W mieszkaniu Marty, Róża powiedziała, że poprosiła o przyjście Władysława, aby pomógł jej załatwić ponowny wyjazd do Królewca na wizytę u doktora Gerhardta. Syn poprosił ją, aby się uspokoiła i nie denerwowała. Zapewnił też, że wszyscy martwią się o nią i jej zdrowie. Na koniec oznajmił: Jeżeli za cenę zdrowia masz być dobra, wyrozumiała, to już lepiej bądź zła; moja mamo…
Do domu wreszcie wróciła Marta. Róża przypomniała sobie wówczas dzień dziesiątej rocznicy śmierci Kazia. Była z mężem na cmentarzu, potem wróciła sama do domu, a Adam poszedł na sesję do szkoły. Władysław siedział nad zadaniem z matematyki, za rok miał zdawać maturę. Miała mu za złe, że nie zwraca na nią uwagi. Pomyślała nawet, że go zastrzeli, albo zaatakuje Adama nożem, wtedy ktoś ją zauważy, chociażby śmierć. Kiedy się ściemniło sięgnęła po rewolwer męża, lecz upuściła go przypadkowo na podłogę. Podnosząc broń z podłogi oprzytomniała i pomyślała: Jezus, Maria, toż ja chciałam syna zabić! Dlaczego? Kiedy wrócił Adam Róża natychmiast zaczęła na niego krzyczeć. Uskarżała się, że nikt się nią interesuje i nie pomaga. Zdenerwowany Adam nie pozostawał jej dłużny i również zaczął na nią krzyczeć. W furii chwycił ją i zaciągnął do sypialni. Tej nocy, w dziesiątą rocznicę śmierci Kazia, poczęła się ich córka Marta.
Gdy Róża urodziła niechcianą córkę, nie miała zamiaru nawet jej karmić, więc konieczne było sprowadzenie mamki. Adam natomiast nie posiadał się ze szczęścia. Opiekował się córeczką wraz z babką Sophie. Marta nie musiała pić tranu i gimnastykować się, jak niegdyś jej bracia. Dziewczynka miała siedem lat, gdy zachorowała na dyfteryt. Matka nie dość, że nie przejęła się chorobą córki, to nawet użyła jej do zemsty na mężu. Wmawiała mu, że to kara za to, że nie chciał ratować Kazia. Jednak po wizycie lekarza Róża przełamała się i zaopiekowała się chorą córeczką. Po dwóch dniach stan dziewczynki zaczął się poprawiać, aż w końcu wyzdrowiała. Od czasu choroby Róża zmieniła swoje podejście do córki.
Marta przechodząc pod opiekę matki utraciła możliwość kontaktu z innymi dziećmi. Matka ograniczyła jej wszelkie swobody i odcięła od ojca. Dziewczynka wciąż darzyła wielką miłością Adama i babkę Sophie, lecz pozostawała karna wobec matki. Najmilej wspominała wizyty Władysława, ponieważ skupiał on na sobie całą uwagę Róży, a ona mogła robić co chciała.
Matka zdecydowała, że Marta będzie studiowała śpiew w Warszawie. Cała rodzina przeniosła się do stolicy z Saratowa, chociaż Adam nalegał, by córka poszła na studia ogrodnicze. Dziewczyna nigdy nie czuła pasji do muzyki. Dopiero na pierwszym roku studiów, kiedy w warszawskim mieszkaniu odwiedził ich Władysław, Marta poczuła coś niesamowitego. Podczas małego koncertu dla brata zapomniała się w muzyce i dała się ponieść melodii. Pokochała śpiew, a widząca to Róża popłakała się ze szczęścia. Właśnie wtedy zaakceptowała Martę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -