Bretonowie cudują się patrząc na nią; nigdy nie widzieli kobiety równej piękności.
To, co ją wyróżnia spośród innych, to cudowne, długie, pszeniczne włosy. Zresztą po części za ich przyczyną jej romans z Tristanem w ogóle mógł zaistnieć. To pamięć o tych złotych włosach sprowadziła mężczyznę z powrotem w rodzinne strony przyszłej królowej.
Izoldę poznajemy ją jako kobietę dumną, hardą i nieustępliwą, jednocześnie jednak cechującą się wrażliwością, inteligencją i rozsądkiem. Podobnie jak Tristan znała ona swoje obowiązki. Jasnowłosa posiadała cudowną umiejętność opatrywania ran i leczenia chorych, to ona uzdrowiła ugodzonego zatrutą strzała Tristana. Znała się na ziołach i ziołolecznictwie, dzięki czemu mogła pomóc wielu ludziom. Między innymi to ta zdolność zdobyła jej miłość i szacunek ludu.
Izolda nie od początku darzyła Tristana uczuciem. Najpierw była mu niechętna, kiedy dowiedziała się, że to on zabił Morhołta zapałała do niego nawet nienawiścią. Postanowiła zabić oprawcę krewnego. Jednak wykazała się dużym rozsądkiem i zdolnością do sprawiedliwego ocenienia sytuacji, gdy dowiedziała się od Tristana o powodach walki z Morhołtem. Roztropna Izolda przebaczyła rycerzowi. Miłość między kochankami wybuchła nagle, za sprawą wypicia magicznego napoju. Połączyło ich namiętne i nieposkromione uczucie. Kochankowie wiedząc, że ich miłość jest wykroczeniem przeciwko królowi Markowi – Izolda była jego żoną, a Tristan krewnym i lojalnym poddanym – bezskutecznie próbowali ją przezwyciężyć. Izolda okazała się odważna i zdolna do poświęceń w imię tej miłości. W momencie zagrożenia wolała poświęcić swoje życie, by tylko uchronić od śmierci ukochanego:
ponieść śmierć (…) byleś ty ocalał. Ha, byłaby to wielka radość!
Nie sprzeciwiała się wykrokowi śmierci, który został na nią wydany za zdradę, przez cały czas odznaczała się niezwykłą godnością. Nie mogąc wytrzymać bez Tristana, każdego dnia spotykała się z nim potajemnie, potem, gdy ich romans został odkryty, ukrywała się wraz z rycerzem w lesie moreńskim, żywiąc się tylko tym, co ukochany sam upolował i mieszkając w szałasie. Kiedy król odnalazł tam kochanków, zrozumiał, że ich miłość nie jest występna, a następnie przebaczył obojgu. Izolda powróciła do swego męża, a Tristan miał się oddalić. Rozstanie przyszło kochankom z wielkim trudem. Choć się nie widzieli, nie przestali się kochać. Izolda nie szukała wytchnienia w cierpieniu, pragnęła dzielić je z ukochanym, dlatego też wyrzuciła cudowny dzwoneczek, podarowany jej przez Tristana:
„Ha - pomyślała - godziż się, bym zażywała wytchnienia, podczas gdy Tristan jest nieszczęśliwy? Mógł był zachować tego zaczarowanego psa i zapomnieć w ten sposób całą boleść; przez wdzięczną pamięć wolał raczej mnie go posłać, przekazać mi radość i podjąć swą niedolę. Ale nie godzi się, aby tak być miało: Tristanie, chcę cierpieć równie długo, jak ty będziesz cierpiał.”
Jednak w tej trudnej sytuacji, Izolda zrobiła się podejrzliwa, choć ukochany zapewniał ją, że dochował jej wierności. Kiedy królowa dowiedziała się, że Tristan poślubił inną Izoldę, zasmuciła się ogromnie. Uwierzyła, że kochanek drwi sobie z niej, więc zabroniła mu się do siebie zbliżać. Pewnego dnia na dwór przybył Tristan w przebraniu szaleńca, by się z nią zobaczyć, ale zagniewana jego słowami Izolda nie poznała ukochanego, mimo wielu przekonujących argumentów. Była zaślepiona rozpaczą i gniewem. Dopiero ciężka choroba Tristana z powrotem przygnała ją w jego ramiona, ale było już za późno, zastała go nieżywego. Położyła się przy jego ciele i umarła ze smutku. Izolda kochała Tristana całym sercem, ale często zwyciężały w niej ludzkie cechy: gniew, smutek, rozpacz, które oddalały ją od ukochanego.