Euzebiusz odebrał znaczek Kleofasowi i przykleił go sobie na czoło, twierdząc, że jest listem. Chłopcy pobili się, za co zostali postawieni do kąta przez Rosoła. Trafił tam także Rufus. Wymieniali się jedynie Gotfryd, Alcest i Mikołajek. Ten ostatni ostatecznie wymienił swoje trzy znaczki za dwie kulki, z czego był bardzo dumny.
Maksencjusz czarodziej
Maksencjusz zaprosił kolegów na podwieczorek. Otrzymał od wujka marynarza magiczną szkatułkę i chciał ją pokazać kolegom. Podwieczorek był niespecjalny, Alcest miał z sobą słodycze, ale nie dzielił się z innymi. Po posiłku chłopcy przeszli do drugiego pokoju na pokaz. Maksencjusz wyjął ze szkatułki różdżkę i dużą kostkę. Gotfryd zdradził jej tajemnicę, ponieważ miał podobną szkatułkę w domu, jednak Maksencjusz wszystkiemu zaprzeczył i pobili się. Mikołajek chciał obejrzeć kostkę z bliska, a Rufus wciąż podejrzewał, że jest jakiś trik. Mam Maksencjusza wchodziła do pokoju i wynosiła kolejne cenne rzeczy.
Następnie Maksencjusz wyjął coś, co przypominało garnek. Joachim podejrzewał, że wyleci z niego gołąb. Gospodarz powiedział, że mama nie pozwala mu trzymać zwierząt. Chłopcy pokłócili się, a mama Maksencjusza poprosiła, by byli grzeczni. Gotfryd oznajmił, że garnek ma podwójne dno. Maksencjusz obraził się i zapadła cisza, która zaniepokoiła panią domu. Oznajmiła, że wychodzi na chwilę i poprosiła o spokój. Maksencjusz wyjął kulkę i zapowiedział, że zniknie. Gotfryd wytłumaczył, że „magik” schowa ją do kieszeni, a Rufus podejrzewał trik. Maksencjusz znów się obraził i zaczął się bić z Gotfrydem, który zrzucił szkatułkę. Na to weszła mama i kazała chłopcom wracać do domu. Na drugi dzień Maksencjusz wciąż był obrażony – okazało się, że biała kulka rzeczywiście zniknęła.
Deszcz
Mikołajek lubił duży deszcz, bo nie szedł wtedy do szkoły. Tego dnia deszcz nie był zbyt duży. Na przerwie chłopcy nie mogli jednak wyjść na dwór. Zaczęli wszyscy na raz mówić i zrobiło się głośno. Pani wyszła. Euzebiusz zaproponował grę w dwa ognie. By nie wybić szyb chłopcy pootwierali okna. Pani nie była zadowolona. Chłopcy musieli przesiąść się do suchych ławek i zrobiło się ciasno. Jedynie pupilek Ananiasz siedział sam. Rozgniewana pani nakazała ciszę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -