„Wykombinował pan sobie teorię i wstyd panu, że go zawiodła”.Radzi, by Raskolnikow nie uciekał przed cierpieniem, którego i tak nie uniknie. Stwierdza, że
„cierpienie to także dobra rzecz”,gdyż
„w cierpieniu jest pewna idea”.Po wyjściu Porfiry jest jakby przygnębiony i zrezygnowany.
Chwilę potem Raskolnikow opuszcza swój pokój i udaje się na poszukiwania Swidrygajłowa. Spotyka go w triaktierni. Swidrygajłow boi się śmierci i unika rozmów na ten temat. Rządzą nim namiętności, nigdy nie krył się z tym, że kocha uwodzić i wykorzystywać kobiety, jest niepoprawnym erotomanem. Na swym sumieniu ma nawet gwałt nieletniej dziewczynki. Raskolnikow prowokuje go do zwierzeń. Swidrygajłow zdradza, że właśnie zaręczył się z pewną szesnastolatką. Obdarowawszy ją kosztownym prezentem usłyszał od niej, że nie żąda kosztowności, ale by jej przyszły mąż ją szanował. Swidrygajłowa uderzają te słowa wypowiedziane przez tak młodą dziewczynę. Swidrygałow zostaje przyjęty, gdyż uchodzi za dobrą partię, jest bogaty, nikt w tym wielkim mieście nie zna go i jego prawdziwej przeszłości. Mężczyzna czuje się osaczony, czuje, że Raskolikow chce wydobyć z niego jak najwięcej informacji, toteż próbuje zakończyć rozmowę, pozbyć się go. Czyni to także dlatego, że jest umówiony z Dunią, której chce wyjawić prawdę o jej bracie.
Swidrygajłowowi w końcu udaje się pozbyć Raskolnikowa i zwabić Dunię do siebie. Mężczyzna podstępem zwabia dziewczynę do swego pokoju i zamyka drzwi na klucz. Dunia po zorientowaniu się, w jakim jest położeniu, prosi o wypuszczenie, a gdy to nie skutkuje, w geście rozpaczy celuje do Swidrygajłowa z rewolweru, który niegdyś ofiarowała jej Maria Pietrowna. Kobieta rani Swidrygajłowa w prawą skroń. Swidrygajłow cały czas jest przekonany, że uda mu się uwieść Dunię. Ta jednak nie daje mu żadnej nadziei, kategorycznie stwierdza, że nigdy go nie pokocha. Słowa te ranią Swidrygajłowa. Oddaje on bez słowa klucz Duni.
Po spotkaniu z Dunią Swidrygajłow odwiedza Sonię. Wręcza jej 3 tys. rubli i informuje o swoim wyjeździe do Ameryki. Odwiedza również swoją narzeczoną, której oddaje resztę swoich pieniędzy. Błąka się w ulewie po ulicach Petersburga, a resztę nocy spędza w jakimś lichym hotelu. Prześladują go senne koszmary, widzi w trumnie piękną postać dziewczynki. W pewnej chwili do jego uszu dobiega głos płaczącego dziecka. Budzi się i wychodzi na korytarz. Tam dostrzega pięcioletnie przemoczone i przestraszone dziecko, które zabiera do pokoju i otula kołdrą. Zaczyna majaczyć, bo oto ta niewinna istota zaczyna się do niego lubieżnie uśmiechać. Rano Swidrygajłow opuszcza hotel i popełnia samobójstwo na jednej z petersburskich ulic, strzelając sobie w głowę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 -