Rodowód
Przedwiośnie rozpoczyna się słowami:
Nie chodzi tutaj – u kaduka! – o herb ani o szeregi przodków podgolonych, z sarmackimi wąsami i przy karabelach – ani wydekoltowane prababki w fiokach. Ojciec i matka – otóż i cały rodowód, jak to jest u nas, w dziejach nowoczesnych ludzi bez wczoraj. Z konieczności wzmianka o jednym dziadku, z musu notka o jednym jedynym pradziadku. Chcemy uszanować nasyconą do pełna duchem i upodobaniem semickim awersję ludzi nowoczesnych do obciążania sobie pamięci wiadomościami, w którym kościele czy na jakim cmentarzu dany dziadek spoczywa.
Głównym bohaterem powieści jest Cezary Baryka, syn Seweryna Baryki i Jadwigi Dąbrowskiej, „rodem z Siedlec”. Pani Barykowa, chociaż od wielu lat podróżowała z mężem i synem po całej Rosji, nie nauczyła się dobrze mówić po rosyjsku, czym czasem przysparzała mu kłopotów. Gdziekolwiek by się nie znajdowała, myślami zawsze była w Siedlcach. Istotne było dla niej tylko to, co wiązało się z ukochanym miastem oraz najbliższymi – mężem i synem.
Seweryn Baryka nie posiadał specjalistycznego wykształcenia, parał się różnymi zajęciami. Robił wszystko, co przynosiło odpowiedni dochód, a nie wymagało łamania zasad przyzwoitości. W ten sposób pan Seweryn, pnąc się po szczeblach kariery osiągnął niezłą pozycję. Nie roztrwaniał jednak pieniędzy, ale inwestował w kosztowności: dywany, meble, książki, które nie zawsze służyły do czytania. Spośród tych ostatnich wyróżniała się jedna – pamiętnik z wojny 1831 roku, w którym pojawiało się nazwisko jego pradziada – Kaliksta Grzegorza Baryki. Książka zawierała informację, że w wyniku powstania protoplasta rodziny Baryków stracił cały majątek:
Tekst wiadomości o tym fakcie, podany sucho, bez tkliwości, lecz szczegółowo, był z obu stron kartki zakreślony przez syna owego dziada Kaliksta a ojca Seweryna. Dwaj ostatni z powołanej wyżej Sołowijówki z przyległościami posiadali już tylko wersję przytoczoną w broszurze oraz ustnie podawaną legendę. Sołowijówka stała się mitem rodzinnym, klechdą, podawaną w coraz to innej postaci, o czymś dalekim, sławnym, dostojnym, przeogromnym.
Z czasem Baryka i jego rodzina przenieśli się do Baku. Żona tęskniła wciąż za krajem, chciała wracać. Mąż przychylał się do tego pomysłu, marząc o domu na Wisłą, ale wciąż nie umiał opuścić świetnie płatnej posady i kraju, w którym dobrobyt był w zasięgu ręki. Państwo Barykowie całą miłość i majątek inwestowali w jedynego syna – Czarusia. Mimo iż rodzice pielęgnowali w chłopcu polskość, to wpływ szkoły spowodował, że Czaruś o wiele lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku.
Część 1: Szklane domy - streszczenie
Czaruś dostał był właśnie promocję z klasy czwartej do piątej i skończył czternasty rok życia, gdy Seweryna Barykę jako oficera zapasowego powołano do wojska. – Wojna wybuchła. – Szybko, w ciągu paru dni, idylla rodzinna została zdruzgotana.
Cezarek wraz z matką odprowadził ojca na statek do Astrachania. Tylko przez chwilę poczuł jakiś przejmujący smutek z powodu odjazdu pana Seweryna, przede wszystkim cieszyła go swoboda, jakiej teraz mógł zaznać. Całe wakacje włóczył się z kolegami po Baku i chuliganił. Po powrocie do szkoły wciąż bojował z belframi, przeciwstawiał się uciskowi, wagarował. Matka drżała o syna, nie umiała nad nim zapanować, nie wiedziała, jak go zatrzymać w domu. Całe noce czuwała nad jego snem. W te bezsenne noce pani Jadwiga uciekała myślami do Siedlec i do Szymona Gajowca – swojego dawnego ukochanego. Ich miłość była równie pełna, wspaniała, jak niema. Nigdy nie usłyszała od Szymona wyznania, ale dobrze wiedziała o uczuciu, jakie do niej żywił. Ich związek był z góry skazany na przegraną – Gajowiec był biednym kancelistą, a Jadwiga panną z bogatego domu. Gdy jako konkurent pojawił się Seweryn, wydano mu ją za mąż. Gajowiec wysłał do niej list, w którym błagał o rezygnację z małżeństwa. Pani Jadwiga podarła go wtedy, ale słowa Gajowca wciąż były dla niej jak wyrzut sumienia.
Tymczasem pan Seweryn pisał z frontu dość często.
„Był na linii bojowej, gdzieś w Prusach Wschodnich, ponad Mazurskimi Jeziorami. Listy jego były jednostajne, niemal urzędowe, suche i zawierające zawsze te same zwroty.”Żona ukrywała przed mężem złe zachowanie syna i chwaliła urwisa. Seweryn słał wtedy pochwały dla syna, które powodowały w Czarku chwilową, ulotną skruchę. Raz tylko – śpiewając solo „starą, pospolitą pieśń” w kościele - Cezary poczuł szczerą tęsknotę za ojcem, którą jednak szybko zrównoważyła świadomość, że kiedy głowa rodziny powróci, skończy się słodka, chłopięca swoboda.
Seweryn nie zostawił rodziny bez zabezpieczenia finansowego, część pieniędzy zakopał wraz z biżuterią w piwnicy „na wszelki wypadek”, część ulokował na koncie bankowym. Cezary wiedział dobrze, jak wykorzystać te pieniądze: spełniał każdą swoją zachciankę, bez problemu przekonując matkę do swoich pomysłów. Właściwie to Cezary teraz rządził w domu. Jego beztroskę przerwał dopiero brak wieści z frontu. W pewnym momencie listy ojca stały się coraz rzadsze, aż w końcu zupełnie przestały przychodzić. Nikt nie wiedział, gdzie się znajduje major „Siewierian Griegoriewicz Baryka”. Rozpacz żony żołnierza była ogromna.
Rok 1917 przyniósł rewolucję – choć nikt jeszcze nie wiedział do końca co to znaczy. Największym rewolucjonistą czuł się Cezary, który wsławił się tym, że złoił szpicrutą po uszach dyrektora gimnazjum, za co otrzymał „wilczy bilet” do wszystkich szkół w państwie. Chłopak i tak nie chciał już chodzić do żadnej szkoły. Rewolucja rozgorzała na dobre, miasto zostało przejęte przez komisarza rewolucyjnego, brakowało żywności, banki przestały dokonywać wypłat, a Ormianie i Tatarzy – dwa odwiecznie wojujące ze sobą ludy Baku – zaprzestali walki i korzystali z sytuacji. Cezary był coraz bardziej zafascynowany rozgrywającymi się na jego oczach przemianami - chodził na wiece i publiczne egzekucje, Potem dzielił się wrażeniami z matką, która starała się uzmysłowić synowi niegodziwość rewolucji. Młodego zapaleńca napawało to gniewem.
W niedługim czasie władze wydały dekret o konfiskacie ukrytych skarbów oraz mieszkań. Cezary „w imię idei” oddał skarb zakopany przez ojca w piwnicy, nie wiedział jednak, że przezorna matka wcześniej wykopała jego większą część i umieściła w nowej kryjówce. Kobieta co jakiś czas jeździła na wieś i za bajońskie sumy kupowała trochę mąki, by upiec synowi chleb (na rynku dostępne były tylko ryby i kawior). Po tym jak obcy ludzie zamieszkali w domu Baryków, pozostawiając im tylko najmniejszy pokój, Cezary powoli zaczął zmieniać myślenie. Dostrzegł w końcu poświęcenie i wyczerpanie matki, odkrył jej potajemne wyprawy na wieś. Postanowił poprawę, zaczął pomagać matce, mówiąc przy tym, że tak teraz trzeba, bo w nowych czasach wszyscy muszą pracować. Oboje zbliżyli się wtedy do siebie, chodzili razem do portu szukać wśród podróżnych Seweryna. Cezary nie wyjawił matce, że urzędnicy zawiadomili go o śmierci ojca. Na przekór temu wciąż miał nadzieję na jego powrót.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -