Pierwsza dotyczy kreacji głównego bohatera: chciwego, skąpego, złego, oziębłego na los innych Scrooge’a. Czytelnik poznaje naturę Ebenezera w kontekście jego pracy, w relacji z podwładnym kancelistą Bobem Cratchitem, któremu płacił zaledwie piętnaście szylingów tygodniowo za pracę w złych warunkach: w maleńkiej, troszkę ogrzewanej klitce na tyłach kantoru.
Realizm widać także w opisie mroźnego, wigilijnego dnia, w którym rozgrywa się akcja oraz w wyszczególnieniu imion i charakterystyki gości kantoru: wesołego siostrzeńca Scrooge’a, dwóch zbierających pieniądze dla biednych na święta mężczyzn. Dzięki wymianie zdań z niespodziewanymi i nieproszonymi gośćmi czytelnik poznaje naturę Ebenezera, który nie zamierza dzielić się z nikim swoimi pieniędzmi, a biednych posłałby do więzień, przytułków czy domów pracy.
Płaszczyzna realistyczna utworu kończy się w momencie, gdy Scrooge żegna się z Bobem, je samotnie w jadłodajni obiad, przegląda gazety i idzie do domu. Tam, w mieszkaniu po zmarłym wspólniku, położonym na piętrze ponurej kamienicy, zasypia.
Wszystko, co dzieje się po zapadnięciu Ebenezera w sen - przechodzenie przez ścianę domu, bycie niewidzialnym, oglądanie obrazów z własnej przeszłości - składa się na fantastyczną płaszczyznę dzieła Dickensa.
Wizyta ducha zmarłego wspólnika Marleya – z zagniewaną, siną, z martwymi oczyma twarzą, pojawiającą się na każdej ścianie sypialni, a nawet na kartach Pisma Świętego, nagły dźwięk dzwonka przy drzwiach jego pokoju, a potem w całej niezamieszkałej kamienicy, odgłos ciężkich łańcuchów dochodzący z piwnicy, które zbliżały się do jego pokoju w szybkim tempie, a w końcu widmo nieżyjącego Marleya było pierwszym przejawem fantastyki i wyobraźni Dickensa. Wygląd ducha, opasanego kilkakrotnie ciąganym za sobą łańcuchem wykonanym „z odrobionych w żelazie kasetek na pieniądze, kluczy, kłódek, ksiąg rachunkowych, aktów kupna i sprzedaży oraz wypchanych sakiewek”, opadnięcie jego szczęki, gdy odwinął zawiązaną na około głowy chustkę, a w końcu słowa Jakuba o pośmiertnym pokutowaniu za swoją duszę powodują, że na plecach mniej odważnego czytelnika pojawiają się przysłowiowe ciarki.
strona: - 1 - - 2 -