Jego wygląd zewnętrzny był dość niecodzienny. Zawsze dbał o swój wizerunek, przez co był ulubieńcem kobiet. Odwiecznie ubierał się w błękitny frak i spodnie, a całości dopełniała żółta kamizelka.
Samego siebie spostrzegał jako jednostkę nieprzeciętną i wyjątkową, a źródeł tego upatrywał w swojej nadwrażliwości. Zapatrzenie w siebie często okazywał również przez lekceważenie otaczających go ludzi:
Ceni też wyżej mój rozum i talenty niż serce, z którego przecież jestem dumny, gdyż ono jest źródłem całej mojej siły, mego szczęścia i niedoli. To, co wiem, posiąść może każdy, tylko serce me jest moją wyłącznie własnością.
Był on człowiekiem wielu talentów. Posiadał zdolności artystyczne, pięknie rysował, grał na fortepianie, a przede wszystkim tłumaczył dzieła Osjana, do czego konieczna była również smykałka do literatury. Jego niebywałe umiejętności, szlachetność, wykształcenie, indywidualizm powodują, że stał się człowiekiem wyobcowanym. Jego alienację potęgowała do granic możliwości nadwrażliwość. Werter wzruszał się tak łatwo, że było to wręcz chorobliwe. Często płakał z byle powodu niczym kobieta. Często w sowim postępowaniu nie kierował się rozumem, a sercem, emocjami. Nie można powiedzieć o nim, ze był optymistą, wręcz przeciwnie widział wszystko w ciemnych barwach, pesymistycznie.
Zakochał się bez pamięci w kobiecie, która obiecała innemu swoją rękę. Wspomniana szlachetność nie pozwalała mu na odebranie Lotty Albertowi, ponieważ zbytnio go cenił i szanował. Nawet czuł się winny, iż zakłóca jego spokój.
Werter to człowiek, wokół którego gromadziły się tłumy kobiet, z którymi potrafił prowadzić rozmowy na wiele tematów, często był duszą towarzystwa, a mimo to zdecydował się na samotność. Można powiedzieć, że był buntownikiem z wyboru.
Swoją pracę traktuje jako niezwykle nudną i za wszelką cenę jej unika, przez co ma dużo czasu na kontemplacje natury i obserwację życia nędzarzy. Urzędników, z którymi pracował, określa jako maluczkich goniących za karierą. Zachwycał się natomiast najuboższymi chłopami:
O, jakże szczęśliwym się czuję, że serce moje odczuwać może ową pełną prostoty radość człowieka, kładącego na własnym stole wyhodowaną przez siebie główkę kapusty, rozkoszującego się nie tylko nią samą, ale wspomnieniem wszystkich owych miłych dni i cudnych poranków, kiedy ją sadził, onych wieczorów, kiedy ją podlewał i cieszył oczy jej wzrostem i rozwojem, ujętymi w jeden jedyny moment przeżycia.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -