Kiedy narrator miał sześć lat w książce „Historie prawdziwe” ujrzał obrazek, przedstawiający węża boa połykającego jakieś zwierzę. Z tej samej książki dowiedział się, że węże połykają swoją zdobycz w całości, a następnie zasypiają na pół roku, aby ją strawić.
Dobrze wiedzieć
Narratorem powieści jest pilot, który wspomina swoje dzieciństwo i opowiada o przeżyciach, sześć lat po wypadku na Saharze. Nie wiemy jak ma na imię, ale możemy odnaleźć pewne wskazówki łączące go z autorem Małego księcia.
Narratorem powieści jest pilot, który wspomina swoje dzieciństwo i opowiada o przeżyciach, sześć lat po wypadku na Saharze. Nie wiemy jak ma na imię, ale możemy odnaleźć pewne wskazówki łączące go z autorem Małego księcia.
Po długich rozmyślaniach o przygodach w dżungli, sporządził rysunek, który przedstawiał słonia, zjedzonego przez węża. Pokazywał swoje dzieło dorosłym, dopytując się, czy wzbudza w nich strach, lecz każdy odpowiadał, że widzi kapelusz.
Rozczarowany, narysował kolejny obrazek, na którym widać był słonia wewnątrz węża. Wówczas dorośli poradzili mu, aby nie interesował się dłużej wężami i zaczął się uczyć geografii, historii, rachunków i gramatyki.
Kapelusz, czy słoń połknięty przez węża? - Antoine de Saint-Exupéry
Rady te zniechęciły narratora do rozwijania talentu malarskiego. Uznał, że dorośli nie rozumieją samodzielnie wielu rzeczy, a wyjaśnianie im wszystkiego jest dla dzieci bardzo męczące. Z konieczności wybrał inny zawód i został pilotem. Wtedy okazało się, że nauka geografii była dla niego korzystna i pomocna w podróżach po całym świecie.
W swoim życiu narrator spotkał wielu poważnych ludzi. Gdy był przekonany, że poznał kogoś bystrzejszego, pokazywał mu swój pierwszy rysunek. Zawsze jednak słyszał tę samą odpowiedź, że przedstawia on kapelusz. Wówczas z takimi osobami nie rozmawiał już o wężach boa, ani o innych interesujących go zjawiskach. Prowadził dyskusje o brydżu, golfie i polityce, wzbudzając w rozmówcy zadowolenie, że poznał kogoś tak rozsądnego.
II
Przez wiele lat prowadził samotne życie, nie mając kogoś z kim mógłby szczerze porozmawiać. Ta sytuacja zmieniła się sześć lat temu, kiedy Pilot zmuszony był awaryjnie lądować na Saharze. Mając świadomość, że zapas wody wystarczy mu zaledwie na tydzień, postanowił sam naprawić awarię.
Wieczorem ułożył się do snu na piasku, bardziej niż dotychczas odczuwając swoją samotność. O brzasku słońca obudził go jakiś głosik, proszący, aby narysował mu owieczkę.
Zaskoczony, zerwał się i ujrzał małego człowieczka, który wpatrywał się w niego poważnymi oczami. W tym miejscu, oddalonym o tysiące mil od ludzkich siedzib, spotkał chłopca, który nie był ani przerażony, ani zmęczony.
Owieczka - Antoine de Saint-Exupéry
Zapytał go, co tu robi, a malec powtórzył swoją prośbę. Pilot wyciągnął więc z kieszeni kartkę papieru oraz pióro i postanowił spełnić życzenie malca, choć wydawało mu się ono absurdalne. Wyjaśnił jednak, że nie potrafi rysować. Malec odparł, że to nie szkodzi.
Mężczyzna, który nigdy wcześniej nie rysował owieczki, nakreślił boa ze słoniem. Wtedy chłopiec zaprotestował, że nie chce słonia w wężu, ponieważ boa jest niebezpieczny, a słoń zajmuje za dużo miejsca. U niego miejsca było mało i dlatego potrzebował owieczki.
Pilot narysował owcę, lecz malec stwierdził, że wygląda ona na chorą. Pilot narysował kolejną owcę. Malec uśmiechnął się, wyjaśniając, że to przecież baranek.
Kolejna owieczka wydała się mu za stara, gdyż chciał zwierzątka, które żyłoby długo. Pilot z niecierpliwością nakreślił następny rysunek, który przedstawiał skrzynię.
Owieczka w pudełku - Antoine de Saint-Exupéry
Objaśnił chłopcu, że owieczka, o jakiej marzy, znajduje się w środku. Malec uśmiechnął się promiennie, pytając, czy owieczka je dużo trawy, ponieważ u niego jest mało miejsca. Mężczyzna zapewnił go, iż owieczka jest malutka. Chłopiec pochylił się nad kartką papieru i stwierdził, że owieczka zasnęła.
W taki oto sposób pilot poznał Małego Księcia.
III
Upłynęło wiele czasu, zanim Pilot zrozumiał, skąd Mały Książę przybył. Chłopiec zadawał dużo pytań, ale nigdy nie odpowiadał na pytania mężczyzny. Jedynie dzięki przypadkowo wypowiadanym słowom, pilot domyślił się prawdy o malcu.
Mały Książę nie wiedział do czego służy samolot, a kiedy mężczyzna wyjaśnił mu, że do latania, ze zdumieniem zapytał, czy pilot spadł z nieba. Po chwili chłopiec spytał, z jakiej planety pochodzi.
Pilot zapytał go, czy on także przybył z innej planety. Mały Książę nie odpowiedział, lecz, patrząc na samolot, stwierdził, że znajomy nie mógł przybyć z bardzo daleka. Zamyślił się, a potem zaczął oglądać kartkę z rysunkiem skrzyni.
Wyznanie o innej planecie zaintrygowało Pilota. Usiłował dopytać się Małego Księcia, gdzie chce zabrać owieczkę. Chłopiec jednak stwierdził, że skrzynia doskonale nadaje się na dom, w którym owieczka może spędzać noce.
Mężczyzna obiecał, że podaruje mu także sznurek i palik, do którego będzie mógł przywiązywać owieczkę w ciągu dnia. Propozycja ta zdziwiła Małego Księcia. Uśmiechnął się i odparł, że u niego jest tak mało miejsca, iż owieczka nie ucieknie. Po chwili dodał, że idąc przed siebie nie zajdzie się zbyt daleko.
IV
W taki sposób Pilot dowiedział się, że planeta Małego Księcia jest niewiele większa od domu. Informacja ta nie zdziwiła go. Wiedział, że istnieją setki planet, którym nie nadano jeszcze imienia i z trudem można je dostrzec przez teleskop.
Odkryte, zamiast imienia, zyskiwały numery, na przykład „asteroid 3251”. Przypuszczał, że planeta, z której pochodził chłopiec była asteroidą B 612, odkrytej przez tureckiego astronoma w roku 1909.
Mały książę na asteroidzie B 612 - Antoine de Saint-Exupéry
Naukowiec zgłosił swoje odkrycie na Międzynarodowym Kongresie Astronomów, lecz nikt mu nie uwierzył. Astronom ponownie ogłosił swoje odkrycie w roku 1920 i dopiero wówczas wszyscy uwierzyli w jego słowa.
Informację o asteroidzie B 612 Pilot wyjawił wyłącznie ze względu na dorosłych, którzy przywiązują istotną wagę do liczb.
Wiedział, że jeśli opowie im o Małym Księciu i jego pragnieniu posiadania owieczki, to nie uwierzą w jego istnienie. Jeśli natomiast powie, że chłopiec pochodził z asteroida B 612, to przekona ich i nie będą zadawali kolejnych pytań. Swą opowieść o Małym Księciu pilot chciał rozpocząć w inny sposób niczym czarodziejską bajkę.
Odtwarzanie wspomnień sprzed sześciu lat sprawia mu nadal przykrość. Jego mały przyjaciel opuścił go, zabierając owieczkę, a on stara się opisać wszystko wyłącznie po to, aby o nim nie zapomnieć. Dlatego też kupił pudełko farb i kredki, usiłując stworzyć portrety Małego Księcia, z trudem odtwarzając rysy jego twarzy. Stał się jednak podobny do dorosłych i nie potrafi oglądać owieczek przez wieko skrzyni.
V
Każdego dnia Pilot dowiadywał się nowych rzeczy o planecie Małego Księcia oraz o jego podróży. Trzeciego dnia od chwili poznania chłopca usłyszał o tragedii baobabów. W pewnej chwili Mały Książę zapytał go, czy prawdą jest to, że owieczki jedzą małe drzewka.
Mężczyzna potwierdził jego przypuszczenia. Chłopiec ucieszył się i spytał, czy owieczki zjadają również baobaby. Pilot wyjaśnił, że baobaby są zbyt duże i nawet sto słoni nie zjadłoby takiego drzewa.
Malec roześmiał się i odparł, że baobaby, zanim urosną, są najpierw malutkimi drzewkami. Z rozmowy tej pilot wywnioskował, że planeta Małego Księcia porośnięta jest pożytecznymi ziołami i chwastami.
Baobaby - Antoine de Saint-Exupéry
Do najokropniejszych nasion należały nasiona baobabów, które stanowiły zagrożenie dla gleby planety. Jeśli baobab nie zostanie w odpowiednim momencie wyrwany, to może podziurawić planetę korzeniami. Zbyt dużo baobabów mogło rozsadzić małą planetę na kawałki.
Mały Książę wyjaśnił mu później, że po porannej toalecie musiał natychmiast starannie pielęgnować swoją planetę, regularnie wyrywając baobaby, co sprawiało szczególną trudność, ponieważ małe baobaby były bardzo podobne do pędów róż.
Praca ta była niezwykle nudna, choć łatwa. Poradził pilotowi, aby wykonał rysunek, który ułatwiłby tutejszym dzieciom zapamiętanie o tak ważnej sprawie, jak wyrywanie baobabów. Znał bowiem pewną planetę, na której żył bardzo leniwy mieszkaniec i zapomniał wyrwać trzy drzewka.
Pilot, korzystając ze wskazówek Małego Księcia, narysował tę planetę, uświadamiając sobie, jak ogromne ryzyko dla planet stanowią baobaby.
VI
Stopniowo pilot zaczynał rozumieć, jak smutne było życie Małego Księcia, dla którego przez bardzo długi czas jedyną rozrywką było piękno zachodów słońca.
Mały książę ogląda zachód słońca - Antoine de Saint-Exupéry
O tym, że chłopiec lubi zachody słońca, dowiedział się czwartego dnia, rankiem, kiedy malec chciał popatrzeć na zachodzące słońce. Kiedy pilot wyjaśnił mu, że muszą poczekać do wieczora, Mały Książę dodał, że wciąż wydaje mu się, że jest na swojej planecie.
Na jego planecie wystarczyło przesunąć krzesło o kilka kroków, aby obserwować zachód słońca. Chłopiec wyznał, że pewnego dnia widział zachód słońca czterdzieści trzy razy. Po chwili stwierdził, że jak ktoś jest bardzo smutny, to lubi zachody słońca. Pilot zapytał go, czy tego dnia był bardzo smutny, lecz Mały Książę nie odpowiedział nic.
VII
Piątego dnia Mały Książę wyjawił pilotowi tajemnicę swojego życia. Zapytał mężczyznę, czy owieczka zjada również kwiaty.
Pilot wyjaśnił, że owieczka zjada wszystko, co napotka, nawet kwiaty, które mają kolce. Chłopiec spytał więc, do czego służą kolce. Mężczyzna, zbyt zajęty naprawianiem silnika, nie potrafił mu tego wyjaśnić. Poirytowany faktem, że wyczerpują mu się zapasy wody pitnej, odparł, że to jedynie złośliwość ze strony kwiatów.
Mały Książę wykrzyknął ze zdumienia i po chwili powiedział, że nie wierzy w to, ponieważ kwiaty są zbyt słabe i naiwne, a kolce w jakiś sposób dodają im odwagi.
Pilot ze złością rzucił, że jest zajęty poważnymi sprawami, co zadziwiło chłopca, który stwierdził, że mężczyzna mówi jak osoba dorosła. Słowa te zawstydziły mężczyznę, a Mały Książę dorzucił bezlitośnie, że wszystko mu się plącze. Był zdenerwowany.
Opowiedział, że na jednej z planet mieszka purpurowy ze złości Pan, który nigdy nikogo nie kochał, nigdy nie powąchał żadnego kwiatka ani nigdy nie spoglądał na gwiazdy. Pan ten każdego dnia powtarzał, że jest poważnym człowiekiem i puchnął z dumy. Mały Książę stwierdził, że to nie człowiek, a grzyb.
Blady ze złości, wyjaśnił, że kwiaty już od milionów lat wytwarzają kolce. Pomimo tego od milionów lat owce zjadają kwiaty. Dlatego on stara się zrozumieć, dlaczego kwiaty zadają sobie tak wiele trudu, by wyprodukować kolce, które nie są w rzeczywistości im przydatne.
Wyznał, że zna jeden jedyny kwiat, nie istniejący nigdzie poza jego planetą, który owieczka mogłaby pewnego dnia zniszczyć. Po chwili wyjawił, że kocha ten niepowtarzalny kwiat i do szczęścia wystarcza mu tylko to, że może na niego patrzeć. Jeśli owieczka zjadłaby kwiat, to poczułby się tak, jakby zgasły wszystkie gwiazdy.
Nagle rozpłakał się. Zapadła noc, a pilot wypuścił z rąk narzędzia. W tej chwili nic nie miało dla niego znaczenia. Nie potrafił pocieszyć Małego Księcia, więc przytulił go i kołysał w ramionach, tłumacząc, że kwiat, który kocha, jest bezpieczny. Obiecał, że narysuje kaganiec dla owieczki, a dla kwiatka zbroję.
VIII
Pilot bardzo szybko zorientował się, o jakim kwiecie mówił Mały Książę. Na planecie chłopca rosły proste kwiaty, zajmujące niewiele miejsca. Pewnego dnia tajemniczy kwiat wyrósł z nasionka, przywianego z innych stron.
Mały Książę z uwagą przyglądał się rosnącej roślince, obawiając się, że to nowy gatunek baobabu. Pęd szybko jednak przestał rosnąć i zmienił się w kwiat. Mały Książę, który był obecny przy narodzinach rośliny, przypuszczał, że wyrośnie z niej coś naprawdę cudownego, lecz róża – bo był to właśnie krzew róży – kazała mu długo czekać do chwili, kiedy uformowała swój pąk, by olśnić swoją urodą.
Róża - Antoine de Saint-Exupéry
Ukazała się pewnego ranka, w blasku wschodzącego słońca. Przeprosiła Małego Księcia za swój wygląd, stwierdzając, że nie zdążyła się jeszcze uczesać.
Chłopiec wykrzyknął z zachwytu, podziwiając jej piękno. Róża zgodziła się z nim, dodając, że narodziła się w tej samej chwili, co słońce.
Wtedy Mały Książę pomyślał, że róża nie jest skromna, lecz wydała mu się niezwykle wzruszająca. Róża przypomniała mu, że nadeszła pora śniadania, a zawstydzony chłopiec pobiegł po konewkę i podlał krzak.
Wkrótce róża zaczęła uprzykrzać życie Małego Księcia swą zarozumiałością i nieufnością.
Pewnego dnia, chwaląc się swoimi czterema kolcami, stwierdziła, że tygrysy mogą już przyjść. Mały Książę wyjaśnił, że na jego planecie nie ma tygrysów, a poza tym nie jedzą one trawy.
Urażona róża oznajmiła, że nie znosi przeciągów i zapytała, czy Mały Książę nie ma parawanu. Chłopiec pomyślał, że róża jest skomplikowana. Róża zażądała, aby wieczorem skrył ją pod kloszem, ponieważ na jego planecie jest bardzo zimno.
Zaczęła opowiadać o miejscu, z którego przybyła, lecz po chwili uświadomiła sobie, że nie może nic wiedzieć o innych światach, ponieważ pojawiła się tu pod postacią małego nasionka. Upokorzona tym faktem, zakaszlała, przypominając o parawanie.
Mały Książę szybko zwątpił w różę. Potraktował bardzo poważnie jej słowa i poczuł się nieszczęśliwy. Pewnego dnia zwierzył się pilotowi, że nie powinien jej słuchać. Powinien tylko na nią patrzeć i wąchać jej woń, którą rozsiewała na całą planetę.
Nie potrafił już się z tego cieszyć, a historia róży o tygrysach zirytowała go. Dopiero teraz zrozumiał, że nie powinien osądzać jej na podstawie słów, a czynów. Był jednak za młody, aby zrozumieć ile czułości kryło się za jej sztuczkami i nie potrafił jej kochać. Dlatego też uciekł ze swojej planety.
IX
Pilot przypuszczał, że Mały Książę do swej ucieczki wykorzystał migracje ptaków. W dniu, w którym opuszczał swoją planetę, starannie wyczyścił dwa kratery i wygasły wulkan. Wyrwał także ostatnie pędy baobabów, z melancholią myśląc, że nigdy już tu nie wróci.
Mały książę odlatuje z ateroidy - Antoine de Saint-Exupéry
Po raz ostatni podlał różę i kiedy nakrywał ją kloszem, poczuł, że za chwilę rozpłacze się. Pożegnał się z kwiatem, lecz róża nie zwróciła uwagi na jego słowa. Dopiero po chwili poprosiła go o wybaczenie, wyjaśniając, że była głupiutka.
Prosiła go, aby postarał się być szczęśliwym. Małego Księcia zaskoczyła jej łagodność i brak wymówek. Wówczas wyznała mu, że go kocha, choć nigdy nie wyznała mu swych uczuć. Kazała, aby odłożył klosz, uznając, że świeże powietrze będzie dla niej korzystne.
Mały Książę próbował przekonać ją, że pod kloszem będzie bezpieczna, lecz róża odparła, że nie boi się dzikich zwierząt, ponieważ ma swoje kolce. Potem kazała mu odejść, aby nie widział jej łez.
X
Mały Książę rozpoczął swą wędrówkę od asteroidów 325, 326, 327, 328, 329 i 330. Na pierwszym asteroidzie mieszkał Król, który zasiadał na tronie, odziany w purpurę i gronostaje. Na widok Małego Księcia, wykrzyknął, że właśnie przybył jego poddany.
Chłopiec zdziwił się, w jaki sposób Król rozpoznał go, skoro nigdy wcześniej go nie widział. Nie wiedział jeszcze, że dla królów wszyscy ludzie są poddanymi.
Król kazał mu zbliżyć się do siebie, lecz Mały Książę rozejrzał się i zauważył, że całą planetę zajmował wspaniały płaszcz z gronostajów. Ziewnął ze zmęczenia, a Król zwrócił mu uwagę, że w jego obecności nie można ziewać.
Mały Książę zawstydził się, wyjaśniając, że nie może się powstrzymać przed ziewaniem, ponieważ odbył długą podróż i jest śpiący. Król był wyraźnie zaintrygowany, ponieważ od wielu lat nie widział nikogo ziewającego i nakazał chłopcu, aby ziewał. Mały Książę zaczerwienił się, mówiąc, że nie może więcej ziewać. Król rozkazał mu więc ziewać na przemian. Był władcą, który pragnął, aby szanowano jego autorytet.
Mały Książę zapytał nieśmiało, czy może usiąść. Wówczas Król odsunął nieco połę gronostajowego płaszcza, a Mały Książę zastanawiał się, nad czym może władać król na tak małej planecie. Zapytał go o to.
W odpowiedzi usłyszał, że Król panuje nad wszystkim, przekonany, iż jest władcą wszechświata. Ów bezmiar władzy zachwycił chłopca. Pomyślał o swojej planecie i poczuł tęsknotę.
Poprosił Króla, aby rozkazał słońcu, by zaszło. Król odparł, że od każdego należy wymagać tego, co może wykonać i poczeka na odpowiednią chwilę, by wydać rozkaz słońcu.
Mały Książę poczuł się znudzony i ziewnął. Uznał, że wyrusza w dalszą podróż. Król obiecał mu, że jeśli zostanie na jego planecie, to uczyni go ministrem sprawiedliwości.
Mały Książę zerknął na drugą planetę i stwierdził, że nie miałby tu kogo sądzić. Wówczas Król powiedział, że będzie sądził samego siebie.
Później opowiedział o szczurze, który przebywa gdzieś na planecie i którego Mały Książę mógłby skazywać na śmierć. Chłopiec odparł, że nie uczyni tego i, szanując autorytet Króla, zaproponował, aby władca rozkazał mu oddalić się. Po chwili odszedł, a Król krzyknął za nim, że uczyni go ambasadorem. Mały Książę pomyślał, że dorośli są bardzo dziwni.
XI
Na kolejnej planecie, którą odwiedził Mały Książę, mieszkał Pyszałek. Ujrzawszy chłopca, sądził, że zbliża się do niego wielbiciel.
Mały Książę zdziwił się na widok kapelusza mężczyzny. Pyszałek odparł, że kapelusz służy mu do odpowiadania na owacje, lecz nigdy go jeszcze nie wykorzystał, ponieważ nikt nie przechodził obok.
Poprosił Małego Księcia, aby zaczął klaskać i natychmiast się ukłonił, uchylając kapelusz. Mały Książę uznał, że to zabawne i klaskał dalej, a Pyszałek kłaniał się.
Po paru minutach chłopiec znudził się i zapytał, co należy zrobić, by kapelusz spadł. Pyszałek zignorował jego pytanie, dopytując się, czy chłopiec zachwyca się nim. Malec odparł, że na planecie nie ma nikogo poza Pyszałkiem, więc nie wie, czy może wyrazić swój zachwyt.
Pyszałek poprosił, aby zachwycał się nim. Mały Książę odparł, że Pyszałek wprawia go w zachwyt i ruszył w dalszą drogę, myśląc, że dorosłe osoby to dziwadła.
XII
Na trzeciej planecie mieszkał Opój. Wizyta w tym miejscu pogrążyła Małego Księcia w melancholii. Zapytał Opoja, co robi, a kiedy w odpowiedzi usłyszał, że pije, aby zapomnieć, ulitował się nad mężczyzną.
Opój wyjaśnił, że wstydzi się tego, iż pije, a Mały Książę poczuł się bezradny. Po chwili oddalił się.
XIII
Czwartą planetę zamieszkiwał Biznesmen. Mężczyzna był tak zajęty liczeniem, że nawet nie zwrócił uwagi na Małego Księcia, który stanął przed nim.
Biznesmen wyjaśnił mu, że jest poważnym człowiekiem i nie ma czasu zajmować się bzdurami. W ciągu pięćdziesięciu czterech lat, odkąd zamieszkał na swojej planecie, tylko trzy razy coś zakłóciło jego pracę.
Pierwszy raz – dwadzieścia dwa lata temu, spadł tu chrząszcz, który zaczął strasznie hałasować. Drugi raz – jedenaście lat temu, miał atak reumatyzmu. Przyjście Małego Księcia było trzecim razem. Potem wyjaśnił, że liczy gwiazdy, które znajdują się w jego posiadaniu.
Odpowiedź ta zaskoczyła Małego Księcia. Stwierdził, że gwiazdy są niczyje, a Biznesmen odparł, że są jego, ponieważ jako pierwszy stwierdził, że nie należą do nikogo.
Mały Książę przyznał mu rację. Mężczyzna wyjaśnił mu, że przez cały czas liczy gwiazdy i zarządza nimi. Mały Książę odparł, że przecież Biznesmen nie może zerwać gwiazd.
Mężczyzna odpowiedział, że lokuje je w banku – zapisuje na kartce liczbę gwiazd, które należą do niego i zamyka ją na klucz w szufladzie.
Mały Książę uznał, że to zabawne i zaczął opowiadać o swojej róży, którą każdego dnia pielęgnuje, o wulkanach, które czyści. Stwierdził, że gwiazdy nie mają żadnego pożytku z Biznesmena i odszedł, myśląc, że dorosłe osoby są niesamowite.
XIV
Piąta planeta była najmniejsza ze wszystkich. Mieściła się na niej jedynie latarnia i człowiek, który ją zapalał. Uznał, że człowiek i latarnia w tym miejscu, gdzie nie ma ani jednego domu, jest absurdem, choć praca Latarnika wydała mu się pożyteczna.
Z szacunkiem ukłonił się Latarnikowi, pytając, dlaczego zgasił lampę. Mężczyzna wyjaśnił, że postąpił zgodnie z regulaminem, po czym ponownie zapalił latarnię. Zaczął na przemian gasić i zapalać lampę, opowiadając, że wykonuje morderczą pracę, która kiedyś miała sens, ponieważ zapalał latarnię wieczorem i gasił ją rankiem.
Jednak z każdym rokiem jego planeta obracała się szybciej, a regulamin zapalania latarni nie uległ zmianie. Teraz dzień na planecie trwał zaledwie minutę. Mały Książę stwierdził, że to zabawne, a Latarnik odparł, że podczas ich rozmowy minął miesiąc.
Mały Książę przyjrzał mu się z uwagą. Człowiek, który tak sumiennie przestrzegał regulaminu, wywarł na nim ogromne wrażenie. Chciał mu pomóc, więc zaproponował, aby Latarnik, kiedy będzie chciał odpocząć, chodził wokół planety, a dzień będzie trwał tak długo, jak będzie chciał.
Mężczyzna odparł, że to niewiele mu pomoże, ponieważ najbardziej lubi spanie. Mały Książę pomyślał, że Latarnikiem pogardziliby wszyscy, których spotkał na wcześniejszych planetach, choć jako jedyny nie zajmuje się wyłącznie sobą.
Z żalem pomyślał, że Latarnik mógłby zostać jego przyjacielem, lecz planeta jest zbyt mała, aby mógł na niej zamieszkać. Z żalem opuścił to miejsce, gdzie mógłby w ciągu jednego dnia oglądać tysiąc czterysta czterdzieści cztery zachody słońca.
XV
Kolejna planeta była dziesięć razy większa i mieszkał na niej Stary Pan, który zapisywał coś w grubej księdze. Kiedy Mały Książę zbliżył się do niego, Stary Pan był przekonany, że ma przed sobą jakiegoś badacza.
Mały Książę usiadł na stole, zmęczony długą podróżą i dowiedział się, że mężczyzna jest geografem. Słysząc, czym zajmuje się Stary Pan, ucieszył się, że nareszcie poznał kogoś, kto wykonuje prawdziwy zawód. Zaczął wypytywać, czy na planecie znajdują się oceany, góry, miasta i rzeki. Stary Pan odparł, że nie wie, ponieważ nie jest badaczem, który mógłby to stwierdzić.
Do jego obowiązków należy zbieranie informacji od badaczy i przeprowadzanie dochodzeń w sprawie ich moralności, ponieważ badacz-kłamczuch mógłby doprowadzić do katastrofy w podręcznikach geografii. Poprosił, aby Mały Książę opisał planetę, z której przybył.
Mały Książę opowiedział więc o trzech wulkanach i róży. Stary Pan wyjaśnił mu, że informacja o kwiatach jest zbyteczna, ponieważ kwiaty są ulotne.
Podręczniki geografii opisują natomiast wyłącznie to, co jest wieczne. Mały Książę, który nie wiedział, co oznacza słowo „ulotne”, zapytał, co to znaczy. Stary Pan wyjaśnił, że oznacza to coś zagrożonego rychłym zniknięciem.
Z rozpaczą pomyślał, że jego róża jest ulotna i posiada tylko cztery kolce, a on zostawił ją samą na planecie. Po raz pierwszy ogarnęły go wyrzuty sumienia. Geograf doradził mu, aby wybrał się na planetę Ziemia, która cieszy się dobrą opinią. Mały Książę ruszył w dalszą drogę, rozmyślając o swojej róży.
XVI
Siódmą planetą, na którą dotarł Mały Książę, była Ziemia. Była to planeta, na której przebywało stu jedenastu królów, siedem tysięcy geografów, dziewięćset tysięcy biznesmenów, siedem i pół miliona opojów i trzysta jedenaście milionów pyszałków. Zanim wynaleziono elektryczność, potrzeba było czterystu sześćdziesięciu dwóch tysięcy i pięciuset jedenastu latarników.
XVII
Kiedy Mały Książę znalazł się na Ziemi, ze zdziwieniem zauważył, że nie ma na niej żadnego mieszkańca. Nagle coś poruszyło się w piasku, a Mały Książę przywitał się grzecznie, pytając, na jakiej planecie przebywa.
Wąż poinformował go, że jest na Ziemi, w Afryce. Mały Książę uznał, że najwyraźniej na Ziemi nie ma nikogo, lecz wąż odparł, że ludzie nie mieszkają na pustyni, a planeta jest ogromna.
Chłopiec usiadł na kamieniu i wskazał na swoją planetę. Wyjaśnił, że przybył na Ziemię, ponieważ ma kłopoty ze swoim kwiatem. Poczuł się samotnym i spytał, gdzie są ludzie. Wąż odparł, że między ludźmi jest się również samotnym.
Mały Książę przyjrzał mu się i stwierdził, że jest dziwnym zwierzątkiem, cieniutkim niczym palec. Wąż oświadczył, że pomimo tego jest potężniejszy niż palec króla, czym rozśmieszył Małego Księcia.
Wąż owinął się wokół jego nogi, mówiąc, że każdy, kogo dotknie, wraca do ziemi, z której pochodzi. Mały Książę był jednak czysty i przybywał z gwiazd. Wzbudzał litość i wąż obiecał mu, że kiedy zatęskni za swoją planetą, to może mu pomóc. Mały Książę spytał go, dlaczego mówi zawsze zagadkami, a wąż odpowiedział, że wszystkie rozwiązuje.
XVIII
Mały Książę rozpoczął wędrówkę przez pustynię, podczas której spotkał tylko jeden kwiat o trzech płatkach. Przywitał się z nim, pytając, gdzie są ludzie. Kwiat, który niegdyś widział przechodzącą karawanę, odparł, że jest sześciu czy siedmiu ludzi, lecz nie wie, gdzie można ich spotkać. Mały Książę pożegnał się.
XIX
Pewnego dnia Mały Książę wspiął się na bardzo wysoką górę, przekonany, że będzie mógł z niej obejrzeć całą planetę i dostrzec ludzi. W oddali ujrzał jedynie ostre iglice skalne, z którymi przywitał się. Odpowiedziało mu echo, powtarzając jego słowa.
Mały Książę poprosił, aby zostali przyjaciółmi, gdyż jest zupełnie sam. Echo ponownie powtórzyło jego wołanie, a Mały Książę pomyślał, że Ziemia to dziwna planeta, wyschnięta, najeżona szpikulcami i słona. Nawet ludzie wydali mu się pozbawieni wyobraźni, ponieważ powtarzali to, co się do nich mówiło. Na swojej planecie miał kwiat, który zawsze odzywał się do niego pierwszy.
XX
Po wielu dniach żmudnego marszu i pokonaniu piachu, skał i śniegu, Mały Książę znalazł drogę, prowadzącą do ogrodu pełnego kwitnących róż. Wszystkie były podobne do jego róży.
Ogarnął go smutek na myśl, że róża zapewniała go, iż jest jedynym okazem swego gatunku na całym świecie. Teraz widział pięć tysięcy róż, podobnych do siebie jak dwie krople wody.
Był przekonany, że widok ten rozzłościłby jego różę, która byłaby nawet gotowa umrzeć, by go upokorzyć. Z żalem pomyślał, że do tej pory sądził, iż jest bogaty, ponieważ posiada jedyny na świecie kwiat. Nawet posiadanie trzech wulkanów nie czyniło z niego potężnego księcia. Zrozpaczony, położył się na trawie i rozpłakał.
XXI
W tej właśnie chwili do Małego Księcia podszedł Lis i przywitał się z nim. Mały Książę rozejrzał się i dostrzegł Lisa pod jabłonią.
Poprosił, aby zwierzę pobawiło się z nim, gdyż jest bardzo samotny. Lis odparł, że nie może bawić się z nim, ponieważ nie jest oswojony.
Mały Książę wyznał, że szuka ludzi. Zwierzę wyjaśniło, że ludzie mają strzelby i sprawiają tym mnóstwo kłopotów, a ich jedyną zaletą jest fakt, że hodują kury. Zapytał, czy książę szuka kur. Chłopiec odpowiedział, że szuka przyjaciół. Lis wytłumaczył, że oswajanie oznacza to samo co „zadzierzgnięcie więzów”. Kiedy kogoś się oswoi, to staje się on potrzebny. Mały Książę stwierdził, że róża go oswoiła.
Lis zaczął wypytywać go o planetę, z której pochodził. Był zadowolony, kiedy usłyszał, że nie ma na niej myśliwych. Po chwili stwierdził, że wiedzie monotonne życie – poluje na kury, a ludzie polują na niego.
Gdyby książę oswoił go, to jego życie zmieniłoby się na lepsze. Poprosił Małego Księcia, aby go oswoił. Mały Książę zgodził się na to, lecz dodał, że ma niewiele czasu, ponieważ musi znaleźć przyjaciół i poznać mnóstwo rzeczy.
Lis wyjaśnił, że zna się tylko to, co się oswoi, a ludzie nie mają teraz czasu, aby cokolwiek poznawać. Nie mają również czasu, by poznawać przyjaciół, więc Mały Książę, jeśli chce mieć przyjaciela, musi go oswoić. Proces oswajania miał polegać na tym, że Mały Książę każdego dnia będzie siadał w pobliżu Lisa, każdego dnia coraz bliżej, bez odzywania się, gdyż mowa jest źródłem nieporozumień.
Mały Książę wrócił następnego dnia. Lis wytłumaczył, że powinien przychodzić codziennie o tej samej porze, ponieważ już godzinę wcześniej mógłby go z radością i niecierpliwością wypatrywać. Jeśli natomiast każdego dnia będzie przybywał o innej porze, jego serce nie będzie wiedziało, kiedy bić szybciej.
Mały Książę z czasem oswoił Lisa. Nadszedł jednak dzień rozstania. Lis z żalem stwierdził, że będzie opłakiwał utratę przyjaciela. Mały Książę oznajmił, że nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy, lecz Lis sam wyraził wolę, że chce być oswojonym. Sądził, że zwierzę nic nie zyskało. Lis odparł, że zyskał bardzo wiele i poradził chłopcu, aby jeszcze raz popatrzył na róże. Wówczas zrozumie, że jego róża jest jedyna na świecie. Obiecał, że w chwili rozstania powierzy Księciu pewną tajemnicę.
Mały Książę udał się do ogrodu. Patrząc na róże, przekonał się, że nie są podobne do jego kwiatu, ponieważ nie są oswojone. Są zwyczajnymi różami podobnymi do setek innych, są piękne, lecz puste w środku. Zrozumiał, że jego róża jest ważniejsza od innych, gdyż każdego dnia podlewał ją i nakrywał kloszem. To była jego róża.
Następnie wrócił do Lisa, by pożegnać się z nim. Lis wyjaśnił mu, że
„dobrze widzi się tylko wtedy, kiedy patrzy się sercem, ponieważ najważniejsze jest dla oczu niewidoczne”.Dzięki mądrości Lisa, Mały Książę zrozumiał, że jego róża stała się tak wyjątkowa, ponieważ czas, który jej poświęcił, uczynił ją wyjątkową.
Lis dodał, że ludzie zapomnieli już o tej zasadzie i upomniał chłopca, że zawsze będzie odpowiedzialny za to, co oswoił. Mały Książę powtórzył jego słowa, aby lepiej je zapamiętać.
XXII
Pewnego dnia Mały Książę spotkał Zwrotniczego. Przywitał się grzecznie z mężczyzną, pytając, co robi. Zwrotniczy wyjaśnił, że sortuje podróżnych i odprawia pociągi, które ich wywożą w różne strony świata.
Mały Książę przez chwilę obserwował jadące pociągi, zastanawiając się, dokąd tak się spieszą. Zwrotniczy nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Stwierdził, że człowiekowi nigdy nie podoba się tam, gdzie jest, a ludzie nudzą się podczas podróży. Jedynie dzieci obserwują świat przez szyby wagonów. Mały Książę stwierdził, że tylko dzieci wiedzą, czego szukają.
XXIII
Następnie Mały Książę spotkał Kupca, który sprzedawał pigułki na zaspokojenie pragnienia. Mężczyzna wyjaśnił mu, że połknięcie takiej pigułki to ogromna oszczędność czasu – zyskuje się wówczas pięćdziesiąt trzy minuty na tydzień. Mały Książę pomyślał, że gdyby miał wolne pięćdziesiąt trzy minuty, to wolałby zdążać w stronę jakiegoś źródełka.
XXIV
Od chwili awarii samolotu pilota na pustyni minął tydzień. Wysłuchując opowieści Małego Księcia, mężczyzna wypijał ostatnią kroplę z zapasu wody.
Historia chłopca była wzruszająca, lecz pilot miał świadomość, że mogą umrzeć z pragnienia. Mały Książę nie rozumiał jego niepokoju. Mężczyzna popatrzył na niego, myśląc, że malec nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie im grozi, ponieważ nie wie, co to głód i pragnienie. Wtedy Mały Książę zaproponował, aby poszukali studni, gdyż jemu również chce się pić.
Przez wiele godzin szli, nie odzywając się do siebie. Zapadła noc, a pilot zaczął odczuwać gorączkę. Dopiero wówczas zapytał Małego Księcia, czy i on odczuwa pragnienie. Chłopiec odparł, że woda również może być dobra dla serca.
Był zmęczony i usiadł, zachwycając się gwiazdami. Po chwili dodał, że pustynia także jest piękna, ponieważ zdobi ją to, że kryje gdzieś studnię.
Pilot przyznał mu rację, stwierdzając, iż pięknym jest to, co jest niewidoczne. Słowa te ucieszyły Małego Księcia. Po jakimś czasie pilot wziął na ręce śpiącego chłopca i ruszył dalej.
Ze wzruszeniem wpatrywał się w jego bladą twarzyczkę, uświadamiając sobie, że to tylko otoczka, a to, co najważniejsze, jest niewidoczne. Mały Książę uśmiechał się przez sen. Pilot pomyślał, że malec jest wierny swojej róży i to czyni go jeszcze bardziej delikatnym.
O wschodzie słońca pilot doszedł do studni.
XXV
Studnia, do której dotarli, przypominała wiejską studnię, co pilotowi wydało się czymś zaskakującym, ponieważ w pobliżu nie było żadnej wioski.
Mały Książę z uśmiechem wprawił kołowrót w ruch. Kiedy usłyszał zgrzytanie, wykrzyknął, że zbudzili studnię i ona śpiewa. Pilot wyciągnął wiadro z wodą, a chłopiec poprosił, aby pozwolił mu się napić.
Pilot dopiero wówczas zrozumiał, czego Mały Książę szukał. Patrzył, jak malec pije z zamkniętymi oczami, ciesząc się. Po chwili powiedział, że na Ziemi ludzie hodują tysiące róż w jednym ogrodzie, lecz nie znajdują tego, czego szukają, choć mogliby znaleźć to w jednej róży bądź kropli wody. Stwierdził, że należy szukać sercem, gdyż oczy są ślepe.
Pilot ugasił pragnienie. Czuł jednak dziwne przygnębienie. Mały Książę, siadając obok niego, poprosił, aby dotrzymał obietnicy i narysował kaganiec dla owieczki.
Pilot wyciągnął z kieszeni rysunki i narysował kaganiec. Podał kartkę chłopcu, mówiąc, że coś przed nim ukrywa. Mały Książę wyjaśnił, że następnego dnia jest rocznica jego upadku na Ziemię. Po chwili wyjaśnił, że są niedaleko tego miejsca, w którym wylądował.
Pilot zrozumiał, że to nie był przypadek, kiedy spotkał Małego Księcia o tysiąc mil od ludzkich siedzib. Chłopiec chciał wrócić w to miejsce. Mały Książę zarumienił się i powiedział, że pilot musi wrócić do samolotu, by go naprawić. Poprosił, aby przyszedł tu jutro wieczorem.
Pilot przypomniał sobie słowa Lisa, że jeśli ktoś da się oswoić, to ryzykuje, że to może skończyć się łzami.
XXVI
Nieopodal studni stał zniszczony kamienny mur. Kiedy pilot zjawił się w umówionym miejscu następnego dnia, zauważył Małego Księcia, siedzącego na tym murku.
Usłyszał, jak chłopiec mówi, że nie jest to przecież to samo miejsce, a po chwili dodał, że dzień jest dokładnie ten, lecz miejsce nie to samo.
Pilot nie widział, z kim rozmawia jego mały przyjaciel. Mały Książę po chwili dodał, że jego rozmówca ma czekać na niego tam, gdzie zaczynają się jego ślady i przybędzie dziś w nocy. Potem zapytał, czy jad jego towarzysza jest dobry i czy nie będzie cierpiał zbyt długo.
Pilot zatrzymał się przerażony, nie rozumiejąc, co się dzieje. Dopiero wtedy ujrzał węża i kiedy chciał wydobyć z kieszeni rewolwer, zwierzę zniknęło między kamieniami. W tej samej chwili pochwycił bladego jak śnieg malca, który osunął się z muru. Podał mu wodę, nie mając odwagi pytać o cokolwiek.
Mały Książę popatrzył na niego z powagą i objął rączkami jego szyję. Powiedział, że cieszy się, iż pilot w końcu dowiedział się, jak naprawić samolot i będzie mógł opuścić pustynię. Dodał, że on również wraca do domu, choć okazało się to trudniejsze niż przypuszczał.
Pilot przytulił chłopca, czując, że nie może zrobić nic, aby go zatrzymać. Mały Książę powiedział z powagą, że ma owieczkę, skrzynię i kaganiec, po czym uśmiechnął się ze smutkiem. Mężczyzna odparł, że Mały Książę musiał się bardzo wystraszyć, a chłopiec zachichotał i dodał, że w nocy będzie bał się jeszcze bardziej.
Pilot pomyślał, że dzieje się coś nieodwracalnego, a on nie będzie mógł znieść świadomości, że nigdy już nie usłyszy śmiechu przyjaciela. Chłopiec odparł, że tej nocy mija rok od chwili, kiedy opuścił swoją planetę, a jego gwiazda znajdzie się dokładnie nad tym miejscem, gdzie spadł.
Pilot spytał, czy to wszystko jest jedynie złym snem. Mały Książę wyjaśnił, że ważne jest tylko to, czego się nie widzi. Kiedy kocha się jakiś kwiat, pozostawiony na jakiejś gwieździe, to wszystkie gwiazdy wydają się być ukwiecone. Każdej nocy będzie mógł patrzeć na gwiazdy, wypatrując jego planety. Chciał podarować prezent pilotowi i roześmiał się głośno.
Mężczyzna rzekł, że bardzo kocha jego śmiech. Mały Książę wyjaśnił, że chce mu podarować gwiazdy, których nikt inny nie ma. Kiedy pilot będzie wpatrywał się nocą w niebo, on będzie śmiał się do niego. Gdy utuli swój smutek po jego odejściu, poczuje zadowolenie, że się spotkali. Na zawsze przecież pozostaną przyjaciółmi.
Po tych słowach spoważniał i poprosił, by pilot nie przychodził do niego tej nocy. Nie chciał, aby przyjaciel był przy nim w chwili, kiedy będzie wyglądał jakby umierał. Pilot zaprotestował, mówiąc, że go nie opuści.
W nocy Mały Książę wymknął się pilotowi. Kiedy mężczyzna dogonił go, uznał, że źle zrobił, ponieważ to, co się wydarzy, sprawi mu przykrość. Wyjaśnił, że musi tak postąpić, gdyż nie może zabrać swojego ciała, które jest za ciężkie na tak daleką podróż.
Mężczyzna słuchał go w milczeniu. Nagle chłopiec zatrzymał się. Chciał iść dalej samotnie, lecz usiadł i rozpłakał się. Powiedział, że jest odpowiedzialny za swoją różę, która jest zbyt słana i naiwna, by się bronić. Potem wstał i ruszył dalej, a pilot nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Zauważył jakiś żółty błysk przy nóżce Małego Księcia, który nie krzyknął, lecz powoli osunął się na piasek.
XXVII
Od tamtej chwili upłynęło sześć lat. Pilot nikomu nie opowiedział historii Małego Księcia. Po powrocie do domu, odczuwał głęboki smutek, lecz sądził, że to efekt zmęczenia.
Teraz odczuwał radość, będąc przekonanym, że jego przyjaciel wrócił na swoją planetę, ponieważ rankiem nie znalazł jego ciała. Później przypomniał sobie, że do kagańca dla owieczki nie dorysował paska, więc Mały Książę nie mógł go nałożyć owieczce. Zaczął obawiać się, że zwierzę zjadło różę.
Później uspokajał wyrzuty sumienia, tłumacząc sobie, że przecież Mały Książę osłaniał różę szklanym kloszem. Wtedy czuł się szczęśliwy, a wszystkie gwiazdy uśmiechały się do niego. Innym razem nachodziły go ponure myśli, że Mały Książę mógł zapomnieć o szklanym kloszu, a owieczka mogła mu się wymknąć ze skrzyni. Wówczas miał wrażenie, że gwiazdy płakały razem z nim.
Świadomość, że owieczka mogła zjeść różę, była bardzo bolesna tak samo dla niego, jak i dla każdej osoby, która pokochała Małego Księcia równie mocno jak on.