Tomek zapewnił ją, że z łatwością odnajdzie drogę. Przez jakiś czas błądzili korytarzami i powoli ogarniało ich zwątpienie. W końcu musiał przyznać, że postąpił nierozważnie i nie wie, gdzie się znajdują. Becky osunęła się na ziemię i wybuchnęła płaczem. Tomek usiadł obok i objął ją, usiłując dodać jej otuchy. Kiedy nieco uspokoiła się, ruszyli dalej, na oślep, mając nadzieję, że zdarzy się cud i odnajdą właściwą drogę. Wreszcie, zmęczeni, musieli odpocząć. Dziewczynka znów zaczęła płakać, a Tomasz nie wiedział, w jaki sposób ją pocieszyć. Po chwili wytchnienia, wzięli się za ręce i znów zaczęli błądzić w tunelach. Zatrzymali się przy źródełku i zjedli placek, który Tomek miał w kieszeni. Potem powiedział, że muszą zostać w tym miejscu, ponieważ nie mają więcej świec.
Świadomość, że dorośli mogą odkryć ich nieobecność dopiero następnego dnia, była dla nich straszna. Wkrótce ogarek świecy wypalił się i zapadła ciemność. Mijały długie godziny i nagle Tomek coś usłyszał. Zaczęli nasłuchiwać. W oddali słychać było jakieś głosy. Po omacku ruszyli w tę stronę, lecz dźwięki oddalały się coraz bardziej, aż zupełnie ucichły. Wrócili więc do źródła i zasnęli. Po przebudzeniu Sawyer wpadł na pomysł, by iść którymś z tuneli zamiast czekać na ratunek nie wiadomo jak długo. Przywiązał sznurek do występu skalnego i zaczęli wędrować kolejnymi korytarzami. Nieoczekiwanie dostrzegli jakąś rękę ze świecą.
W chwilę później Tomek ujrzał Indianina Joego, który natychmiast uciekł, ku olbrzymiej uldze chłopca. Natychmiast wrócili do źródełka i ponownie zasnęli. Obudzili się głodni i przekonani, że zrezygnowano z poszukiwań, bo minęło już kilka dni. Becky, osłabiona, popadła w apatię i nie chciała się ruszyć z miejsca. Tomek pocałował ją i wczołgał się w pierwszy z brzegu tunel, przeczuwając, że wkrótce nadejdzie jego koniec.
Rozdział XXXIII
Nadszedł wtorek, a dzieci nadal nie odnaleziono. Mieszkańcy miasteczka byli pogrążeni w żałobie. Pani Thatcher była ciężko chora i mówiono, że w gorączce wzywa córkę. Ciotka Polly, pogrążona w melancholii, całkowicie osiwiała. Nagle w środku nocy odezwał się dzwon i obudzeni ludzie ruszyli w stronę rzeki, krzycząc, że Tomek i Becky odnaleźli się. Szczęście ciotki Polly nie miało granic, kiedy patrzyła na swego wychowanka, który leżał na kanapie i opowiadał o swojej przygodzie. Po tym, jak zostawił Becky przy źródełku, ruszył tunelem i nieoczekiwanie dostrzegł w oddali jasny punkcik. Wrócił po dziewczynkę i przekonał ją, by poszła z nim, ponieważ znalazł wyjście z jaskini.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 - - 24 - - 25 - - 26 - - 27 - - 28 -