, czy może powierzyć mu swoją tajemnicę. Coraz częściej myślała jednak o tym, czy nie można by go wziąć do ogrodu, aby zgodnie z zaleceniami lekarza z Londynu przebywał jak najwięcej na świeżym powietrzu. Sama dostrzegała zmiany, jakie zaszły w jej wyglądzie dzięki przebywaniu w ogrodzie.
Wyglądała teraz zdrowo i w niczym nie przypominała wątłego dziecka, jakim była w dniu przyjazdu z Indii. Obawiała się jednak spotkania Colina z Dickiem, pamiętając, że nie lubi, gdy inni ludzie na niego patrzą. Pewnego dnia spytała kuzyna, dlaczego tak jest. Chłopiec odparł, że kiedy był mały, zawieziono go nad morze i wszyscy przyglądali mu się, a obce panie często głaskały go po głowie, nazywając biednym dzieckiem. Był jednak przekonany, że spojrzenia Dicka nie byłyby dla niego przykre i to uspokoiło Mary.
Kilka dni później Mary obudziła się bardzo wcześnie i dostrzegła, że niebo nad wrzosowiskiem zrobiło się znów błękitne. Ubrała się pospiesznie i wyszła przed dom. Zdumiona zauważyła, że trawa zazieleniła się i zakwitły pierwsze krokusy. Pobiegła do tajemniczego ogrodu i kiedy otworzyła furtkę, ujrzała Dicka w towarzystwie gawrona i małego liska. Chłopiec pracował w pocie czoła. Uśmiechnął się do niej, wyjaśniając, że wstał przed świtem i od razu przyszedł do ogrodu. Potem przedstawił swoje zwierzęta: liska Kapitana i gawrona Sadzę. Mary czuła się tak szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Dick oprowadził ją po ogrodzie, pokazując rozkwitające kwiaty i nabrzmiałe pąki liści na różanych krzewach. Nagle zauważyli nadlatującego rudzika. Dick znieruchomiał, szeptem wyjaśniając, że ptak najwyraźniej zakłada gniazdo i muszą być ostrożni, aby go nie spłoszyć. Pracowali w skupieniu, rozmawiając szeptem. Mary wyznała, że poznała Colina.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 -