W Tyńcu, podkrakowskiej miejscowości słynącej z benedyktyńskiego klasztoru, w gospodzie „Pod Lutym Turem” spędzało czas rycerstwo i mieszczanie. Z grupy biesiadujących wyróżniało się dwóch gości – Maćko i Zbyszko, pochodzący z rodu Gradów rycerze z Bogdańca herbu Tępa Podkowa.
Maćko, wuj Zbyszka, to mężczyzna w kwiecie wieku, ale nadal sprawny, Zbyszko to młodzieniec osiemnastoletni. Maćko opowiada o dziejach rodu z Bogdańca oraz o walce z Krzyżakami u boku księcia Witolda podczas obrony Wilna.
Do gospody przybył orszak księżnej Anny Danuty, która chciała odwiedzić opactwo benedyktyńskie i postanowiła wraz ze swoim dworem zatrzymać się w gospodzie. Zbyszkowi spodobała się młodziutka, ledwie dwunastoletnia dwórka księżnej, Danusia Jurandówna.
Dowiedział się, że jej matka zginęła podczas najazdu krzyżackiego, za co ojciec Danusi, Jurand ze Spychowa, mści się do dzisiaj na Krzyżakach. Danusia w pewnym momencie zachwiała się na ławie, co wykorzystał Zbyszko, aby zręcznie pochwycić dziewczynę i ofiarować się jej na usługi jako jej rycerz.
Danuśka z ochotą przyjęła tę propozycję. Zbyszko ślubował dziewczynie (ze względu na pamięć jej zmarłej matki), że ofiaruje jej kilka pawich czubów, zdartych z krzyżackich hełmów.
Następnego dnia dwór księżnej wraz z dwoma rycerzami z Bogdańca udał się do Krakowa. Anna Danuta podążała tam z okazji połogu królowej Jadwigi i spodziewanych chrzcin następcy tronu. Podczas podróży orszak natknął się w pewnym momencie na drodze na rycerza krzyżackiego.
Widząc go krewki Zbyszko od razu ruszył na niego, został jednak zatrzymany przez rycerza polskiego, Powałę z Taczewa. Okazało się, że Krzyżak był posłem, nazywał się Kuno Lichtenstein i mimo że Zbyszek nic mu nie zrobił, domagał się upokarzających przeprosin za próbę ataku. Zbyszek nie zgodził się, więc Kuno zapowiedział, że doniesie o całym incydencie królowi Jagielle.
Anna Danuta zapewniła Zbyszka, że poprosi królową Jadwigę o pomoc dla młodzieńca, okazało się to jednak bezskuteczne. Po przybyciu do Krakowa Zbyszek został aresztowany za napad na krzyżackiego posła i osadzony w więzieniu, gdzie czekała go kara śmierci – miał czekać na swoją egzekucję.
Maćko wyprosił odroczenie jej wykonania i starał się uratować siostrzeńca. Postanowił pojechać do wielkiego mistrza zakonu i prosić go o łaskę dla Zbyszka. W więzieniu odwiedziła Zbyszka Danusia. Młodzi rozpaczali, że pokochawszy się tak szybko muszą się rozstawać.
W tym czasie kraj dosięgła tragedia – królowa Jadwiga zmarła w niedługi czas po porodzie, wcześniej zmarła jej malutka córka. Cały kraj pogrążył się w żałobie, a król Jagiełło wpadł w rozpacz.
Z powodu tak ważnych wydarzeń politycznych trochę o Zbyszku zapomniano, nadal tkwił w więzieniu. Maćko wrócił z wyprawy do wielkiego mistrza. Okazało się jednak, że z listem nie dotarł, ponieważ został po drodze napadnięty przez Krzyżaków i niechybnie by zginął, gdyby nie pomoc Juranda ze Spychowa. List przepadł, a Maćko został ciężko ranny, tkwił mu pod żebrami odprysk z krzyżackiej kuszy.
Wydawało się, że dla Zbyszka nie ma już ratunku. Nadszedł dzień egzekucji, tłum zebrał się pod miejscem straceń. Wszyscy zachwycali się urodą i młodością Zbyszka i żałowali go. Nagle w tłumie pojawił się Powała z Taczewa trzymający na rękach Danuśkę. Dziewczyna zarzuciła na głowę Zbyszka białą chustę mówiąc:
„Mój ci jest! Mój ci jest!”Tłum przyjął entuzjastycznie to wydarzenie, porwał Zbyszka i Danuśkę do kasztelana, który potwierdził ułaskawienie młodzieńca.
Maćko nalegał na szybki powrót do Bogdańca, aby zająć się gospodarstwem. Zbyszko wolał udać się z dworem księżnej Anny Danuty na Mazowsze, aby być blisko ukochanej, zgodził się jednak z wolą stryja. Do Krakowa przybył zaś Jurand, który przyjął Zbyszka dziwnie chłodno – nie spodobał mu się ten młodzieniec jako kandydat na zięcia i za żonę dać mu jej nie chciał.
Następnego dnia młodzi rozstali się, Maćko ze Zbyszkiem wracali do domu. Rana Maćka bardzo mu doskwierała, pluł krwią. Po drodze do domu rycerze spotkali swojego sąsiada, Zycha ze Zgorzelic. Gdy jechali razem z nim, Zbyszko miał okazję popisać się umiejętnościami łowczymi – jednym strzałem ubił tura, który niespodziewanie wypadł na drogę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -