Jeszcze na początku trwania procesu rozchorowuje się matka Raskolnikowa. Objawy wskazują na chorobę psychiczną. Dunia i Razumichin ukrywają przed nią prawdę o Raskolnikowie. Instynkt macierzyński podpowiadał jej jednak, że z jej synem dzieje się coś złego. Bardzo prawdopodobne, że znała całą prawdę z przypadkowo zasłyszanych nocą majaczeń Duni. Nigdy się jednak do tego nie przyznała. Bywało, że całymi dniami potrafiła milczeć, innym znowu razem w histerycznym podnieceniu opowiadała o swoim synu, o planach, nadziejach i o przyszłości.
Raskolnikow zostaje zesłany na Syberię, do miasta położonego nad rzeką Irtysz. Tu znajduje się twierdza, a w niej więzienie. W ślad z Raskolnikowem wyrusza Sonia.
Dunia wychodzi za mąż za Razumichina. Ślub był cichy i smutny. Wśród gości obecni byli m.in. sędzia śledczy Porfiry oraz doktor Zosimow. Choroba matki pogłębia się i wkrótce potem Pulcheria Aleksandrowna umiera. Młodzi snują plany, by za kilka lat przeprowadzić się na Syberię. Tymczasem o losie brata dowiadują się z listów od Soni. Donosi ona, że Raskolnikow jest ciągle ponury i milczący, i że nawet nie interesuje się wiadomościami z ich listów. Wiadomość o śmierci matki nie robi na nim żadnego wrażenia.
Warunki, w jakich Raskolnikow odbywa karę, są bardzo skromne. Mieszka w obskurnej i ciasnej celi wraz z innymi więźniami. Śpi na pryczy, ubrany jest w ciepłą odzież, przystosowaną do warunków, ma na sobie kajdany. Raskolnikow nie skarży się na nic, traktuje swój los z obojętnością i nie załamuje się.
A jednak Raskolnikow wstydzi się swego wyglądu i warunków, w jakich przyszło mu żyć. Czuje się urażony w swojej dumie. Wstydzi się nawet przed Sonią, którą traktuje pogardliwie i brutalnie. Nie dostrzega jej poświęcenia. Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że dzięki niej cieszy się względami władz i często wyznacza się mu lżejsze prace. Współtowarzysze jego doli nie lubią go, w końcu zaczęli go nawet nienawidzić. Gardzą nim, wyśmiewają się z niego i szydzą, mówiąc:
- Te, jaśnie panie!Podczas rekolekcji wielkopostnych miało miejsce pewne zajście, podczas którego współwięźniowie rzucili się na Raskolnikowa ze słowami:
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 -