Streszczenie video
(treść poniżej)Treść streszczenia
Słoneczne dni
Spośród drużyn harcerskich, działających w jednej z warszawskich dzielnic, wyróżniał się zespół „Buków”, nazwany tak od częstych wypraw do lasu. Do „Buków” należeli Alek, Rudy i Zośka, a harcmistrzem zespołu był Leszek Domański, Zeus, nauczyciel geografii. Alek był osobą potrafiącą zachować opanowanie i rozwagę w trudnych sytuacjach. Rudy pełnił w drużynie funkcję kuchara i był twórcą odznaki zastępu „Buków”. Natomiast Zośka wyróżniał się doskonałym zmysłem organizacyjnym.
Nadszedł czerwiec 1939 roku i wszyscy chłopcy z drużyny „Buków” przystąpili do egzaminu maturalnego. W pierwszych dniach wakacji zastęp wyruszył na wycieczkę w Beskidy Śląskie. Pewnego wieczoru harcerze rozmawiali o swojej przyszłości i marzeniach. Rozmowa zeszła na temat wojny, lecz nikt nie wierzył, że Hitler będzie miał odwagę zaatakować Polskę, Anglię i Francję. Wszyscy byli przekonani o potędze polskiego wojska.
W burze i we mgle
We wrześniu 1939 roku wybuchła wojna. Wojska niemieckie zaatakowały Polskę. Armia polska ponosiła kolejne klęski, a naród opanowała groza. W dniu 6 września Zeus zebrał warszawskich harcerzy i wyruszyli na wschód. Wśród nich byli również chłopcy z drużyny „Buków”. Wędrując drogami z przerażeniem obserwowali uciekających ludzi i płonące domy. Pod Wielkim Dębem przez cały dzień organizowali pomoc dla rannych ze zbombardowanego pociągu. Na wiadomość o wojskach sowieckich, które przekroczyły granice Polski, postanowili wrócić do Warszawy. Do miasta dotarli w pierwszych dniach października. Jakiś czas później gestapo aresztowało ojca Alka. Podczas przeszukiwania mieszkania Alek, zapytany przez Niemca o pieniądze, zbuntował się i kazał mu strzelać. Kiedy Dawidowskiego wyprowadzono z domu, Alek poprzysiągł, że do czasu uwolnienia ojca nie będzie jadł słodyczy i podejmie walkę z okupantem. W swojej przysiędze wytrwał do czerwca 1940 roku, do dnia, w którym dowiedział się, że jego ojca rozstrzelano w lesie w Palmirach.
W połowie października 1939 roku Zośka przyniósł na zebranie „Buków” kilka arkuszy „Polski Ludowej” – tajnego pisma wydawanego przez PLAN. Harcerze postanowili przyłączyć się do organizacji i w kilka dni później odbyło się ich uroczyste zaprzysiężenie. Alek, Rudy i Zośka zostali przydzieleni do propagandy ulicznej. Pod koniec miesiąca grupa ta zajmowała się zalepianiem plakatów z odezwą gubernatora Franka o utworzeniu Generalnej Guberni. Następnie rozpoczęto sabotaż luksusowych restauracji i dancingów, polegający na wrzucaniu do lokali gazu powodującego wymioty. Pod koniec grudnia, na miesiąc przed aresztowaniami członków PLAN-u, harcerze opuścili szeregi organizacji.
Przez kolejne trzy miesiące „Buki” starały się nawiązać kontakt z Służbą Zwycięstwu Polski. Zajmowali się także kolportażem prasy podziemnej. Trudna sytuacja finansowa zmusiła ich do poszukiwania pracy zarobkowej. Wielu z nich zajęło się szklarstwem, Rudy zaczął udzielać korepetycje, a Alek uruchomił pierwszą w mieście rikszę. Latem został drwalem w jednej z podwarszawskich miejscowości. Pewnego dnia znalazł zakopany w lesie skład broni i amunicji. Natomiast Zośka zajął się domową produkcją marmolady.
W tym czasie zaprzyjaźnił się z Jackiem Trębeckim, a jego dom stał się miejscem spotkań „Buków”. Zośka na nowo zjednoczył drużynę, która rozpoczęła działalność w Stołecznym Komitecie Samopomocy Społecznej oraz roznosiła grypsy więzienne. Pod koniec 1940 roku „Buki” rozpoczęły samokształcenie, organizując komplety i prowadząc cykl dyskusji historycznych i światopoglądowych. Jesienią kilku chłopców rozpoczęło naukę w Szkole Budowy Maszyn imienia Wawelberga. W marcu 1941 roku nawiązali kontakt z organizacją podziemną Wawer, przeprowadzającą akcje małego sabotażu. W tym czasie dowiedzieli się również o zaginięciu Zeusa, który na rozkaz Głównej Kwatery Szarych Szeregów wyruszył do Wilna.
W służbie Małego Sabotażu
W ten sposób „Buki” rozpoczęły działalność w Małym Sabotażu. Pierwsza akcja, w której wzięli udział, dotyczyła warszawskich fotografów, którzy wystawiali w witrynach fotografie niemieckich żołnierzy. Po listownych wezwaniach do usunięcia zdjęć, postanowiono wybijać im szyby. W akcji tej doskonałe wyniki osiągnął Alek. Druga akcja miała zniechęcić Polaków do uczestniczenia w seansach kinowych i oglądania niemieckich materiałów propagandowych. Tu z kolei wyróżnił się Rudy. Najpierw na murach wypisywano slogan: „Tylko świnie siedzą w kinie”, a następnie wrzucano do sal kinowych gaz i wzniecano pożary. W kolejnej akcji wzięli udział Alek i Rudy. Przedsięwzięcie to miało zniechęcić właściciela restauracji, Paprockiego, do pośredniczenia w prenumeracie niemieckich czasopism. Po kilku tygodniach nękania telefonami i złośliwymi ogłoszeniami, mężczyzna zrezygnował z pośrednictwa.
Mały Sabotaż zajmował się również udowadnianiem okupantowi, że Polska nie została ostatecznie pokonana. W 1941 roku przeprowadzono akcję rozpowszechniania litery „V”, oznaczającej „Zwycięstwo”. W drugim roku okupacji Zośka i Rudy rozpoczęli akcję przeciwko niemieckim sklepom wędliniarskim. Jednym ze sposobów walki z Niemcami było zrywanie niemieckich flag. W akcji tej prym wiedli Alek i Rudy, który pewnego dnia odważył się zerwać trzy sztandary niemieckie z gmachu Zachęty. W tym okresie „Bukami” kierował Zośka, który poza organizowaniem akcji, brał czynny udział w pracach grupowych. Z czasem jednak drużyna została podzielona na trzy grupy, nad którymi dowództwo powierzono Alkowi, Zośce i Rudemu. Pewnego dnia odbyło się uroczyste zaprzysiężenie drużyny Alka w jego mieszkaniu na Żoliborzu. Po ceremonii Alek złożył osobistą przysięgę, że będzie pracował nad swoim lenistwem i rozwijał w sobie silną wolę.
Z okazji Święta Trzeciego Maja Mały Sabotaż postanowił zorganizować manifestację narodową. Polegała ona na malowaniu barw narodowych na murach i zawieszaniu biało-czerwonych chorągiewek. Alek i Rudy uszyli kilkumetrowej długości flagi i w nocy, wraz ze swoimi grupami, wywiesili je na latarniach. W dniu 11 listopada członkowie Małego Sabotażu wypisywali na murach i chodnikach hasło: „Polska zwycięży!”. W czerwcu 1942 roku ostemplowano symbolem kotwicy i życzeniami imieninowymi dla Władysława Sikorskiego i Władysława Radkiewicza „Nowy Kurier Warszawski”. W tym czasie Rudy ukończył z wyróżnieniem Szkołę Wawelberga i umocnił swoją przyjaźń z Zośką. Jesienią, podczas zrywania niemieckich plakatów, żandarmi aresztowali Jacka Trębeckiego.
W miesiąc później został on przewieziony do obozu w Oświęcimiu. Zośka, zrozpaczony po stracie przyjaciela, starał się wydostać Jacka, lecz jego wysiłki okazały się bezskuteczne. Wydarzenie to nauczyło harcerzy, że nie należy być biernym w trudnych chwilach. W tym czasie Jędrek, który zastępował nieobecnego w Warszawie Alka, zorganizował akcję zerwania flagi z niemieckiego szpitala Czerwonego Krzyża. Podczas ucieczki od roweru Irki oderwała się tablica identyfikacyjna. Wszyscy udali się na naradę do mieszkania dziewczyny, kiedy nieoczekiwanie weszła policja i rozpoczęła rewizję. Chłopcy zdołali uciec, lecz Irka została zatrzymana i spędziła kilka miesięcy w więzieniu na Pawiaku. Kilka dni później Alek przesłał list, w którym skrytykował Jędrka za zerwanie flagi i jednocześnie pochwalił za zachowanie opanowania w chwili zagrożenia.
Najsłynniejszą akcją Wawru, o której mówiono głośno w całej Europie, było zdjęcie niemieckiej tablicy, umieszczonej na pomniku Mikołaja Kopernika. Czynu tego dokonał w lutym Alek, który samodzielnie odkręcił płytę i ukrył ją w zaspie. Gubernator Fischer ukarał za ten wyczyn mieszkańców Warszawy i rozkazał rozebrać pomnik Kilińskiego. Alek, który odkrył, że posąg przewieziono do Muzeum Narodowego, napisał na murze: „Ludu Warszawy – jam tu! Jan Kiliński”. Kilka dni później gestapo aresztowało matkę Dawidowskiego, a Alek zmuszony był opuścić miasto i przez kilka miesięcy ukrywał się na wsi u narzeczonej, Basi.
Kolejną akcją Małego Sabotażu było rozpowszechnianie symbolu Polski Walczącej. W tym zadaniu szczególnie wyróżnili się Zośka i Rudy, który wykonał stemple kotwicy, a pewnego dnia umieścił symbol na Pomniku Lotnika. We wrześniu Zośka przeprowadził szkolenie całego hufca Szarych Szeregów. Wieczorem harcerze zebrali się na leśnej polanie, gdzie odbyło się zaprzysiężenie nowych członków.
Dywersja
W listopadzie 1942 roku wojska sowieckie zatrzymały armię niemiecką na Kaukazie. Niemcy ponosili kolejne klęski. Tymczasem Komenda Sił Zbrojnych w Kraju podjęła decyzję o rozpoczęciu wzmożonej akcji dywersyjnej i zaczęto organizować nowe komórki. Alek, Rudy, Zośka i ich koledzy z drużyny „Buków” zostali wcieleni do Grup Szturmowych i po raz pierwszy odbyli ćwiczenia z bronią. Pierwsza akcja miała być przeprowadzona w noc sylwestrową roku 1942/1943. Wśród wybranych do niej osób znaleźli się Zośka i Rudy. W wyznaczonym dniu wyruszono w stronę Kraśnika, gdzie podłożono pod tory kolejowe materiały wybuchowe. Podobne akcje, zorganizowane w kilku innych punktach, zakończyły się powodzeniem.
W niedzielę 17 stycznia 1943 roku Alek został zatrzymany podczas łapanki, przeprowadzanej przez Niemców na ulicach Warszawy. Udało mu się jednak zbiec z samochodu, przewożącego ludzi do obozu. Kiedy dotarł do mieszkania Zośki, zjawił się Rudy i oświadczył, że właśnie zdołał uciec z łapanki. W tym czasie Alek pracował w jednej z warszawskich firm, gdzie przez kolegów nazywany był „fajtłapą”. Za zarobione pieniądze kupił wymarzoną skórzaną kurtkę i zadowolony poszedł do narzeczonej. Basia uznała, że jest dziecinny, a jej słowa sprawiły mu przykrość.
Na przełomie roku 1942 i 1943 zastęp, kierowany przez Rudego, odnosił liczne sukcesy. Grupy szturmowe otrzymały wówczas rozkaz rozbrajania Niemców. Pewnego wieczoru Rudy, wraz ze swoją grupą, wyruszył na miasto i zabił oficera SS. Dla Alka myśl pozbawiania życia drugiego człowieka wiązała się z ogromnymi wyrzutami sumienia. W lutym 1942 roku chłopcy wzięli udział w akcji ewakuacji mieszkania przy ulicy Brackiej. Zadaniem kierował Zośka, a Alek i Rudy zostali wyznaczeni do ubezpieczania. W pewnej chwili pojawili się policjanci i weszli do kamienicy. Rozpoczęła się strzelanina, podczas której Rudy został ranny w nogę. Następnego dnia Zośka zauważył nazwisko chirurga, który opatrywał Rudego, na liście agentów gestapo. Wieczorem koledzy udali się do mieszkania Rudego, by w chwili zagrożenia ewakuować go z mieszkania.
Alek, Rudy i Zośka służyli w Dywersji prze pół roku. Dzięki temu stali się twardzi, męscy i bardziej pewni siebie.
Pod Arsenałem
W marcu 1943 roku gestapo aresztowało kolegę Rudego, Heńka. W trakcie przesłuchań i rewizji wydobyto z niego nazwisko i adres Rudego. Popołudnie 22 marca Rudy spędził w towarzystwie Zośki, przygotowując się do akcji przenoszenia magazynu materiałów wybuchowych. W nocy, o 4:30, w mieszkaniu Bytnarów pojawiło się gestapo. Po rewizji Rudy i jego ojciec zostali przewiezieni na Pawiak. Natychmiast rozpoczęto przesłuchanie, podczas którego bito Rudego. Przez kolejne dni chłopak był torturowany na Szucha, lecz nie zdradził żadnego nazwiska.
W dniu aresztowania przyjaciele Rudego spotkali się, aby omówić zaistniałą sytuację. Jeden z kolegów Zośki, Wesoły, został wyznaczony do zdobycia informacji, kiedy Rudy będzie przewożony na Pawiak. Naczelnik Szarych Szeregów, pomimo usilnych starań Zośki, nie chciał wyrazić zgody na przeprowadzenie akcji odbicia. Pomimo tego wieczorem wszyscy zajęli pozycje w oczekiwaniu na rozkaz „z góry”. W końcu Zośka zmuszony był do przerwania akcji. Po dwóch dniach nadeszła wiadomość, że Rudy będzie przewożony z Szucha w piątek. Tego dnia w okolicy ulic, którymi miała przejeżdżać karetka więzienna, rozstawiono trzy oddziały Polskich Sił Zbrojnych. Akcją dowodził komendant Szarych Szeregów, Orsza. Kiedy karetka wyjechała zza zakrętu, padł sygnał do rozpoczęcia akcji.
Na samochód rzucono podpalone butelki, co zmusiło szofera do zatrzymania się. Rozpoczęła się strzelanina i harcerze ukryli się za filarami Arsenału. W końcu udało im się pokonać Niemców i otworzyli drzwiczki karetki, wypuszczając więźniów. Rudego przeniesiono do czekającego samochodu i wraz z Zośką odjechał na Mokotów. Oddziały opuściły szybko ulicę, a Alek ze swoimi ludźmi ruszył w kierunku ulicy Miodowej. W pewnej chwili naprzeciw nich pojawili się Niemcy. Jeden z nich wystrzelił, raniąc Alka w brzuch. Oddział harcerzy schronił się w bramie kamienicy, a Alek resztką sił odbezpieczył granat i rzucił w stronę przeciwników, torując kolegom drogę. Koledzy pomogli mu dotrzeć do mieszkania, lecz chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważna była jego rana. Przeprowadzono operację, która jednak nie poprawiła jego stanu. Leżąc na łóżku, rozmawiał z Basią i przyjaciółmi, którzy go odwiedzali. W pewnej chwili przeczytał z uśmiechem modlitwę, którą zawsze nosił w portfelu.
W tym samym czasie Rudy leżał w mieszkaniu na Mokotowie. Jego stan był beznadziejny. Skatowany, cierpiał, choć starał się tego nie okazywać. Zośka przez cały czas czuwał przy przyjacielu, wysłuchując opowieści o przesłuchaniach. Po kilku dniach udręki Rudy poprosił Czarnego Jasia, aby wyrecytował wiersz Juliusza Słowackiego: „Testament mój”.
Rudy i Alek zmarli tego samego dnia. Śmierć chłopców strząsnęła ich przyjaciółmi. W miesiąc po tych wydarzeniach zostały wydane wyroki śmierci na gestapowców, którzy maltretowali Rudego podczas przesłuchań.
Celestynów
Po śmierci Rudego i Alka, Zośka był bliski załamania psychicznego. Z trudem zajmował się sprawami organizacji, spędzając większość czasu w samotności. Przyjaciele namówili go do wyjazdu na wieś, gdzie udał się w towarzystwie ojca i siostry. Słuchając rady ojca, zasiadł do spisania wspomnień o Rudym, które zatytułował: „Kamienie rzucane na szaniec”. Pisanie pamiętnika wpłynęło pozytywnie na Zośkę. Zaczął chętniej rozmawiać o tragicznych przeżyciach z siostrą. Uświadomił sobie, że koledzy z drużyny szybko dojrzewają i wciąż przyłączają się do nich nowi, którzy mogą dorównać w osiągnięciach Alkowi i Rudemu. Do Warszawy wrócił uspokojony. Wkrótce w kaplicy Sióstr Urszulanek odbyła się msza święta za dusze Alka i Rudego. Z Komendy Głównej Sił Zbrojnych w Kraju nadeszło pismo, w którym zmarli przyjaciele zostali odznaczeni Krzyżem Virtuti Militari.
W maju Zośka został wyznaczony na dowódcę akcji odbicia więźniów, przewożonych pociągiem do obozu w Oświęcimiu. Wykonanie zadania miał obserwować kapitan Pług. Zośka zdecydował, że atak na pociąg odbędzie się w Celestynowie. Po otrzymaniu wiadomości, że więźniarka będzie doczepiona do pociągu nr 401, wyruszono w stronę Lublina. Na miejscu okazało się, że pociąg przybędzie z opóźnieniem. Akcja rozpoczęła się po północy. Po krótkiej strzelaninie uwolniono więźniów i nastąpił powrót do Warszawy. Akcja pod Celestynowem potwierdziła zdolności przywódcze Zośki.
Wielka gra
Latem 1943 roku nastąpiły kolejne klęski wojsk niemieckich. Zośka w tym czasie brał udział w wielu przedsięwzięciach. Pewnego dnia otrzymał rozkaz wysadzenia mostu pod Czarnocinem. Akcja ta okazała się pechowa dla jego grupy. Przed wyjazdem samochód wyznaczony do akcji, został zatrzymany przez patrol żandarmerii niemieckiej. Po krótkiej walce, jadący w nim chłopcy zostali zastrzeleni. W dniu akcji część ludzi wyjechała pod Czarnocin. Zośka, który odbierał materiały wybuchowe z magazynu, zjawił się na miejscu spóźniony. Nie udało im się wysadzić całego mostu, lecz jedynie uszkodzić część przęseł. W drodze powrotnej do Warszawy jeden z samochodów wpadł do rowu. Felek Pendelski, Andrzej Zawadowski i Maciek zmuszeni byli wracać do miasta pieszo. Nagle za nimi pojawił się niemiecki patrol i rozległy się strzały. Z trójki chłopców przeżył jedynie Maciek.
Pewnego dnia Zośka w towarzystwie pana Janka szedł na cmentarz, by złożyć kwiaty na grobie Oracza. W pewnej chwili zostali zatrzymani przez patrol niemiecki. Oficer kazał Zośce odwinąć róże z bibuły i wówczas wypadła z nich kartka z danymi do fałszywej karty rozpoznawczej. Chłopak został zatrzymany i odesłany na Szucha. Na posterunku Zośka podstępnie przekonał eskortującego go żandarma, aby zostawił go samego. Kiedy zorientował się, że wraz z dowodem otrzymał obciążającą go kartkę, połknął skrawek papieru. Po tygodniu opuścił więzienie. Po tych wydarzeniach starał się więcej przebywać w domu z rodziną. Zorganizował również kółka samokształceniowe, angażując do współpracy grono nauczycieli z gimnazjum imienia Stefana Batorego.
W drugiej połowie sierpnia kierownictwo walki konspiracyjnej wydało rozkaz likwidacji sieci posterunków żandarmerii na granicy Generalnej Guberni. Oddział, którym dowodził Zośka, miał zaatakować posterunek we wsi Sieczychy. W drodze na miejsce akcji z dumą patrzył na przyjaciół, w których odnajdywał wiele cech Rudego i Alka. Atak nastąpił o północy. Zośka ruszył w stronę furtki, kiedy poczuł uderzenie w pierś i osunął się na ziemię.