Akcja odbicia więźniów z pociągu do Oświęcimia
Wezwano ludzi, wybranych do przeprowadzenia akcji i wyruszono w stronę Lublina. W pierwszym samochodzie, zdobytym podczas akcji pod Arsenałem, jechał Zośka. Obok niego, w milczeniu, siedział kapitan Pług. O zmierzchu dotarli na miejsce. Oddział, podzielony na mniejsze grupki, zajął wyznaczone stanowiska.
O godzinie 23:00 dowiedzieli się, że oczekiwany pociąg będzie miał kilkugodzinne spóźnienie. Po północy wreszcie usłyszeli odgłosy nadchodzącego pociągu. Jeden z chłopców zjawił się z raportem, że w pobliżu zatrzymał się pociąg wojskowy, wiozący żołnierzy niemieckich na wschodni front. Zośka, po chwili niepokoju, rozkazał kapitanowi przeciąć połączenie telefoniczne.
Pociąg zatrzymał się na stacji, usłyszeli sygnał potwierdzający, że między wagonami znajduje się także więźniarka. Nagle rozległ się strzał – okazało się, że Maciek, biegnący między wagonami, stanął oko w oko z gestapowcem. Z wagonów pociągu padły strzały z karabinów maszynowych, a konwojenci zamknęli drzwi więźniarki.
Nieprzewidziane zdarzenia rozzłościły Zośkę, który wydał rozkaz do ataku. Wszyscy rzucili się ku więźniarce i po krótkiej walce rozbili drzwi wagonu. Zośka z obawą popatrzył w stronę pociągu z niemieckimi żołnierzami. Z niezrozumiałych przyczyn nikt nie zainterweniował. Tymczasem z więźniarki wyszli uwolnieni ludzie – czterdzieści dziewięć osób.
Po czterdziestominutowej akcji w Celestynowie, samochody dywersantów odjechały w stronę Warszawy. Akcja potwierdziła zdolności przywódcze Zośki. W ciągu ostatnich miesięcy stał się on twardy i zacięty. Pewnego dnia jedna ze znajomych zapytała go, czy zamierza po wojnie zostać w wojsku na stałe. Zośka odparł, że nie ma takiego zamiaru, lecz będzie walczył na nowych frontach: społecznym, gospodarczym, kulturalnym i politycznym, które powstaną w Polsce.
Wielka gra - streszczenie rozdziału
Minęły letnie miesiące 1943 roku – czas klęsk niemieckich w Rosji i we Włoszech, akcji przeprowadzanych przez polskie grupy dywersyjne i Bataliony Chłopskie. Służba Małego Sabotażu nadal przeprowadzała różne akcje, takie jak włączenie się Wawra w megafonową sieć i nadanie polskiej audycji z hymnem polskim.
Zośka brał udział w różnych przedsięwzięciach, które często sam organizował. Pewnego dnia urządzili wyprawę po materiały wybuchowe do fabryki chemicznej na Targówku. Przez pomyłkę do samochodu załadowano beczki z czerwoną farbą, która rozlała się na podłodze samochodu. Od tej pory auto zyskało miano Czerwonego Forda. Samochód przynosił szczęście oddziałowi Zośki. To z niego zastrzelono gestapowca, który dręczył Rudego.
Akcja wysadzenia mostu pod Czarnocinem
Zniszczenia mostu w Czarnocinie
Jednym z najbardziej pechowych i najcięższych zadań Zośki była wyprawa czarnocińska. Akcja miała na celu wysadzenie mostu pod Czarnocinem. Przed wyjazdem samochód, wyznaczony do akcji, natknął się na drogowy patrol żandarmerii niemieckiej. Jadący nim chłopcy postanowili ominąć Niemców, lecz policja ruszyła za nimi. Chłopcy wyskoczyli z pojazdu i uciekli do najbliższych domów.
Po krótkiej walce cała trójka zginęła. Był wśród nich Oracz – Tadeusz Mirowski. Wypadek ten wstrząsnął Zośką, który z uporem zaczął kończyć przygotowania do wyprawy. Część oddziału, wyznaczona do wysadzenia mostu, wyruszyła pierwsza.
Zośka został w Warszawie, by odebrać z magazynu materiały i dodatkową broń. Kiedy opuszczał miasto, był spóźniony. Zjawił się na miejscu na kilkanaście minut przed nadejściem pociągu i okazało się, że nic nie było wykończone. Nie udało się jednak wszystkiego zorganizować i niemiecki pociąg bezpiecznie przejechał przez most. Zmuszeni byli wysadzić pusty most, lecz miny uszkodziły jedynie część przęseł. Zagniewany Zośka nakazał powrót do Warszawy. Drugie auto, prowadzone przez Ryśka, jechało za nim.
Śmierć przyjaciół z oddziału Zośki
W pewnym momencie na jednym z zakrętów szofer stracił panowanie nad kierownicą i samochód wpadł do rowu. Rysiek, poważnie ranny, został umieszczony w samochodzie Zośki i ruszyli dalej z szybkością 20 kilometrów na godzinę. Felek Pendelski, Andrzej Zawadowski-Gruby i Maciek musieli wracać do stolicy pieszo.
Za nimi pojawił się niemiecki patrol i chłopcy ledwie zdążyli skoczyć do pobliskiego rowu. W tej samej chwili usłyszeli strzały. Andrzej upadł, a Maciek i Felek (na zdjęciu) pobiegli w stronę łanu zboża. Wówczas zauważyli, że nie ma z nimi Grubego i zaczęli strzelać w stronę Niemców. Pistolet Maćka zaciął się, Felek był ranny. Starali się zbliżyć do Zawadowskiego, lecz w tej samej chwili od strony Woli Pękoszewskiej nadjechało kilka samochodów z żandarmami.
Otoczono Felka i zaczęto rzucać granatami. Przed śmiercią zdołał połknąć część dokumentów, a resztę zagrzebać w ziemi. Z całej trójki ocalał jedynie Maciek.
Pechowy przebieg akcji poruszył cały oddział. Zośka z uporem analizował błędy, jakie popełniono. Na nic zdały się słowa bezpośredniego przełożonego, który zapewniał ich, że zadanie zostało wypełnione, a walka jest przecież nieodłącznie związana ze śmiercią i przypadkiem.
Aresztowanie Zośki
Pewnego dnia Zośka szedł w towarzystwie pana Janka ulicami Powiśla. Trzymał w ręku kilka róż, które chciał złożyć na grobie Oracza. W pewnej chwili dostrzegli mężczyznę, rewidowanego przez Niemców. Skręcili z boczną ulicę, kiedy wyłonił się kolejny patrol.
Ukryli się w bramie i po jakimś czasie ruszyli dalej. Wtedy na wprost nich wyszedł patrol niemiecki. Oficer policyjny zapytał Zośkę, co trzyma w ręku. Młodzieniec odparł, że róże i zaczął powoli odwijać bibułę. W tej samej chwili z kwiatów wypadła kartka z danymi do fałszywej karty rozpoznawczej.
Niemiec podniósł ją i zażądał dowodu osobistego. Pan Janek został wypuszczony, a Zośkę poprowadzono w stronę komisariatu. Po przesłuchaniu i rewizji odesłano go na Szucha. Czekając na swoją kolejkę, Zośka poprosił eskortującego go żandarma, aby oddał mu dowód i zostawił samego. Ze zdumieniem stwierdził, że wraz z dowodem otrzymał obciążającą go kartkę. Bez zastanowienia połknął ją. Po jakimś czasie zaprowadzono go do referenta, który skierował go do więzienia. Kiedy opuszczał komisariat, dostrzegł Wesołego.
Tymczasem pan Janek zawiadomił przyjaciół o aresztowaniu Zośki. W ciągu kilku godzin odbyły się narady, w jaki sposób wyciągnąć go z więzienia. W ciągu kilku następnych dni Wesoły starał się wykorzystać swoje znajomości na Szucha. Jego zabiegi poskutkowały i po tygodniu Zośka wrócił do domu. Zmizerniały, z ostrzyżoną głową i nowymi doświadczeniami oraz przemyśleniami. Zrozumiał, że oprócz konspiracji były jeszcze rodziny uwięzionych, które każdego dnia przeżywały męki cierpienia, czekając na wiadomości o bliskich.
Po tych wydarzeniach więcej uwagi poświęcał ojcu i siostrze i częściej przebywał w domu. W ich domu, w gronie przyjaciół, odbywały się dyskusje, dotyczące niebezpieczeństw i wypaczeń, jakie wiązały się z pracą niepodległościową. Andrzej Morro był przekonany, że największe niebezpieczeństwo niosły ze sobą przeżycia wojenne. Pan Janek obawiał się, że wojna uniemożliwiła kształcenie się ludzi. Ojciec Zośki przestrzegł młodych ludzi przed tym, by nie uważali się za elitę.
Zośka postanowił zorganizować kółka samokształcące, w czym pomagał mu pan Janek. Założono również tajne gimnazjum i liceum dla młodzieży z Szarych Szeregów. Zośka, dzięki pomocy kolegów, stworzył tajne komplety. Do współpracy zaangażowano grono nauczycieli z gimnazjum i liceum im. Stefana Batorego.
Akcja likwidacji posterunków niemieckiej żandarmerii
ul. Żelazna w Warszawie, posterunek niemieckiej żandarmerii
W drugiej połowie sierpnia kierownictwo walki konspiracyjnej zorganizowało likwidację sieci ponad dziesięciu posterunków żandarmerii niemieckiej na północno-wschodniej granicy Generalnej Guberni. Akcja miała być przeprowadzona w ciągu jednej nocy. Jednym z oddziałów dowodził Zośka. Wyznaczono im posterunek, mieszczący się pod Wyszkowem, we wsi Sieczychy.
Na trzy dni przed atakiem Zośka zebrał swój oddział w pobliskim lesie. 20 sierpnia 1943 roku, o godzinie 19:30, nastąpił wymarsz na stanowiska. Zośka, idący na przedzie kolumny, spoglądał na przyjaciół. Długi przypominał mu Alka, Andrzej Morro miał w sobie wiele cech charakteru Rudego.
O północy rozpoczęła się akcja. Zaczęli wrzucać granaty do izby posterunku. Zośka rzucił się do furtki, za nim poderwali się inni. Nagle poczuł uderzenie w pierś. Oparł się o ścianę, a tuż obok przebiegli jego ludzie, wdzierając się do budynku posterunku. Zośce wydawało się, że widzi przyjaciół, Alka i Rudego, którzy dołączyli do walki. Nagle osunął się na ziemię.
Śmierć Zośki
Akcja okazała się jednym z największych sukcesów Zośki. Tylko jeden człowiek zginął podczas zdobywania posterunku żandarmerii w Sieczychach. Tym człowiekiem był Zośka.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -