Pierwsze plany odbicia Rudego
W dniu aresztowania Rudego jego przyjaciele już o siódmej spotkali się, by omówić zaistniałą sytuację. W czasie rozmowy uczucie rozpaczy zmieniło się w nadzieję. Uświadomili sobie, że jest szansa na to, by odbić Rudego. Spotkanie przerwane zostało na czas przenoszenia materiałów wybuchowych.
W tym czasie jeden z kolegów Zośki – Wesoły miał za zadanie dowiedzieć się, kiedy i w jaki sposób Rudy jest przewożony z Szucha na Pawiak. Zośka rozmawiał z naczelnikiem Szarych Szeregów, nieustępliwie powtarzając, że należy odbić przyjaciela.
Wieczorem akcja ratowania Rudego była już przygotowana. Zośka rozstawił ludzi, czekając na rozkaz z „góry”. Tuż przed przejazdem samochodu więziennego, Zośka wydał rozkaz zejścia ze stanowisk. Rozchodzili się z uczuciem bezsilności i żalu. Po dwóch dniach, wypełnionych rezygnacją, nadeszła wiadomość, że w piątek Rudy będzie przewożony przez miasto.
Przez cały piątkowe przedpołudnie ludzie czekali na rozkazy. Wreszcie potwierdzoną informację przyniósł naczelnik Szarych Szeregów, Nowak. Dzięki jego interwencji zapadła „w górze” decyzja odbicia Rudego.
Akcja odbicia Rudego
ul. Bielańska w Warszawie w 1939 roku
Karetka więzienna miała przejeżdżać ulicą Bielańską około godziny siedemnastej. W rejonie skrzyżowania Bielańskiej i Długiej rozstawione zostały trzy oddziały Polskich Sił Zbrojnych. Dwa uzbrojone w granaty i pistolety, jeden – wyposażony w butelki z benzyną.
W pobliskich ruinach rozmieszczono karabiny maszynowe. Akcją nie dowodził jednak Zośka – uznano, że jest zanadto ogarnięty wirem wydarzeń i uczuć. Wszystkim kierował komendant warszawskich Szarych Szeregów, Orsza.
W pewnej chwili łącznik, wyznaczony do wypatrywania karetki, dał znak i akcja rozpoczęła się. Na zakręcie ukazała się karetka i w tym samym momencie z bramy pobliskiego domu wyszedł policjant. Dostrzegł pistolet w ręku jednego z chłopców i usiłował wyciągnąć z kabury swój rewolwer. Zośka strzelił do niego, mężczyzna upadł, oddając kilka strzałów. Tymczasem szofer karetki, widząc, że coś się dzieje, skręcił w ulicę Długą.
Strzelanina pod Arsenałem Warszawskim
Arsenał Warszawski
Przed autem pojawili się młodzi ludzie, rzucając podpalone butelki. Karetka skręciła w stronę arkad Arsenału Warszawskiego. Z szoferki wyskoczyli dwa gestapowcy, a od strony Nalewek nadbiegł oficer SS. Alek strzelił i Hitlerowiec upadł. Rozpoczęła się strzelanina.
Po paru minutach tylko jeden Niemiec strzelał w stronę grupki atakujących, którzy wraz z Zośką ukryli się za filarami Arsenału. Zdeterminowany Zośka wybiegł z ukrycia i ruszył wprost na gestapowca, który padł na ziemię. Szybko otworzyli drzwiczki karetki, wypuszczając więźniów.
Dopiero po chwili ich oczom ukazał się Rudy. Zanieśli go do czekającego samochodu, gdzie Rudy ujął dłoń Zośki i uśmiechnął się. Oddziały, biorące udział w akcji, opuściły ulicę. Alek wraz ze swoimi ludźmi oddalił się w stronę ulicy Miodowej.
Alek zostaje ranny
Pałac pod Czterema Wiatrami - siedziba Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej
W pobliżu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej naprzeciw biegnącej z bronią sekcji, pojawiła się grupa siedmiu cywilów. Nagle jeden z mężczyzn wydobył broń i strzelił. Alek poczuł silne uderzenie w brzuch i upadł na chodnik. W następnej chwili ujrzał wymierzoną w swoją twarz lufę pistoletu.
W tym samym momencie jeden z ludzi Alka, Anoda, strzelił do Niemca. Oddział ukrył się w pobliskiej bramie, mierząc do Niemców. Alek starał się wydawać rozkazy. Resztą sił odbezpieczył granat i rzucił go w stronę Niemców. Część kolegów uciekła, dwóch pozostało przy rannym Alku i zatrzymało obce auto. Za nimi ruszyła więzienna ciężarówka niemiecka. Alek ponownie wyciągnął granat i cisnął go pod samochód okupanta. Po kilkudziesięciu minutach udało im się dotrzeć do domu Alka na Żoliborzu. Ranny, powoli wchodził do mieszkania.
Alek był nieświadomy tego, jak poważnie został ranny. Odczuwał ból, lecz radość z odbicia Rudego i ich zwycięstwa wprawiła go w doskonały nastrój. Wezwani lekarze przeprowadzili operację, lecz nie poprawiło to stanu zdrowia. Pomimo tego Alek czuł się doskonale, witając radośnie każdego, kto go odwiedzał. Zwierzył się Basi, że jest zadowolony ze swojego cierpienia, ponieważ do tej pory cierpieli inni.
Następnego dnia po operacji nastąpiło pogorszenie. Alek zaczął wypytywać o Rudego, chciał się z nim zobaczyć, lecz nikt nie powiedział mu prawdy o ciężkim stanie przyjaciela. Kiedy został sam z kimś z rodziny, poprosił o portmonetkę, z której wyjął karteczkę z modlitwą, napisaną ręką Basi.
Śmierć Alka i Rudego
Wiadomość o nieuchronnej śmierci Alka rozeszła się wśród znajomych, którzy poczuli bezsilność. Alek z każdą godziną słabł coraz bardziej i tracił przytomność. Rozumiał, że jego życie dobiega końca, ale nie przestawał się uśmiechać.
Na Mokotowie, otoczony przyjaciółmi, leżał Rudy. Przy jego łóżku nieustannie czuwał Zośka. Stan Rudego był straszny – cierpiał bardzo, lecz czuł radość, widząc najbliższych sobie ludzi. Lekarze, których wezwano, nie mogli pomóc, widząc ciało skatowanego młodzieńca. W nocy Rudy zasnął, a tuż obok na łóżku polowym leżał Zośka.
Około północy przebudził się i zaczął opowiadać o tym, co przeżył w ciągu ostatnich dni. Wyznał, że żal mu było opuszczać przyjaciół i pluton. W ciężkich chwilach, podczas przesłuchań, myślał wyłącznie o tym, jak przyspieszyć swoją śmierć. Zmęczony rozmową, zasnął ponownie. Rankiem znów gawędzili. Rudy rozmyślał o przyszłości, wyjeździe na wieś, gdzie będzie zdrowiał. Nie wiedząc nic o ciężkim stanie Alka, wspominał przyjaciela.
Mijały kolejne dni. Rudy nie mógł nic jeść, ciągle wymiotował. Większą część czasu spędzał w towarzystwie Zośki. Po pewnym czasie wszyscy zrozumieli, że Rudy umierał. Przez ostatnie godziny życia męczył się strasznie, płacząc z bólu. Siedzący obok Zośka cierpiał, z trudem powstrzymując krzyk rozpaczy. W jakiejś godzinie ulgi, Rudy poprosił, aby Czarny Jaś wyrecytował „Testament” Juliusza Słowackiego.
Rudy i Alek zmarli tego samego dnia. Ich śmierć wywarła wstrząsające wrażenie na przyjaciołach. Śmierć Alka była dla nich czymś normalnym – losem żołnierza. Z kolei widoku zmasakrowanego ciała Rudego nie mogli zapomnieć ani wybaczyć.
W odwecie za katowanie podczas przesłuchań i śledztw, Kierownictwo Walki Konspiracyjnej wydało rozkaz likwidacji najbardziej bestialskich gestapowców – Schultza i Langego.
Akcja likwidacji Schultza i Langego
Celestynów - streszczenie rozdziału
Po śmierci Alka i Rudego stan psychiczny Zośki pogorszył się. Spóźniał się na spotkania, chodził zaniedbany, nie chciał z nikim rozmawiać. Jedynie dzięki silnej woli zmuszał się do życia i załatwiania spraw związanych z organizacją. Bardziej niż do tej pory czuł na swoich barkach odpowiedzialność za losy towarzyszy pracy.
Łapanki podczas likwidacji warszawskiego getta (fot. archiwum IPN)
W owym czasie Niemcy rozpoczęli ostateczną likwidację warszawskich Żydów. Powstańcy żydowscy rozpoczęli krótką walkę, a młodzi ludzie z Grup Szturmowych szczególnie intensywnie przeżywali sprawy powstania w getcie. Przekazano do getta część broni i rozpoczęto przygotowania do ataku na niemieckie stanowisko ogniowe od strony ulicy Bonifraterskiej. Akcja nie doszła do skutku, ponieważ Niemcy przenieśli stanowisko w głąb getta.
Zośka wyjeżdża na wieś
Stan psychiczny Zośki budził niepokój przyjaciół. Namówiono go więc do wyjazdu na wieś, a ojciec podsunął mu pomysł spisania wspomnień o Rudym. Na wieś wyjechał w towarzystwie ojca i siostry, Hanki. Zośka zasiadł do pisania, a w wolnych chwilach spacerował z Hanią bądź z ojcem.
Wspomnienia o przyjacielu sprawiły, że na nowo przeżywał to, co zaszło, lecz jednocześnie poczuł się wyzwolony. Powstało dwadzieścia stron maszynopisu, któremu nadał tytuł: „Kamienie rzucane na szaniec”. W kilka tygodni później, podczas spotkania z człowiekiem, który chciał napisać książkę o Alku i Rudym, uporczywie nalegał, aby nadać jej ten sam tytuł.
Pobyt na wsi pozytywnie wpłynął na Zośkę. Do tej pory milczący i powściągliwy, zaczął odczuwać potrzebę mówienia o swoich przeżyciach i przemyśleniach. Długie rozmowy z Hanią zbliżyły ich do siebie. Zośka najczęściej wspominał zmarłego przyjaciela, będąc przekonanym, że teraz został zupełnie sam. Hania przyznała mu rację, że stracili wyjątkowych ludzi i zadała pytanie, co teraz stanie się z pozostałymi.
Te dni wypoczynku uspokoiły Zośkę, który wrócił do Warszawy w lepszej formie. Wkrótce, wraz z przyjaciółmi, uczestniczył w nabożeństwie żałobnym, odprawionym za duszę Alka i Rudego. W kaplicy Sióstr Urszulanek przy ulicy Gęstej zebrała się gromadka młodych ludzi, poruszonych nastrojem tego wiosennego dnia. W pewnej chwili ksiądz rozpoczął kazanie od słów:
„Nie ma śmierci!”
Odznaczenie Alka, Rudego i Zośki
Zośka ponownie zaczął interesować się tym, co działo się wokół niego. Z Komendy Głównej Sił Zbrojnych w Kraju przyszło pismo z nazwiskami osób, które zostały odznaczone. Zośka znalazł się wśród wyróżnionych, choć fakt ten nie ucieszył go. Pośmiertnie zostali również odznaczeni Krzyżem Virtuti Militari Alek, Rudy i Tadzio. Zośka, który odczytał rozkaz Sił Zbrojnych, pogratulował wszystkim i przypomniał o obowiązku, jaki ciążył na wszystkich wobec Alka i Rudego.
W maju Zośce powierzono odpowiedzialne zadanie – miał zorganizować i przeprowadzić akcję odbicia więźniów, przewożonych pociągiem. Obserwatorem miał być kapitan Pług, przekonany, że Zośka doskonale wypełni pierwszą samodzielną misję. W parę godzin później rozpoczęto prace przygotowawcze.
Aushwitz II - Birkenau - brama główna (fot. Bundesarchiv)
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -