„Rudy wyparł się wszystkiego. Zaczęło się bicie. (…) Katujący go gestapowcy z uporem i bez przerwy żądali adresów i nazwisk. Gdy twierdził, że nie zna żadnego i podawał bardzo lakoniczne i bardzo prawdopodobne wersje, tłumacząc powody przechowywania rzeczy znalezionych u niego w czasie rewizji - gestapowców wyprowadziło to z równowagi.
(…) Bicie trwało bez ustanku z parogodzinnymi przerwami. Bito go w trzech postawach: na stojąco - pięścią po twarzy i głowie, leżącego na stołku - kijem i pejczem, oraz na podłodze, gdy mdlał - butami po brzuchu i między nogi. Miażdżono mu również podkowami butów dłonie na kamiennej posadzce, gdy leżał wyczerpany bez sił. Bicie kijem ustało dopiero wtedy, gdy kij złamali mu na głowie. Badanie trwało, przeniosło się teraz na Szucha. (…) Już pierwsze bicia doprowadziły go do utraty przytomności. Zemdlenia były ulgą w torturach.
Nadstawiał więc umyślnie głowę na razy, by stracić przytomność i nie czuć męki.
Zemdlonego budzono do życia kopaniem w brzuch, deptaniem rąk i wierceniem butami między nogami. (…) Następnego dnia przeniesiono go do szpitala w stanie bardzo ciężkim. Ale już w parę godzin potem wzięto go na dalsze badania na Szucha. W czasie tych badań leżał cały czas na noszach. Na tych noszach bito go i katowano straszliwie”.
Motyw przyjaźni
„Kamienie na szaniec” to historia niezwykłej przyjaźni trójki harcerzy: Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, Aleksego Dawidowskiego „Alka” i Jana Bytnara „Rudego”. Od momentu poznania się w zastępie „Buki” 23. Warszawskiej Drużyny Harcerzy byli gotowi zrobić dla siebie wszystko. Szczególnie widać to w relacji „Zośki” i „Rudego”, których połączyły wspólne sportowe i literackie zainteresowania, podobne poglądy oraz pasje. Po śmierci tego Bytnara Tadeusz długo nie mógł dojść do siebie:
„Stracił sprężystość, tylko siłą woli wymuszał na sobie załatwianie bieżących spraw organizacji i życia codziennego. Z rana leżał długo bezmyślnie wpatrzony w sufit. Spóźniał się na spotkania. Chodził zaniedbany. Nie chciał z nikim rozmawiać, był zawsze posępny. Jedynie tylko na zbiórkach, w gronie towarzyszy broni, odzyskiwał na krótki czas zainteresowanie bieżącą chwilą i czuł się jakoś lepiej. W momentach trudnych, jakie obecnie raz po raz sypały się na jego wojskowe otoczenie, potrafił nawet zdobyć się na uśmiech i chwilę pogody. Wnet jednak znów posępniał”.
Motyw miłości
Choć w powieści „Kamienie na szaniec” Kamiński nie sportretował wielu dziewcząt, to pozostał wierny faktom i opisał motyw miłości Maćka Dawidowskiego i jego narzeczonej Basi. Przywiązanie tej dwójki do siebie, szczerość i bezpretensjonalność ich młodzieńczych uczuć widać szczególnie w scenie, gdy Basia czuwa przy łóżku umierającego chłopaka:
„Basia patrzy w twarz kochanego chłopca i choć szarpie nią niepokój, uśmiecha się łagodnie. Bierze ręce Alka w swoje dłonie i głaszcze je delikatnie. Alek przymyka oczy, jest mu tak dobrze... Drugiego dnia po operacji nastąpiło silne pogorszenie. Mocny, tępy ból nie ustawał ani na chwilę (…) Osłabienie opanowywało ciało. Gdy został sam z kimś z rodziny - poprosił o portmonetkę. Z jednej z jej przegródek wyjął malutką karteczkę. Ręką Basi była na niej napisana modlitwa, która Alka najwięcej wzruszała. „Kto się w opiekę odda Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa Jemu, śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga...” Alek słuchał odczytywanych słów psalmu - i uśmiechał się”.
Motyw Niemców
Niemcy nie zostali przedstawieni w powieści Kamińskiego tak jak w wielu innych publikacjach opartych na faktach i dotyczących II wojny światowej. Jak zauważa Heska-Kwaśniewicz:
„Niemców nie pokazano w niej, jako głupiego, łatwego do zwyciężenia okupanta, co jest cechą tylu książek o tematyce wojennej. Niemcy w Kamieniach są mądrzy, przebiegli i okrutni. Przez to bohaterowie muszą działać rozważnie i mądrze”.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -