• „[…] większość z nas ma więcej szczęścia, niż podejrzewa, więc najczęściej dostajemy to, czego pragniemy, albo przynajmniej coś zbliżonego.”
• „Bucketowie nie umierali, rzecz jasna, z głodu, wszyscy jednak - obaj dziadkowie, obie babcie, ojciec Charliego, mama Charliego, a zwłaszcza sam Charlie - od rana do wieczora czuli ssanie w żołądkach.
• Charlie znosił to najgorzej. I chociaż ojciec i matka często rezygnowali z obiadu czy kolacji, oddając je synkowi, i tak nie wystarczało to rosnącemu chłopcu. Ciągle myślał o czymś bardziej sycącym niż kapusta i kapuśniak, a najbardziej ze wszystkiego marzył o… CZEKOLADZIE.”
• Dziadkowie Charliego: „Każde z czworga staruszków miało ponad dziewięćdziesiąt lat. Byli tak pomarszczeni jak suszone śliwki, tak kościści jak szkielety, i całymi dniami leżeli w łóżku - każda para po swojej stronie - z nocnymi czepkami na głowach, aby nie marznąć, a ponieważ nie mieli nic do roboty, więc tylko sobie podrzemywali.”
• „Pan Willy Wonka jest najbardziej zachwycającym, najbardziej fantastycznym, najbardziej niezwykłym producentem czekolady, jakiego świat kiedykolwiek widział!”
• „ Ja, Willy Wonka, serdecznie pozdrawiam szczęśliwego znalazcę Złotego Talonu i mocno ściskam jego dłoń. Nastąpią teraz wielkie rzeczy i czeka Cię mnóstwo niespodzianek. Niniejszym zapraszam Cię do swojej fabryki, gdzie wraz z pozostałą czwórką właścicieli Złotych Talonów przez cały jeden dzień będziesz moim gościem. Oprowadzę Was osobiście po fabryce, pokazując wszystko, co godne jest obejrzenia, a kiedy przyjdzie czas rozstania, podąży z Tobą do domu rząd ogromnych ciężarówek. Zapewniam, że znajdzie się na nich tyle smakowitych specjałów, że Tobie i Twojej rodzinie starczy ich na wiele, wiele lat.”
• „Zawsze coś zaczyna się psuć, jak przychodzi do deseru!” – pan Wanka na widok fioletowej Violety.
• „Pan Wonka swoim zwyczajem przechylił głowę w bok, a w kącikach oczu pojawiły się zmarszczki uśmiechu. – Widzisz, drogi chłopcze, postanowiłem sprezentować ci całe to miejsce. Kiedy tylko osiągniesz odpowiedni wiek, cała fabryka przejdzie na twoją własność.
Charlie wpatrywał się w pana Wonkę okrągłymi ze zdziwienia oczami., a dziadek Joe otworzył szeroko usta, ale nie mógł wyksztusić ani słowa.
- Mówię serio. – Twarz pana Wonki rozpłynęła się w szerokim uśmiechu. – Naprawdę daję ci ją w podarunku. Chyba nie masz nic przeciw temu?”