Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl Lektury Analizy i interpretacje Motywy literackie Epoki
Ojca wyniesiono podczas jednego z kolejnych remontików z wagonu i pochowano pod kościołem w niedalekim miasteczku. Okazało się, że ubrany na czarno nieznajomy to ksiądz.

Dalsza droga naznaczona była ciągłymi rewizjami i okrucieństwem żołnierzy, Baryka nie mógł zrozumieć, dlaczego przedstawiciele rewolucji tak dręczą biednych ludzi – przecież to żadni burżuje, żadna arystokracja, ale zwykli robotnicy. W końcu ukazała się granica, wypuszczono podróżnych z wagonów. Pierwsze, co ujrzał młody Baryka po przekroczeniu granicy, to zrujnowane, brudne miasteczko. Zaczynało się przedwiośnie i wszędzie było pełno grząskiego błota. Czarek był bardzo zawiedziony takim widokiem Polski, która miała być przecież, zgodnie z tym, co mówił ojciec, krajem dobrobytu.


„Gdzież są twoje szklane domy? – rozmyślał brnąc dalej. – Gdzież są twoje szklane domy?...”



Część 2: Nawłoć - streszczenie


Dotarłszy do najrdzenniejszej Polski, bo do stolicy – Warszawy – ani po drodze, ani w tym mieście Cezary Baryka nie znalazł szklanych domów. Nie śmiał o nie nawet nikogo zapytać. Zrozumiał, że zmarły ojciec boleśnie zeń przede śmiercią zażartował sobie. Jednak – być może pod wpływem tej tak naiwnej legendy, a być może pod wpływem głównego jej bohatera, „kuzyna Baryki”, Cezary postanowił wstąpić na medycynę w Warszawie. Nie miał swych bakińskich papierów, lecz po egzaminie dość pobieżnym został przyjęty i począł chodzić na wykłady. Z zapałem krajał truposze, uczył się osteologii, chemii, botaniki itp. Zawarł nowe znajomości z „Polakami” i dość sobie w tych nowych ludziach podobał, choć go nieraz swą „nieszczerością” ranili.

W Warszawie Cezary przebywał pod opieką Gajowca, który był teraz ważnym urzędnikiem w formującym się Ministerstwie Skarbu. Mężczyzna znalazł dla Baryki odpowiednią posadę, poza tym obdarzył go przyjaźnią. Przyznał się młodzieńcowi, że niegdyś kochał jego matkę i chętnie słuchał opowieści o nieboszczce. Niestety, niebawem wybuchła wojna polsko-bolszewicka i Baryka podobnie jak inni jego koledzy poszedł walczyć, choć nie do końca pragnął bić się z Sowietami. Do wstąpienia do wojska zachęcił go powszechny entuzjazm Polaków, którzy z wielkim zapałem i poświęceniem szli bić się z najeźdźcą. Cezary okazał się świetnym żołnierzem, szybko zyskał szacunek kolegów.

W kompanii zaprzyjaźnił się specjalnie z pewnym młodzieńcem, również studentem Warszawskiego Uniwersytetu a obecnie tęgim żołnierzem, imieniem Hipolit, nazwiskiem Wielosławski. W pewnej przygodzie w okolicach Łysowa pod Łosicami Cezary wyratował tego Wielosławskiego z opresji. W potyczce Wielosławski wpadł między bolszewików, został poźgany bagnetami, potłuczony kolbami i porzucony w lesie zwanym Rogacz. Cezary, nie znalazłszy go w kompanii, wrócił się co tchu do lasu, wyszukał kolegę, wziął go na ramię i odniósł między swoich.

Hipolit nie zapomniał przysługi przyjaciela. Kiedy w niedługim czasie wojna się skończyła i obaj zostali zwolnieni ze służby, zaprosił go do swojego rodzinnego domu, który znajdował się w Nawłoci niedaleko Częstochowy.

Cezary i Hipolit jechali do posiadłości najpierw pociągiem, potem bryczką brawurowo powożoną przez młodego panicza. Szalona jazda została przerwana wywrotką, na szczęście nikomu nic się nie stało. Obu panów z radością powitało liczne nawłockie towarzystwo:

Hipolit przedstawił Barykę zebranym na ganku. Ten kłaniał się wielekroć, całował rękę damy starszej, jak się okazało, matki Hipolita, podawał rękę do uścisku młodemu księdzu, jak się okazało, przyrodniemu bratu Hipolita, młodej pannie, Karolinie Szarłatowiczównie, jego siostrze ciotecznej, oraz starszemu panu, wujowi Skalnickiemu. Wszyscy bardzo przychylnie witali „tego” Barykę, przypatrywali mu się z ciekawością, jak na „wyższe” towarzystwo dość prowincjonalną, a nawet zaściankową. Cezary robił swobodnego i światowca, choć wspomnienie o powalanych ineksprymablach i zrujnowanym kołnierzu stawało mu na przeszkodzie w zadawaniu szyku.

Zapanował gwar, przedrzeźniano się, żartowano wesoło, wypytywano o wszystko przybyłych żołnierzy. Następnie stary służący Maciejunio podawał do stołu, a towarzystwo wciąż rozmawiało. Baryka wypytywany o różne szczegóły, opowiadał o śmierci rodziców. Czaruś został bardzo ciepło przyjęty przez Wielosławskich:

Jeszcze obiad do swej połowy nie dobiegł, a już Cezary – „Czaruś” – pił bruderszaft na śmierć i życie z księdzem Nastkiem, z wujciem Michasiem, a nawet trącał się kieliszkiem z obydwiema podstarzałymi ciotkami i młodocianą panną Karusią. Gorszyło to cokolwiek starszą panią, matkę rodu, ale tego wieczora wszelki porządek z zawias się wyrwał i wszelka dystynkcja została zniweczona.


Odurzeni alkoholem goście wyszli przed ganek, gdzie służba witała ukochanego Hipolita. Gdy wieczorna zabawa już się zakończyła, Cezary został odprowadzony do „Arianki” przez pannę Karolinę. Młodzieniec czarował piękną, ale nieugiętą dziewczynę. Następnego ranka, wychodząc na dziedziniec, ujrzał inną pannę, uciekającą przed rozwścieczoną perliczką. Rozbawiony Czaruś poszedł do dworu, licząc na spotkanie z Karoliną. Spotkała go miła przygoda – ujrzał pannę w negliżu, pląsającą przy kominku. Jak Mickiewiczowska Zosia, tak panna Karolina czmychnęła wystraszona przez zachwyconego obserwatora. Potem do obiadu chorowała.

Tymczasem Czaruś i Hipolit wybrali się na poranną przejażdżkę, podczas której spotkali wdowę Laurę Kościeniecką z narzeczonym. Sąsiadka zaprosiła młodzieńców na śniadanie. Niezwykłej urody kobieta zrobiła na Baryce ogromne wrażenie. Po powrocie do Nawłoci panowie usłyszeli muzykę – to panna Wanda Okszyńska grała na fortepianie. Ofiara perliczki została wysłana na wieś przez matkę, po tym jak nie zdała do szóstej klasy, narażając się tym bardzo ojcu. Wanda mieszkała teraz u ciotki, która pracowała u Wieloslawskich. Jedyną rzeczą, do której miała prawdziwy talent, była właśnie gra na fortepianie, dlatego państwo Wielosławscy pozwalali jej korzystać z nawłockiego instrumentu. Młodzieńcy, gdy tylko usłyszeli jej grę, postanowili poznać młodą wirtuozkę. Speszona, przestała grać, ale zachęcona przez Cezarego, który zaproponował grę na cztery ręce, ośmieliła się zupełnie. Po skończeniu utworu uciekła.

Tymczasem zasiadano do obiadu. Podawała panna Karolina. Cezary dostrzegł oschłość, z jaką się do niego odnosiła. Potem zorganizowano przejażdżkę, w której wzięli udział Czarek, Karolina, ksiądz Atanazy i Hipolit. Cezary myślał o Żydzie i chłopach, których mijali po drodze. Kiedy towarzystwo dojechało do dworku w Chłodku, Cezary i Karolina poszli razem nad staw. Tam Karolina opowiedziała nowemu przyjacielowi o losie swych rodziców, którzy zginęli „od bolszewików”:

strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 - 


Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij




  Dowiedz się więcej
1  Przedwiośnie - streszczenie "w pigułce"
2  Dzieje Cezarego Baryki w punktach
3  „Przedwiośnie” jako powieść wyrażająca troskę o kształt nowej Polski