Posąg miał własną legendę. Podobno posuwał się co roku na klęczkach o ziarnko maku na szczyt Świętego Krzyża. Gdy dojdzie, nastąpi koniec świata. Jego samotność oraz wygląd (brak twarzy, liczne wyszczerbienia i ślady obtłucze) przypominały bohaterowi mieszkańca Wieży w Aoście.
IV
Bohater zastanawiał się, co kryło się za zainteresowaniem nieżyjącego już gospodarza domu, w którym zamieszkał, książeczką de Maistre'a. Sądził, że czerpał on z lektury osobliwą pociechę. Tezę tę potwierdził wstęp do neapolitańskiego wydania dzieła z roku 1828, w którym autor przekładu poprosił adresatkę egzemplarza o przyjęcie utworu. Wartość opowieści argumentował tym, że podobała się bardzo za życia ambasadorowi Prus w Królestwie Neapolu, hrabiemu Flemimingowi, który nazwał ją Pocieszycielką Nieszczęsnych, jak i księżnej Torella di Lavello.
Szybko jednak prawdziwe przesłanki kierujące gospodarzem domu wyszły na jaw. Bohater odnalazł w szufladzie stolika kajet, zawierający różnego rodzaju notatki i wyciągi, zatytułowany Vita Dum Superest, Bene Est (Życie jest dobre, kiedy przerasta siebie), w którym dosyć chaotycznie i przypadkowo opisał przypadek trędowatego z Aosty (jego prawdziwe nazwisko brzmiało Pier Bernardo Guasco, umarł w roku 1803, w sześć lat po wizycie de Maistre'a), przerywając czasami wzmianką o naturze choroby, cytatami z Kierkegaarda czy wersetami z Księgi Kapłańskiej. Szczególnie interesujący były długie wypisy z dokumentów o życiu trędowatych od średniowiecza po XVII wiek, na przykład średniowieczny dekalog trędowatego, opis „doczesnego” pogrzebu trędowatego.
W kilka dni po wypogodzeniu się bohater nie potrafił oprzeć się pokusie wyprawy śladami de Maistre'a.
V
Bohater przybył do Aosty, lecz żadna z zapytanych osób nie potrafiła mu wskazać dokładnie drogi do wieży, gdzie dwadzieścia jeden lat spędził Pier Bernardo Guasco.
Znacznie bardziej znana okazała się wieża Bramafan, do której dotarł po zmroku: Krzyk Głodu nie przycichł wcale w ciągu stuleci. Okrągła wieża wynurzała się dramatycznie z ciemności na tle nisko płynących chmur, które odsłaniając co pewien czas księżyc, wykrzesywały zeń jakby błyski dalekiej łuny.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -