Dziewczyna natychmiast poszła do Pestki, świadoma tego, że od czasu rozmowy w ogrodzie pana Józiaka ich przyjaźń nie była taka jak dawniej. Ubyszówna wysłuchała jej dość spokojnie, pytając, czy ma zamiar powiedzieć o Zenku ojcu. Ula zaprzeczyła, wyjaśniając, że chcieli o pomoc prosić panią Ubyszową. Pestka jednak zaprotestowała, mówiąc, że to niemożliwe. Nie chciała przyznać się matce, że ją oszukiwała, a jej podejrzenia były słuszne. Stwierdziła, że o wszystkim powinien dowiedzieć się doktor Zalewski, którego wszyscy znali. Ula skuliła się, odpowiadając, że ojciec jej nie pomoże. Nie miała jednak w sobie dość odwagi, by wyznać, że ojciec jej nie kocha.
Rozpłakała się, a zaskoczona Pestka objęła ją, obiecując, że porozmawia z matką o Zenku. Potem Ubyszówna wróciła do pokoju, w którym matka szyła dla niej nowy opalacz, świadoma tego, że rozmowa musi odbyć się natychmiast. Kobieta spojrzała na nią wyraźnie zaniepokojona tonem tej głosu. Dziewczyna uspokoiła ją, prosząc, aby nie gniewała się i pozwoliła jej wszystko opowiedzieć bez zbędnych pytań. Mówiła szybko o pierwszym spotkaniu z Zenkiem, jego chorej nodze, Dunaju, uratowaniu dziecka, kradzieży pieniędzy i bezdomności chłopaka. Wreszcie zamilkła, wpatrując się w nieprzystępną twarz kobiety. Pani Ubyszowa wyprostowała się, mówiąc, że córka żąda od niej rzeczy niemożliwej i nie może wystąpić w obronie chłopca, który kradnie i uciekł z domu. Nie słuchała wyjaśnień córki, ironicznie stwierdzając, że dla wszystkich lepiej będzie, jeśli Zenkiem zajmie się milicja.
Pestka odsunęła się od niej, czując ogromny wstyd. Odważnie wyznała, że sama również ukradła jabłka. Dziewczyna z niepokojem popatrzyła na matkę, która skierowała się w stronę drzwi i ruszyła za nią, dopytując, co zamierza zrobić. Pani Ubyszowa odpowiedziała, że zamierza porozmawiać z doktorem Zalewskim, ponieważ Ula również jest w całą sprawę zamieszana. Nie słuchając protestów córki, weszła do gabinetu i po pewnym czasie mężczyzna zawołał do środka również Pestkę. Doktor Zalewski wysłuchał odpowiedzi dziewczyny na swoje pytania i pozwolił jej odejść.
Pestka w pierwszej chwili chciała natychmiast pobiec na wyspę, lecz matka ją zatrzymała, mówiąc, że wracają do domu. W tym samym czasie Ula czekała na przyjaciółkę, siedząc na przewróconym pniu topoli. Miała nadzieję, że Zenek wróci na wyspę przed przyjściem pani Ubyszowej. Chłopcy wyruszyli w stronę szosy. Blisko drzewa, w trawie, leżał Dunaj. Wkrótce w oddali ujrzała Zenka, idącego po ściernisku. Dostrzegł psa, który zbliżył się do niego bez lęku i pozwolił się pogłaskać. Dopiero potem zauważył Ulę, stojącą w cieniu drzewa i podbiegł do niej, ucieszony, że przyszła. Wyjaśnił, że miał nie wracać na wyspę, ale musi oddać jej pieniądze. Ula odetchnęła głęboko i chciała powiedzieć mu o niebezpieczeństwie, lecz w tej samej chwili nadbiegł Julek, krzycząc, że Wiktor powiedział o nim milicjantowi i trzeba jak najszybciej opuścić wyspę. Zenek odwrócił się w stronę nadchodzącego Mariana, pytając, co się stało. Odpowiedź zamarła chłopcu na ustach, ponieważ dostrzegł nadchodzącego od strony Olszyn doktora Zalewskiego.
Gość
Pojawienie się mężczyzny zaskoczyło wszystkich. Ula wpatrywała się w twarz ojca, pozornie spokojną, lecz wyczuła jego nerwowe napięcie. Sparaliżowana strachem, czekała, co teraz nastąpi. Julek szepnął, że miała przyjść matka Pestki, a jego słowa wywołały wybuch Zenka. Chłopak chwycił Mariana za koszulę i przyciągnął ku sobie, czerwony z wściekłości. Potem odepchnął go i rozejrzał się po okolicy, szukając drogi ucieczki. Ula chwyciła go za rękę, prosząc, aby nie uciekał. Doktor Zalewski zauważył gest Zenka i zatrzymał się, mówiąc, że nie zamierza go ścigać. Potem wyjaśnił, że dowiedział się od matki Pestki o tym, że grozi mu aresztowanie. Zenek przerwał mu gwałtownie, krzycząc, że to jego sprawa. Doktor wskazał na chłopców i Ulę, pytając, czy uważa, że oni też nie powinni się wtrącać. Patrzyli na niego, czekając, co powie, czy wyda wyrok na łączącą ich przyjaźń. W oczach Zenka pojawiło się wahanie. Z bezradną rozpaczą spojrzał na pana Zalewskiego, pytając, co ma ze sobą zrobić.
Chłopcy podbiegli do mężczyzny, prosząc, by im pomógł. Ula patrzyła, jak ojciec zbliża się do Zenka i przemawia do niego serdecznym głosem. Potem spojrzał na nią i widząc jej nieprzystępny wyraz twarzy, powiedział, że łatwiej byłoby zaradzić kłopotom Zenka, gdyby chłopak pomieszkał u nich przez jakiś czas, lecz nie chce podejmować decyzji sam. Zenek odezwał się, mówiąc, że przecież lekarz go nie zna. W odpowiedzi usłyszał, iż znają go inni, a to mu w zupełności wystarcza. Ula milczała, czując, że dzieje się coś niezwykłego. Ojciec spytał ją, czy chce zaprosić chłopaka do ich domu. Odrzekła nieśmiało, że tak. Wszyscy wyruszyli do Olszyn, z trudem wierząc w to, co się stało. Chłopcy nie wiedzieli, w jaki sposób lekarz dowiedział się o wszystkim. Marian martwił się, co będzie, jeśli dojdzie do spotkania z milicją, lecz Julek był przekonany, że pan Zalewski poradzi sobie ze wszystkim. W pobliżu domu doktora dostrzegli motocykl z przyczepką, stojący przed chałupą sąsiada.
W głębi podwórza ukazali się Wiktor i Władek. Julek, chcąc zyskać na czasie, by Zenek bezpiecznie ukrył się w domu, krzyknął do wyrostków, nazywając ich hyclami. Marian zasłonił brata i po chwili leżał na ziemi, broniąc się przed ciosami przeciwnika. Bójkę przerwał głośny warkot silnika motoru. Wiktor puścił Mariana i podbiegł do milicjanta, informując go, że Zenek jest w domu doktora Zalewskiego. Sierżant ruszył w stronę budynku, a przerażeni chłopcy stanęli w pobliżu furtki, świadomi tego, że spotkanie Zenka z milicjantem jest już przesądzone. Władek i Wiktor przystanęli w pobliżu, śmiejąc się hałaśliwie i drażniąc Julka pewnością, że Zenek za chwilę zostanie wyprowadzony przez funkcjonariusza. Kłótnię zażegnało pojawienie się sierżanta Kowalskiego na schodkach werandy. Milicjant obiecał doktorowi, że zajmie się sprawą, a potem podszedł do Wiktora, mówiąc, że jeszcze jedna awantura i będzie z nim źle. Odjechał, nie słuchając wyjaśnień wyrostka, a Julek i Marian cieszyli się z porażki nieprzyjaciół.
W chwili, kiedy sierżant Kowalski wchodził do domu doktora, Ula, jej ojciec i Zenek byli już w kuchni. Dziewczyna na prośbę ojca zaparzyła herbatę. Pomimo tego, że starała się zachowywać naturalnie, poruszała się niezręcznie, a ręce jej drżały. Poczuła ulgę, kiedy ktoś zapukał do drzwi i pobiegła do przedpokoju, przekonana, że to jakiś pacjent. W progu stał jednak milicjant. Przerażona, nie wiedziała, co zrobić, lecz ojciec ze spokojem podniósł się z krzesła i przeszedł do gabinetu. Kiedy Ula i Zenek zostali sami, chłopak spytał, czy doktor zna milicjanta. Dziewczyna wyjaśniła, że nic wie, widząc, że Zenek boi się, a ona nie potrafi go pocieszyć. W milczeniu wpatrywali się w drzwi gabinetu, nie słysząc rozmowy, która odbywała się za nimi. Po jakimś czasie doktor Zalewski wrócił do kuchni i był wyraźnie zadowolony. Uspokoił Zenka i zabrał się do przygotowania kolacji. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech i chętnie wypełniał polecenia mężczyzny.
Po jakimś czasie zasiedli do stołu. Ula ze zdumieniem patrzyła na ojca, który tego wieczoru zachowywał się swobodnie i był ożywiony. Rozmawiał z Zenkiem o swojej starej dekawce i pracy, a chłopak słuchał go z wyrazem ufności i nadziei na twarzy. Tę noc Ula spędziła u pani Cydzikowej, którą doktor poprosił o nocleg dla córki. Dziewczyna długo leżała na kanapie, wpatrując się w ciemność i na nowo przeżywając wydarzenia minionego dnia. Zastanawiała się, czy Zenek opowie ojcu o swoim życiu i przypominając sobie ojca, patrzącego z dobrocią na chłopaka, poczuła, że mogłaby go pokochać.
Spal ten list
Następnego dnia Ula wstała bardzo wcześnie i pobiegła do domu. Zastała ojca w gabinecie i przez chwilę, niezauważona przez niego, wpatrując się w jego zmęczoną twarz. Potem wycofała się do kuchni, mając nadzieję, że spotka tam Zenka. Łóżko było jednak złożone i z uczuciem zawodu wróciła do gabinetu. Ojciec przywitał się z nią, wyjaśniając, że Zenek poszedł do pracy i wróci dopiero wieczorem.
Zauważyła, że ojcu podoba się upór chłopaka i sprawiło jej to przyjemność. Nieśmiało spytała, czy ojciec nie każe Zenkowi wrócić do domu. Odparł, że nie i najlepiej byłoby, gdyby chłopak zamieszkał z kimś, do kogo ma zaufanie. Potem dodał, że sierżant Kowalski obiecał odszukać Antoniego Janicę. Ula z trudem mogła uwierzyć w to, że poszukiwania, które tak wiele kosztowały Zenka, mogą zakończyć się powodzeniem. Zaniepokojona, spytała, co stanie się z Zenkiem, jeśli nie odnajdą jego wujka. Mężczyzna odparł, że w takim przypadku trzeba będzie umieścić go w jakimś zakładzie wychowawczym. Poprosił córkę, by na razie nie wspominała mu o poszukiwaniach, gdyż mogłoby to rozbudzić w nim złudną nadzieję. Ula nieśmiało zapytała, czy Zenek powiedział mu, dlaczego nie chce wrócić do swojego ojca. Doktor Zalewski odrzekł, że tak i nie powinna dziwić się, iż nie chciał jej opowiedzieć o swoich rodzicach. Dziewczyna nagle poczuła gniew i twardo odparła, że doskonale rozumie Zenka.
Ojciec popatrzył na nią ze smutkiem, stwierdzając, że ona również rzadko o nim wspomina swoim znajomym. A potem przysunął się do niej i cicho powiedział, że chciałby, aby było jej dobrze, by wybaczyła mu odejście od matki, ponieważ nie mógł dać jej szczęścia, kochając inną kobietę. Ula zaczerwieniła się, wykrzykując, czy ona również przestała mu być potrzebna. W pierwszej chwili nie zrozumiał jej zarzutu. Dziewczyna z goryczą potwierdziła swoje słowa. Oznajmiła, że dopóki żyła jego druga żona, nie zaprosił jej do swego domu ani razu i nie poczuwał się do bycia jej ojcem. Mężczyzna ze spokojem odparł, iż dwa lata temu przyjechał do Warszawy z żoną, aby zaprosić córkę do ich domu, lecz ciotki poprosiły, żeby odłożyć to na później. Po chwili wahania dodał, że wiele razy obserwował ją, siedząc w niewielkiej kawiarence naprzeciwko jej szkoły. Ula z żalem pomyślała, że ciotki nie wspomniały jej o wizycie ojca. Żałośnie zawołała, że powinien ją zawołać. Wyjaśnił, że nie zrobił tego ponieważ zawsze miał wrażenie, że swoimi wizytami sprawia jej przykrość. Ula spojrzała na niego z mieszaniną żalu, wstydu i oszałamiającej radości, zastanawiając się, jak wynagrodzić ojcu swoje zachowanie.
Godzinę później Pestka usłyszała znajomy gwizd, lecz kiedy chciała wyjść na drogę, matka zatrzymała ją, mówiąc, że sama to załatwi. Pani Ubyszowa wyszła na ganek i oznajmiła chłopcom, że Pestka jest zajęta i nie może się z nimi widzieć. Pestka, nie mogąc dłużej znieść napięcia, obiegła dom i dogoniła chłopców. Chciała im wszystko wyjaśnić, ale zauważyła, że są zadowoleni i weseli. Po chwili uświadomiła sobie, iż nie mają do niej pretensji. Julek przekazał jej prośbę Uli i opowiedział, że następnego dnia będą pracować z Zenkiem. Potem opowiedział o tym, co zaszło poprzedniego dnia, po czym szybko pożegnali się i odeszli w stronę wyspy. Pestka zawróciła do domu, zaskoczona, że to doktor Zalewski, człowiek zimny i surowy, okazał się pomocny w całej sprawie. Odczuła żal do matki, że nie postąpiła podobnie, lecz wiedziała, że wina leży głównie po jej stronie, gdyż nie zaufała wcześniej matce i ją oszukiwała. Podbiegła do matki i przytuliła się do niej, opowiadając o tym, co zaszło od wczorajszego wieczora. Pani Ubyszowa wysłuchała córki, a potem rzekła, że Ula powinna nocować u nich.
W niedzielne popołudnie Ula siedziała samotnie na werandzie. Ojciec wyjechał gdzieś poprzedniego dnia, a Zenek pomagał gospodarzowi przy żniwach. Tym razem samotność nie była dla niej czymś przykrym. Rozłożyła swój zeszyt z listami do matki i zaczęła pisać kolejny, zwierzając się ze swojej miłości do ojca. Potem zaczęła rozmyślać o Zenku, martwiąc się o jego przyszłość. Wiedziała, że chłopak dobrze czuje się w ich domu, że zmienił się bardzo i częściej się śmiał, choć sam zaczął dopytywać o zakład wychowawczy. Z zadumy wyrwało ją szczeknięcie Dunaja, który stał przed schodkami i machał ogonem. Przywołała go do siebie, ciesząc się z jego obecności. Skrzypnęła furtka i ukazał się ojciec. Podbiegła do niego, wesoła i uszczęśliwiona. Doktor Zalewski wyjaśnił, że ma dobre nowiny dla Zenka. Odnalazł jego wuja, z którym widział się kilka godzin wcześniej i pan Janica z niecierpliwością oczekiwał na przyjazd siostrzeńca. Oszołomiona Ula popatrzyła na ojca ze wzruszeniem. Po chwili pojawił się Zenek w towarzystwie chłopców. Pożegnali się i chłopak wszedł na werandę, uśmiechając się na widok lekarza.
Mężczyzna opowiedział o tym, że rozmawiał z jego wujkiem, który za trzy dni będzie na niego czekał na stacji. Zenek zamrugał szybko oczami, a Ula odwróciła głowę, wiedząc, że nie należy patrzeć na mężczyznę, który ma łzy w oczach. Następnego dnia po powrocie od Pestki znalazła na stole kopertę, zaadresowaną do siebie. W środku była kartka i pięćdziesiąt złotych. Zenek pisał, że ze względu na miłość do Uli pragnie być z nią szczery. Wyjaśniał, że uciekł z domu, ponieważ po śmierci matki ojciec, alkoholik, zaczął się nad nim znęcać. Prosił, aby dziewczyna nikomu nie mówiła o tym, co jej napisał i spaliła list. Zapewniał, że nigdy jej nie zapomni i może pewnego dnia przyjedzie spytać, czy go jeszcze pamięta. Ula przeczytała list wzruszona i uszczęśliwiona, potem wróciła do domu i wrzuciła kartkę w ogień. Trzy dni później w kuchni doktora Zalewskiego zebrali się wszyscy, aby pożegnać Zenka. Pani Ubyszowa uspokajała chłopców, a Pestka i Ula pakowały prowiant na drogę. Marian zapisywał ich adresy w notesie, który podarował przyjacielowi. Ula krzątała się, zerkając na Zenka, a jego milczenie już jej nie przeszkadzało, ponieważ wiedziała, co się pod nim kryje. Na stację pojechali starą dekawką doktora. Pożegnanie odbyło się szybko i Zenek stanął w oknie wagonu, obiecując, że wkrótce napisze. Ula popatrzyła na chłopca, żegnając się z nim cicho. Jego twarz rozjaśniła się i pociąg ruszył. Poczuła, że po jej policzku spływa łza i wtuliła się w rękaw płaszcza ojca.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -