Gdy rozległ się dzwonek telefonu Róża natychmiast odebrała. Po drugiej stronie słuchawki był Adam, który miał nadzieje porozmawiać z córką. Kobieta odpowiedziała, że właśnie na nią czeka. Zaprosiła go, by jej potowarzyszył, a przy okazji odebrał gamasze.
Róża od zawsze uwielbiała śpiewać. Miała wieczny żal do ciotki Luizy, że zmuszała ją do nauki gry na skrzypach. Tante przeniosła się z petersburskiej pensji dla szlachetnie urodzonych panien do Warszawy. Ukończyła tam pensję, by przenieść się na jakiś czas do Paryża. Tam uczęszczała do słynnego Hotelu Lambert. Luiza znała klika języków obcych, odrzuciła miłość urzędnika samorządowego z Rosji carskiej, pozyskała przyjaźnie rodzin ziemiańskich na Kujawach. Przez długie lata pracowała w wielu domach, gdzie nauczała francuskiego. W końcu zebrała kapitał pieniężny, a także pamiątki po wychowankach – kolekcję zegarków, i zjawiła się w rodzinnym Tagangrodzie. Mieszkali tam jej brat, czyli ojciec Róży, niegdysiejszy bohater narodowy, a teraz przymuszony do służby carowi i jego żona Sophie, która ciągle chodziła po klubach oficerskich zapominając o całym świecie. Po rozmowie z bratem Luiza zdecydowała, że zabierze Różę do siebie, do Warszawy, aby ocalić dziewczynkę przed zmoskaleniem w dzikim kraju. Po przyjeździe do Polski kobieta zapisała podopieczną na prywatną pensję oraz do konserwatorium na lekcje muzyki. Po latach Róża miała pretensje do ciotki, że zniszczyła jej marzenia o śpiewaniu i to, że zabrała ją od przyjaciół z Tagangrodu, tylko dlatego, że zachciało się jej ratować polskie dziecko.
III
W mieszkaniu Marty pojawił się Adam. Ucałował kobietę na powitanie w rękę i zapytał o samopoczucie. Róża wyżaliła mu się, że ich córka zapomniała o niej, że wszyscy ją ignorują i nikt się nią nie interesuje na starość. Ze złością w głosie wypomniała mu, iż dla niego znacznie ważniejsza jest pani Kwiatkowska, z którą Adam mieszkał już przeszło rok. Mężczyzna stanął w obronie poczciwej kobiety, starając się uspokoić jednocześnie swoją rozmówczynię.
Ciotka Luiza nadała kiedyś Róży nowe imię – Eveline, ze względów prestiżowych. Kiedyś podczas spaceru w parku Łazienkowskim Tante krzyczała na dziewczynkę używając jej prawdziwego imienia. Słyszący imię Róża Warszawiacy oburzali się:
Do czego to dochodzi! Nawet tu, w Łazienkach, schronienia nie ma przed parchami? A na Nalewki z powrotem! Do ogrodu Krasińskich! Suma jeszcze się odprawia u Świętego Krzyża, a tu Rojza kudłami swymi potrząsa! (…) Złapać i do zrewidowania odstawić, niech prowadzi do cyrkułu! To bezprawie – tu Żydom nie wolno.Od tego przykrego wydarzenia Luiza oznajmiła Róży, że jest córką kapitana włoskich legionów, a ludzie przez imię dziewczynki uznali ją za Żydówkę. Dlatego też Tante wymyśliła imię Eveline, by do takich sytuacji więcej nie dochodziło.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 -