Mary siedziała przy nim dopóki nie zasnął, nucąc cicho hinduską kołysankę. Następnego dnia opowiedziała Marthcie o tym, co wydarzyło się w nocy. Widząc przerażenie służącej, uspokoiła ją, mówiąc, że Colin ucieszył się i chce się z nią widywać. Dziewczyna z trudem uwierzyła, że panicz nie wpadł w gniew i wyjaśnił, iż Colin od lat choruje, lecz nikt tak naprawdę nie wie, co mu dolega. Przez jakiś czas chodził w żelaznym gorsecie, aż lekarz, specjalnie sprowadzony z Londynu, uznał, że jest to zbyteczne i zalecił, by chłopiec jak najczęściej przebywał na świeżym powietrzu. Chwilę później Colin wezwał do siebie Mary. Na jej prośbę władczym tonem uspokoił Marthę, że nie straci pracy. Dziewczynka patrzyła na niego z podziwem, uznając, że swym zachowaniem przypomina hinduskiego radżę. Potem opowiedziała mu o Dicku i jego zwierzątkach.
Jej wesołe historyjki rozbawiły chłopca i zaśmiewając się, nie zauważyli, że do pokoju weszła pani Medlock w towarzystwie doktora Cravena, krewnego pana Archibalda, który zajmował się leczeniem Colina. Mężczyzna próbował przekonać malca, że powinien uważać na sienie, lecz chłopiec ze złością odparł, iż chce, aby Mary przychodziła do niego, ponieważ dzięki jej towarzystwu zapomina o swoim nieszczęściu. Przez następny tydzień padał deszcz i Mary większość czasu spędzała w pokoju Colina.
Coraz częściej zastanawiała się, w jaki sposób zmusić chłopca do wyjścia na świeże powietrze. Była przekonana, że dzięki temu szybko odzyskałby siły. Nadal jednak nie była pewna, czy może powierzyć mu swoją tajemnicę i zdawkowo odpowiadała na jego pytania, dotyczące ogrodu. Wreszcie niebo nad wrzosowiskiem wypogodziło się i Mary z radością pobiegła do ogrodu. Było bardzo wcześnie, lecz kiedy otworzyła furtkę, ujrzała Dicka, zajętego pieleniem kwietników. Tym razem towarzyszyły mu oswojony lisek, Kapitan i gawron, Sadza. Razem obeszli cały ogród, przyglądając się rozkwitającym kwiatom.
Kiedy Mary opowiedziała Dickowi o spotkaniu z Colinem, chłopiec przyznał, że wiedział, iż pan Craven ma syna, którego widoku nie potrafił znieść, gdyż malec przypominał mu zmarłą żonę. Po południu dziewczynka pobiegła na obiad, zamierzając po posiłku wrócić do ogrodu. Poprosiła Marthę, aby poinformowała Colina, że odwiedzi go później i wybiegła z pokoju. Do domu wróciła wieczorem. W pokoju zastała wystraszoną służącą, która poprosiła ją, aby natychmiast poszła do panicza, który czeka na nią od wielu godzin. Zagniewana Mary oznajmiła, że nikt nie ma prawa zmuszać ją do czegokolwiek i udała się do sypialni kuzyna.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -