Gdy Zbyszko zupełnie ozdrowiał, postanowił pojechać do Ciechanowa, licząc, że spotka tam Juranda i Danuśkę. Gdy przybył na miejsce rycerza ze Spychowa jeszcze tam nie było, a posłaniec przybył z wieścią, że Jurand został w drodze zasypany śniegiem.
Zbyszko ruszył mu na pomoc licząc, że jego żona jest z nim. Całą noc odkopywano wozy spod śniegu, w końcu udało się uratować tylko Juranda. Gdy rycerz oprzytomniał wyjaśnił, że wcale po córkę nie posyłał. Wtedy dotarła do niego straszna prawda – porwali mu ją Krzyżacy.
Wieść ta rozniosła się szerokim echem we dworze, powodując powszechne oburzenie. Książę Janusz zaoferował się z pomocą w odnalezieniu Jurandówny. Jurand ze Zbyszkiem pojechali do Spychowa, żeby spotkać Krzyżaków chcących z nimi paktować w sprawie okupu.
Warunki uwolnienia Danuśki okazały się bardzo surowe: Jurand miał wydać wszystkich, trzymanych w Spychowie krzyżackich więźniów, zaprzeczyć wszem wobec, jakoby to Krzyżacy porwali jego córkę i sam stawić się w Szczytnie celem jej odebrania. Zrozpaczony Jurand na wszystko się zgodził.
Jurand przybył do Szczytna. Krzyżacy nie wpuścili go, ale kazali mu ubrać się w wór i stać przez całą noc na mrozie. Tom I kończy się w momencie, gdy Krzyżacy wpuścili nad ranem rycerza do Szczytna.
TOM II
Jurand spotkał się w zamku z Danweldem, Zygfrydem de Lowe, Gotfrydem i Rotgierem. Chcąc zadrwić z Juranda rycerze zamiast oddać mu Danuśkę pokazali mu niedorozwiniętą dziewczynę, twierdząc, że to córka Juranda, przemieniona przez czarownika.
Jurand rozgorzał gniewem i w szale pozabijał wielu Krzyżaków, między innymi Danvelda i Gotfryda i wielu innych. Dwaj pozostali porywacze, de Lowe i Rotgier, uciekli.
Dwaj Krzyżacy knuli, jakby tu zatuszować całą sprawę. Ostatecznie postanowili, że Rotgier uda się do księcia Janusza do Warszawy (bo tam właśnie teraz przebywał książę) i przedstawi mu wydarzenia inaczej, niż miało to miejsce w rzeczywistości.
Ma opowiedzieć, że Krzyżacy uratowali z rąk zbójców jakąś dziewczynę. Domyślili się, że to Danusia Jurandówna i zawieźli ją do ojca. On, gdy ją zobaczył, wpadł w szał i urządził rzeź.
Dworzanie księcia i sam książę uwierzyli początkowo zeznaniom Rotgiera, który wyzywał na pojedynek każdego, kto mu nie uwierzy. Na jego nieszczęście w tym samym czasie przebywał wśród dworzan Janusza Zbyszko, który bez wahania podjął wyzwanie, twierdząc, że Rotgier łże jak pies. Za zgodą księcia odbył się pojedynek, który po ciężkiej walce wygrał Zbyszko, zabijając Krzyżaka.
Ciało Rotgiera odesłano do Szczytna, Zbyszko palił się do wyruszenia na poszukiwania żony, Hlawę zaś odesłał do Bogdańca. Tymczasem w Szczytnie Zygfryd de Lowe rozpaczał po śmierci Rotgiera, do którego był bardzo przywiązany – podobno był to jego nieślubny syn. Potem Zygfryd udał się do lochu, gdzie przebywał Jurand, i straszliwie go okaleczył – wyłupił mu jedyne oko, wyrwał język i obciął prawą dłoń.
Hlawa przybył do Bogdańca i opowiedział Maćkowi, co wydarzyło się na dworze księcia Janusza. W Bogdańcu także dużo się działo – został zabity Zych ze Zgorzelic i Jagienka została sama. Naprzykrzali się dziewczynie coraz bardziej jej adoratorzy (Cztan i Wilk), istniała nawet groźba rozwiązania tej sprawy zbrojnie.
Maćko postanowił więc wywieźć z Bogdańca Jagienkę potajemnie i oddać pod opiekę do Sieradza, opatowi z Tulczy. Okazało się jednak, że opat zmarł w Płocku, zostawiając Jagience całe swoje mienie. Zdecydowano w końcu, że dziewczyna zostanie na dworze Anny Danuty, która akurat bawiła w Płocku.
Maćko i Hlawa udali się w stronę Prus, po drodze zaś spotkali okaleczonego Juranda, którego Zygfryd kazał wyrzucić ze Szczytna, aby zginął gdzieś z głodu. Początkowo go nie poznali, dopiero Hlawa rozpoznał rycerza. Udali się do Spychowa.
Tymczasem Zbyszko cały czas bezskutecznie szukał Danuśki, a na Żmudzi rozgorzała wojna. Jej mieszkańcy zbuntowali się przeciwko panowaniu Zakonu. Maćko i Hlawa ruszyli na Żmudź, a Jagienka została w Spychowie, żeby opiekować się Jurandem.
Hlawa i Maćko odnaleźli Zbyszka w obozie wodza powstania na Żmudzi, Skirwoiłły. Polacy pomagali Żmudzinom w powstaniu. Grupa rycerzy pod dowództwem Zbyszka miała zniszczyć oddział, który wyjdzie z zamku na spotkanie posiłkom. Zbyszkowi udało się to znakomicie, po walce odkrył, że jednym z atakujących go Krzyżaków był de Lorche.
Zbyszko odbył z nim ostrą rozmowę – de Lorche zarzucał młodzieńcowi, że staje po stronie pogan. Zbyszko pokazał mu wówczas list Żmudzinów do królów i książąt, w którym deklarowali, że chcą przyjąć wiarę chrześcijańską dobrowolnie. De Lorche zdał sobie wtedy sprawę z przewrotności Krzyżaków.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -