Józio – szepnął ze drżeniem, serdecznie, szczerze – Józio, widziałeś, przecie on ma gębę – nie wysztafirowaną, ma gębę zwykłą! Gębę bez miny! Typowy parobek, lepszego nie znajdę nigdzie.Walek – jak się okazuje – rzeczywiście jest niezwykle prostym człowiekiem: nie umie czytać i pisać, nie ma nazwiska, nie wie nawet, ile ma lat. Miętus marzy, aby się z nim „po…bratać”. Zamiary jego psuje Józio, który uderza parobka w twarz.
W nocy Miętus wymyka się jednak z pokoju i udaje mu się nakłonić lokajczyka, aby jego teraz z kolei uderzył. Tak oto dochodzi do zbratania się z ludem i zachwiania odwiecznej hierarchii społecznej. Józio widzi do czego to może doprowadzić:
I już służba podnosiła głowę. Już zaczynały się kuchenne komeraże. Już gmin, rozzuchwalony i zdemoralizowany poufałością części ciała, jawnie wygadywał na państwa, wzrastała chamska krytyka – co będzie, co się wydarzy, gdy przeniknie to do wujostwa i twarz pańska oko w oko stanie z masywną gębą ludową?
ROZDZIAŁ XIV - Hulajgęba i nowe przyłapanie
Ostatni rozdział powieści rozpoczyna się od wątpliwości zaniepokojonej rodziny Hurleckich co do zachowania Miętusa (choć całej prawdy i tak nie znają). Wuj Konstanty przypuszcza, że ma on skłonności homoseksualne. Miętus tłumaczy, że chodzi mu o relacje, jak z kolegą w jego wieku. Józio chce uciekać z Bolimowa w nocy, Miętus upiera się, aby koniecznie zabrać ze sobą Walka. Józio dochodzi do wniosku, że to
Zosię raczej należało porwać. Zosię porwać dojrzale, po pańsku i po szlachecku, jak tylokrotnie porywano.Ostatecznie jednak godzi się na pomysł Miętusa. Próba porwania Walka kończy się jednak przyłapaniem. Walek zostaje posądzony o kradzież i zdenerwowany wuj zaczyna „tresować” parobka w obronie „starego porządku”. Interwencja Miętusa przynosi nieoczekiwany obrót (Walek przypadkowo uderza w twarz Konstantego) i rozpoczyna się bunt chłopów – kolejna bijatyka, kolejna „kupa”.
Józio ucieka na oślep, po drodze przyłącza się do niego ukryta w sadzie Zosia. W ten sposób ucieczka przeistacza się w niby-porwanie. Tak naprawdę to tylko pretekst, aby się wydostać z Bolimowa, później bohater chce ją porzucić. Ostatecznie jednak łączy ich pocałunek:
[…] musiałem ucałować swoją gębą jej gębę, gdyż ona swoją gębą moją ucałowała gębę.Okazuje się więc, że próba ucieczki od narzuconej formy jest niemożliwa i finalna konkluzja jest następująca:
[…]nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki. Ścigajcie mnie, jeśli chcecie. Uciekam z gębą w rękach.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 -