Przytuliły się na pożegnanie. Róża powiedziała córce, że listownie umówiła się na wizytę u doktora Gerthardta. Jej paszport stracił ważność, ale jak Władysław załatwi nowy, natychmiast wyjedzie. Od doktora miała zamiar uczyć się życia.
XX
Gdy Marta wyszła, Róża została sama. Zgasiła światło, zaciągnęła zasłony, usiadła wygodnie w fotelu. To był dla niej męczący dzień. Poczuła się źle, serce zaczęło jej mocno bić, zrobiło jej się słabo, gorąco i duszno. Położyła się do łóżka, a po chwili zasnęła. Przyśnił jej się Michał, a po nim same zmory, które zaczęły ją dusić. Róża jęczała przez sen.
Do pokoju wbiegł pan Strawski ze służącą Janiną. Mężczyzna natychmiast zaczął cucić i wachlować bohaterkę. Gdy Róża oprzytomniała i doszła trochę do siebie zabroniła panu Strawskiemu wzywać do niej Martę.
Gdy mężczyzna i służąca wyszli, kobieta zwlokła się z łóżka. Nerwowo przechadzała się po pokoju. Czuła wewnętrzny niepokój, po chwili zaczęło jej dzwonić w uszach. Lewa ręka jej zdrętwiała, a w piersiach poczuła ogromny ciężar, w ustach czuła niesmak. Pociemniało jej przed oczami, po omacku przeszła do łóżka, położyła się i przymknęła powieki. Wszystko jest we mnie. To tętno Michała w mojej piersi. Jego ciepło w sercu… Ruhe, Ruhe, mein Kind. Michał cały jest we mnie, pomyślała.
Do pokoju weszła służąca z herbatą. Jak zobaczyła sztywno leżącą Różę z wykrzywionym uśmiechem na ustach, zaczęła krzyczeć. Zaraz przybiegł pan Strawski z żoną.
XXI
Wpół do drugiej w nocy Marta otrzymała telefon od pana Strawskiego. Mężczyzna zawiadomił ją o złym stanie zdrowia jej matki. Marta przez cały miniony dzień miała złe przeczucie, które właśnie się potwierdziło. Wiedziała, że jej matka umiera. Natychmiast z Pawłem taksówką pojechali do mieszkania Róży. Lekarz, który był już na miejscu powiedział, że z matką nie jest dobrze. Zrobił jej dwa zastrzyki po których powinna zasnąć, a ona wciąż była przytomna. Poprosił Martę, by co jakiś czas mierzyła chorej tętno, a jeśli zacznie ono gwałtownie słabnąć lub będzie gwałtownie kaszlała, to niech natychmiast po niego dzwonią.
Róża siedziała w łóżku wsparta o poduszki. Po chwili przyszedł Władysław z Jadwigą. Syn był blady i smutny. Nikt o nic nie pytał. Matka powiedziała, że niepotrzebnie się do niej fatygowali po nocy, bo nic wielkiego się nie stało.
Marta kucała przy jej łóżku, trzymała ją za rękę i mierzyła tętno. Róża trochę drzemała, w pewnej chwili otworzyła oczy i splotła dłonie jak liście. Spoglądając na swoje palce grubym głosem zapytała, dlaczego ma sine paznokcie. Zaraz po tym zaczęła mocno kaszleć. Powoli stawała się bezwładna. Paweł i Władysław podeszli do niej i próbowali rozcierać jej ciało. Posadzili ją, aby podać jej wody, lecz usta Róży były zbyt spuchnięte, by się otworzyć. Marta zadzwoniła po lekarza i uklękła przy łóżku tuląc ręce matki do policzka. Chora otworzyła szeroko oczy, spojrzała na córkę, z jej piersi dochodził cichy szmer, a tętno wciąż słabło. Doktor odciągnął Martę od matki, po chwili stwierdził jej zgon.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 -