Wiersz pochodzi z tomu Napój cienisty, opublikowanego na trzy lata przed wybuchem II wojny światowej.
Podejmuje problematykę uniwersalną, dotyczącą wielowarstwowych i wielowymiarowych relacji między ludźmi a światem natury, między zależnościami ciała i ducha, między empirią a intuicją. Porusza także istotny problem: prawa człowieka do kreacji własnego, prywatnego „ogrodu”, czyli własnego porządku, własnego świata w świecie Boga przy wykorzystaniu wyobraźni i fantazji, czy powinien oddać funkcję kreowania Bogu?
Jak pisze Tomasz Wójcik w monografii Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze:
W późnej poezji Bolesława Leśmiana – pochodzącej ze zbiorów Napój cienisty i Dziejba leśna – intensyfikuje się tonacja pytań ostatecznych i sytuacji granicznych(T. Wójcik, Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze, Warszawa 2000, s. 13).
Liryk został zadedykowany Kazimierzowi Wierzyńskiemu:
Jego żywotnym zmaganiom się /
z upiorami współczesności i zdobywczym / przeobrażeniom twórczym, co wskazuje na bliskie relacje tych oryginalnych pisarzy i poetów.
Interpretacja
Wiersz Leśmiana podejmuje charakterystyczną dla tego autora problematykę metafizyczną. Na przykładzie losów tytułowego pana Błyszczyńskiego – kolejnego obok Dusiołka, Śnigrobka czy Bajdały Leśmianowskiego bohatera fantastycznego – przedstawione są tu relacje między człowiekiem a naturą, współistnienie świata materii i świata ducha, koegzystencja ludzi i zwierząt czy roślin.
Leśmian po raz kolejny pyta o sens życia, o uwarunkowania kierujące postępowaniem ludzi, o odwieczne związki człowieka z wszechświatem i kosmosem, o istotę natchnienia.
Czytelnik podczas lektury zapoznaje się z opisem ogrodu, który zielenieje na wymroczu, / Gdzie się cud rozrasta w zgrozę i bezprawie, wykreowanego przez wyobraźnię i w umyśle tytułowego bohatera, który go wywiódł z nicości błyszczydłami swych oczu. Fakt „stworzenia” ogrodu z nicości, „creatio ex nihilio” (kreacja z niczego) może dowodzić, że albo pan Błyszczyński wykreował go wzrokiem, lub – zrealizował w rzeczywistości swoje wyobrażenie ogrodu.
Błyszczyński spacerując po niezwykłym, pełnym cudowności sadzie, rozmawia z towarzyszącym mu Bogiem. Mamy tu zatem sytuację odwrotną, niż tę opisaną w Starym Testamencie, gdy Stwórca występuje w roli kreatora rajskiego ogrodu. U Leśmiana Bóg jest jedynie nieproszonym, niezapowiedzianym gościem, co tworzy topos odwrócony.
W dalszej części liryku bohater spotyka osobę, o istnieniu której nie miał pojęcia, ponieważ cały ogród jest przecież dziełem jego fantazji. Owym niespodziewanym gościem okazuje się być eteryczna i zwiewna, idealna dziewczyna:
Cień dziewczyny jaśniał oczu w dal rozbłystką,
A jej usta i piersi, i ramiona, i sny jej
Były takie, żeby właśnie kochać wszystko...
Jej rzęsy były tak złote, że mogła ich blaskiem rozwidnić (…) Dno zmyślonych jezior, gdzie mży śmierć zmyślona. Warkocz z kolei był tak długi i sprężysty, że łatwo się płoszył, więc skrzydłami fal gęstych/ Wciąż uciekał i powracał na ramiona.
Istnienie dziewczyny uświadamia Błyszczyńskiemu, że nie może mieć wpływu na wszystko, co go spotyka. Mimo iż cały ogród jest wizualizacją jego marzeń, to pojawiła się w nich ona – nieoczekiwana, piękna, obca, tajemnicza. Dowodzi to faktu, iż choćbyśmy nie wiem jak chcieli kontrolować swoje życie, przewidywać i planować, czasem może zdarzyć się coś niespodziewanego, a my powinniśmy być na to „coś” przygotowani, nie bać się. Warunkiem szczęścia nie jest umiejętność racjonalnego, rozumowego wyjaśnienia wszystkiego. Należy mieć otwarty umysł i serce.
W takim tonie utrzymane jest także zakończenie wiersza. Gdy dziewczyna znika tak samo nagle, jak się pojawiła, los pana Błyszczyńskiego zdaje się być niepewny i nieprzewidywalny:
Nie umarła, lecz umarło jej odbicie w jezior wodzie.
Już się kończył zaświat... Ustał cud dziewczyński...
O, wieczności, wieczności, i ty byłaś w ogrodzie!
I był blady, bardzo blady pan Błyszczyński.
Utwór, prócz interpretacji filozoficznej, można pojmować także jako opowieść o natchnieniu, jakie często nie chce przyjść do artystów. Wskazuje na to także dedykacja, poświęcona Kazimierzowi Wierzyńskiemu Jego żywotnym zmaganiom się / z upiorami współczesności i zdobywczym / przeobrażeniom twórczym. Symbolem tego wyczekiwanego przez twórców stanu jest idealna dziewczyna – niespodziewany gość w ogrodzie. Gdy Błyszczyński uświadamia sobie, że nie rozumie jej mowy i postępowania, ale z drugiej strony jest zachwycony cudowną zjawą (Dotąd stóp twych śladu nie stwierdziły kwiaty- / Podczas twego niebytu zakochałem się w tobie,/ Naraziłem mroczne ciało na zaświaty!), to tak samo, jakby Leśmian przyznał się do momentów, w którym nie był w stanie wykrystalizować postulatów swojej twórczości. Może on, Wierzyński czy inni twórcy pokolenia czasami nie panowali nad swoim talentem, czuli się zagubieni i bezradni niemożnością oddania w słowach idei, podobnie jak Błyszczyński, który nie wiedział, jak „oswoić” ogrodową piękność:
I jak dążyć do ciebie - do niebyłej dziewczyny -
Ty-mgło moja, usta drogie, złota piano!
aż w końcu zniknęła. Z wiersza przebija także poczucie winy Błyszczyńskiego, który nie zdążył w porę poznać dziewczyny. Być może tak samo Leśmian i jego przyjaciele artyści czasami nie potrafili wykorzystać natchnienia w porę, umykał im prawdziwy sens słów, znikały idee gotowe do ubrania w ulotne słowa.
W swoich wierszach Leśmian porusza także problem relacji między Bogiem i człowiekiem. Ten wiersz to także poetycka wizja powstania świata. Podobnie jak Bóg stworzył go z niczego, tak samo tytułowy bohater zbudował swój ogród z nicości błyszczydłami swych oczu/ I utrwalił na podśnionej drzewom trawie. Tak samo jak świat powoli wypełnił się ludźmi złymi i nikczemnymi, tak i ogród porosły paprocie - pokrzywy – lebiody – rośliny pospolite i raczej niezbyt pożądane. Analogię widać także w zestawieniu boskiego planu i planu Błyszczyńskiego-ogrodnika, kreatora zieleni. Gdy Stwórca zauważył, że widma migotliwe (najprawdopodobniej ludzkie myśli i pragnienia) się bylejaczą, uświadomił sobie, że wynik fantazji Błyszczyńskiego jest bardzo podobny do końcowego efektu jego siedmiodniowej pracy. Gdy pyta: Kto te szumy narzucił moim dumnym przestworom? / Kto ten ogród roznicestwił tak liściasto? przyznaje się do wiedzy na temat stanu podatnej na wszystko co złe ludzkości. Z drugiej strony ten fragment można interpretować także jako dowód na rywalizację o panowanie nad światem między człowiekiem a Bogiem, którą ten pierwszy – jako słabszy – zawsze przegra.
W chwili gdy tytułowy Błyszczyński ujawnia swoją obecność oraz odpowiedzialność za stworzenie ogrodu, w którym panoszą się dzikie ziela i szepcząc woła Boga, zdajemy sobie sprawę z pokory bohatera, jego szacunku i strachu przed Bogiem. Błyszczyński prosi Stwórcę o darowanie mu przewinienia za wymyślenie własnego ogrodu-świata, motywując się włożoną w to pracą i wysiłkiem:
Boże, snów spełnionych już mi dziś nie ujmuj!
Jam te drzewa powcielał! To-mój zamysł i odruch...
Moje dziwy.... Moje rosy.... Dreszcz i znój mój!
prosząc ty samym o pozwolenie na samodzielność, o błogosławieństwo. Dowodzi tego także zaproszenie Boga przez Błyszczyńskiego do spaceru po ogrodzie i chęć wyznania mu wszystkiego (deklaruje pragnienie bezpośredniej spowiedzi: Wyznam Tobie (...) całą gęstwę mojej wiary). Wspólne podziwianie wyników pracy bohatera jest pośrednim przyzwoleniem na swoistą autonomię i podejmowanie decyzji przez człowieka.
Pan Błyszczyński - analiza
Epicko-symboliczny, czterdziestozwrotkowy (i czterowersowy) nieregularny (różna długość wersów) liryk Pan Błyszczyński jest pod względem formalnym nawiązaniem do ballady i baśni.
Wypełniają go sceny z pogranicza realności i fantastyki, jawy i snu, dzięki czemu liryk ma chyba tylu gorących zwolenników, zachwycających się niezwykłymi obrazami poetyckimi przypominającymi obrazy najwybitniejszych surrealistów, co zaciekłych przeciwników, zniechęconych nieznanym, nieprzystępnym słownictwem.
W tym niezwykle oryginalnym wierszu występuje gra słów i oryginalne środki obrazowania – neologizmy - tak charakterystyczne dla twórczości Leśmiana, który był mistrzem w łączeniu dwóch różnych słów lub podstawy słowotwórczej i formantów i tworzeniu nowych znaczeń.
W wypadku Pana Błyszczyńskiego pełnią one dwojaką funkcję. Po pierwsze podkreślają niecodzienność i nierzeczywistość ogrodu zieleniejącego na wymroczu (wymrocze: coś mrocznego oraz wymarłego), a powstałego z nicości błyszczydłami (…) oczu,� w którym trawa jest podśniona, mieszkają tam przestwory (przestwory, czyi stwory z przestworzy), zmory zajęte są zmorowaniem (czyli oddziaływaniem na otoczenie jako zmora), tajemnicze zjawy dłonie zbezcieleśniają ze łkaniem (czynią je bezcielesnymi), a widma się bylejaczą (czyli istnieją byle jak, nieporządnie). Tajemnicze zjawy chcą roznicestwić (chyba unicestwić) ogród i powcielać (urzeczywistnić) swój plan.
Po drugie, neologizmy (na przykład: dal zagrodowa czy wyraz dźwiękonaśladowczy rozruch) przyczyniają się do zachowania równowagi naprzemiennych rymów ab ab. I tak dla przykładu w strofie I mamy neologizmy:
…wymroczu
…bezprawie
…oczu
…trawie
W II:
…zmorowaniem
…wodą
…łkaniem
…lebiodą
A w III:
wiekuistych
tułaczą
gwiaździstych
bylejaczą.
W wierszu występuje także wiele postaci fantastycznych, które tworzą atmosferę grozy, potęgują wrażenie oniryczności ogrodu. Pojawiają się nie wiadomo skąd zmory czy zielne zjawy. Dzięki takim neologizmom, jak wymrocze, błyszczydła oczu czy zełkaniem, czytelnikowi wydaje się, że widzi nadlatujące straszydła lub słyszy trzepot ich rozczapierzonych skrzydeł.