„Był to jego własny pokój, co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Ale jakże zdumiewające zaszły w nim przemiany! Ściany i sufit tak hojnie przystrojone były zielenią, że pokój sprawiał wrażenie altanki, gdzie spomiędzy gałęzi błyszczały czerwone jagody. Sztywne liście ostrokrzewu, jemioły i bluszczu odbijały światło niczym małe zwierciadełka rozwieszone dokoła pokoju. W kominie huczał ogień tak potężny, jakiego ta starożytna, posępna mumia, kominek nie znała ani z czasów Scroogea i Marleya, ani też przez wiele lat przed nimi. Na podłodze piętrzył się ułożony w kształcie jak gdyby tronu stos indyków, gęsi, dziczyzny, drobiu, dzikiego ptactwa, poćwiartowanego mięsa, prosiąt, długich wianków kiełbasy, pierożków, plumpuddingów, beczułek z ostrygami, pieczonych kasztanów, rumianych jabłek, soczystych pomarańczy, ponętnych gruszek, ogromnych placków i dzbanów z wrzącym ponczem, którego para napełniała pokój najrozkoszniejszą z woni”
strona: - 1 - - 2 -