Podmiotem lirycznym utworu jest wiekowy i doświadczony kronikarz, dla którego stan oblężenia jest już czymś normalnym. Jest już „zbyt stary żeby nosić broń i walczyć jak inni”. Czyni on swoją powinność, zapisując dzieje oblężenia, ale nie wie, po co to robi, i jest rozgoryczony tym, że go nie doceniono:
“wyznaczono mi z łaski poślednią rolę kronikarza
zapisuję – nie wiadomo dla kogo – dzieje oblężenia”
Kronikarz nie jest w stanie podać, od jak dawna trwa oblężenie:
“mam być dokładny lecz nie wiem kiedy zaczął się najazd
przed dwustu laty w grudniu we wrześniu może wczoraj o świcie
wszyscy chorują tutaj na zanik poczucia czasu”
Czas oderwał się jakby od przestrzeni. Kronikarz opisuje wydarzenia z życia miasta z dokładnością co do dnia, bez emocji. W dalszej części utworu pojawiają się ironia i sarkazm, skierowane jednak nie do mieszkańców miasta ani tych, które je oblegają, ale w stronę jakichś „trzecich sił”, adresatów jego zapisków.
W kolejnych wersach kronikarz przedstawia obrazy oblężenia, które przynoszą mu niejako przyjemność. O oblężeniu mówi jako o stanie ciągle trwającym, istniejącym od zawsze, pradawnym – tak oczywistym, że jak reszta przyrody podległym przemianom pór roku:
“kolory sztandarów zmieniają się jak lasy na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni”
Kronikarz odwołuje się do znanych z historii słynnych oblężeń:
“Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza Pułki Przemienienia Pańskiego”
Później plan historyczny zostaje zastąpiony współczesnym, związanym z sytuacją w Polsce w latach 80. Kronikarz wspomina o darach, które Polacy otrzymywali w tym czasie, oraz o narodach, które walczyły wtedy o niepodległość:
strona: - 1 - - 2 -