Po chwili oznajmiła, że nic na nich nie ma i prawdopodobnie poczuł pod palcami kręgi, ponieważ jest bardzo chudy. Jej słowa zrobiły na chłopcu ogromne wrażenie. Przez wiele lat cierpiał, przekonany, że będzie garbaty i nagle rozbudziła się w jego sercu nadzieja, że Mary być może ma rację. Pielęgniarka nieśmiało wtrąciła, że nie przypuszczała, iż panicz sądzi, że jest garbaty. Gdyby zapytał ją wprost, to wyjaśniłaby mu, że ma jedynie słaby kręgosłup od długotrwałego leżenia. Chłopiec uspokoił się zupełnie i po chwili zapytał pielęgniarkę, czy będzie żył. Zapewniła go, że będzie zupełnie zdrowy, jeśli dostosuje się do zaleceń lekarza z Londynu.
Napad minął i Colin nieśmiało wyciągnął rękę do Mary, którą ujęła na znak pojednania. Obiecał jej, że wyjdzie z nią na dwór i chętnie pozna Dicka. Dziewczynka przysunęła fotel do jego łóżka i odesłała pielęgniarkę. Colin spytał, czy odnalazła jakąś wskazówkę, umożliwiającą odszukanie tajemniczego ogrodu. Był przekonany, że jeśli wejdzie do ogrodu, to wyzdrowieje. Mary odparła, że tak i poprosiła, aby zamknął oczy. Zaczęła opowiadać o ogrodzie, a jej łagodny głos sprawił, że chłopiec wkrótce zasnął.
XVIII „Nie traćmy czasu”
Następnego dnia Mary obudziła się późno. Podczas śniadania Martha poinformowała ją, że Colin jest spokojny, lecz ma gorączkę. Po raz pierwszy grzecznie poprosił, aby Mary przyszła do niego, więc dziewczynka ubrała się i w kapeluszu na głowie weszła do jego pokoju. Na jego wymizerowanej twarzy pojawiło się rozczarowanie, kiedy Mary oznajmiła, że wybiera się na spotkanie z Dickiem. Obiecała jednak, że zaraz wróci i wtedy opowie mu, czego dowiedziała się o tajemniczym ogrodzie. Natychmiast ożywił się i wyznał, że tej nocy śnił o tym miejscu. Następnie Mary pobiegła do ogrodu, gdzie czekał już na nią Dick. Tym razem, oprócz Kapitana i Sadzy, towarzyszyły mu dwie oswojone wiewiórki: Orzeszek i Łupinka. Usiedli na trawie, a Mary opowiedziała mu o nocnym ataku Colina.
Dick współczuł chłopcu i uznał, że powinni jak najszybciej sprowadzić go do ogrodu. Dziewczynka postanowiła porozmawiać z kuzynem i spytać go, czy miałby ochotę poznać Dicka i jego zwierzątka. Potem wróciła do Colina, choć z ciężkim sercem opuszczała wesołe towarzystwo. Usiadła przy łóżku, zabawiając chłopca gwarą jorkszyrską, której nauczyła się od Dicka i Marthy. Co chwilę wybuchali śmiechem, wprawiając w zdumienie panią Medlock, która zajrzała do pokoju. Nagle Colin zamyślił się i wyznał, że chciałby być przyjacielem zwierząt, ponieważ nigdy do tej pory z nikim nie przyjaźnił się i nie znosi ludzi. Mary powiedziała, że ona również nie lubiła innych, lecz zmieniła się dzięki przyjaźni z Dickiem.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 -