Do domu wróciła późno i zmęczona, zasiadła do kolacji. Z przyjemnością słuchała wesołej gadaniny Marthy, prosząc, aby służąca została z nią w pokoju. Po posiłku spytała, dlaczego pan Craven tak bardzo nie lubi ogrodu. Dziewczyna zawahała się, tłumacząc, że pani Medlock zabroniła jej mówić o tym. Potem odparła, że ogród należał do pani Craven i żaden ogrodnik nie mógł tam wchodzić. Państwo spędzali w nim całe godziny, siedząc na ławeczce, stojącej pod starym drzewem. Pewnego dnia wydarzyła się tragedia. Jeden z konarów złamał się i uderzyła panią tak mocno, że zmarła następnego dnia. Od tego czasu pan Craven znienawidził to miejsce i zabronił o nim wspominać. Mary zamyśliła się, wsłuchana w wycie wiatru na wrzosowisku. Po raz pierwszy poczuła serdeczny żal i ogarnęło ją współczucie dla wuja. Nagle odniosła wrażenie, że w oddali słyszy płacz dziecka, dobiegający z wnętrza domu. Spytała Marthę, czy słyszy to samo, lecz dziewczyna zmieszała się, tłumacząc, że to tylko wiatr. Chwilę później ktoś otworzył drzwi na dole i Mary usłyszała wyraźnie przerażający krzyk. Dziewczynka spojrzała na służącą przenikliwie, nie wierząc jej słowom.
VI „A jednak ktoś płakał”
Nazajutrz od samego rana padał deszcz i Mary nie mogła wyjść do ogrodu. Przez jakiś czas przysłuchiwała się opowieściom Marthy o Dicku i jego zwierzętach. Potem wyruszyła na poszukiwania biblioteki, uznając, że i tak nikt nie zainteresuje się tym, gdzie jest. W domu rzadko kogoś spotykała, a pani Medlock najczęściej siedziała w swoim saloniku. Mary widywała ją raz dziennie, lecz gospodyni nigdy nie zainteresowała się tym, co dziewczynka robi i czym się zajmuje. Z czasem Mary nauczyła się samodzielnie ubierać i utwierdziła się w przekonaniu, że jest wychowywana według angielskiego sposobu. Po śniadaniu wyszła z pokoju i zaczęła wędrówkę po mrocznych korytarzach. Po jakimś czasie dotarła do galerii, której ściany zawieszone były wyłącznie portretami. Na jednym z nich dostrzegła podobną do siebie dziewczynkę. Potem przeszła na piętro i przekonała się, że wszystkie drzwi, prowadzące do licznych pokoi są zamknięte.
Naciskała kolejne klamki, aż w końcu jedna z nich drgnęła i Mary weszła do ogromnej sypialni. Nad kominkiem wisiał portret tej samej dziewczynki. Zwiedziła jeszcze kilka innych pomieszczeń i w jednym z nich odkryła gablotę z kolekcją figurek słoni. Zmęczona wędrówką postanowiła wrócić do swojego pokoju, lecz początkowo nie mogła odnaleźć właściwej drogi. Zdezorientowana, zatrzymała się na korytarzu i nagle usłyszała płacz, przypominający wrzask niegrzecznego dziecka. Zaczęła nasłuchiwać, opierając się o ścianę, zakrytą zasłoną i zdumiona stwierdziła, że są za nią jakieś drzwi. W chwilę później otworzyły się i ukazała się w nich zagniewana pani Medlock. Zaskoczona obecnością Mary, chwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą, nie słuchając jej wyjaśnień, że zabłądziła. Gospodyni zaprowadziła ją do sypialni i rozkazała, aby nie opuszczała swego pokoju. Potem wyszła, a dziewczynka, blada ze złości, poprzysięgła, że w końcu dowie się, czyj płacz słyszała.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 -