Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl

Urszula Kochanowska - wiadomości wstępne


Wiersz Bolesława Leśmiana Urszula Kochanowska został wydrukowany w trzecim tomiku Napój cienisty z 1936 roku (prócz tego Leśmian jest jeszcze autorem Sadu rozstajnego z 1912 roku, Łąki z 1920 oraz Dziejby leśnej z 1938 roku). Autor nawiązał w nim do głośnego cyklu dziewiętnastu Trenów, napisanego prawie czterysta lat wcześniej przez renesansowego humanistę Jana Kochanowskiego, opłakującego w nich przedwczesną śmierć ukochanej, dwuipółletniej córki.

Utwór Leśmiana, będącego jednym z najbardziej oryginalnych twórców literatury polskiej, jest przykładem polemiki z najwybitniejszym poetą polskiego odrodzenia, jest nawiązaniem do Trenu zamykającego zbiór żałobnych dzieł Jana z Czarnolasu, który po śmierci dziecka przeżywał kryzys światopoglądowy. Wiersz jest jeszcze jednym głosem w sprawie dyskusji o śmierci i życiu pozagrobowym, czyli o kwestiach, które od początku istnienia świata były przedmiotem rozważań i zainteresowań każdego człowieka, inspiracją pisarzy i poetów (wystarczy wspomnieć chociażby biblijną Księgę Hioba, średniowieczną Legendę o św. Aleksym, Kwiatki św. Franciszka, Lament świętokrzyski, Bogurodzicę, renesansowe liryki Jana Kochanowskiego - Czego chcesz od nas, Panie; Treny; Psałterz Dawidów, Mickiewiczowskie Dziady, cz. III, modernistyczne hymny Jana Kasprowicza - Dies irae; Święty Boże, Święty Mocny czy opowiadanie Stefana Żeromskiego Rozdziobią nas kruki, wrony…, jak również utwory współczesne: Miłoszowską Piosenkę o końcu świata czy Herbertowskie Sprawozdanie z raju) malarzy, muzyków i innych artystów.

Urszula Kochanowska - interpretacja


Urszula Kochanowska jest przykładem bezpośredniego nawiązania do XIX Trenu Jana Kochanowskiego, zatytułowanego Sen, w którym śpiący poeta widzi we śnie swoją zmarłą matkę wraz z ukochaną Urszulką. W renesansowym utworze sytuacja liryczna nie budzi żadnych wątpliwości: matka Kochanowskiego ukazuje się mu, trzymając w objęciach swoją wnuczkę i zapewniając syna, że małej nic nie grozi, że jest szczęśliwa bardziej niż na ziemi, żeby się o nią nie martwił i skupił na „ziemskich” sprawach.

Z kolei Leśmian, nie będąc dość usatysfakcjonowany opowieścią pani Kochanowskiej, oddaje głos Urszulce, stąd i tytuł wiersza utrzymanego w stylistyce baśniowej. Dziewczynka relacjonuje pierwsze chwile po przybyciu do nieba, dzięki czemu czytelnik – do tej pory przekonany o tym, że córka Kochanowskiego jest szczęśliwa w niebie – dowiaduje się czegoś nowego. Okazuje się, że dziewczynka czuła się zagubiona i wystraszona nowym miejscem, cierpiała z powodu tęsknoty za domem w Czarnolesie i rodzicami, nie potrafiła się odnaleźć, mimo iż trafiła do nieba. To były także powody jej pragnienia, w którym poprosiła Boga o odtworzenie jej rodzinnego domu:
Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!



Stwórca spełnił jej życzenie i już po chwili:
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz - Czarnolaski.


Jej otoczenie wypełniły sprzęty i donice rozkwitłego ziela, ukazała się podłoga jak w rodzinnym domu, takie same ściany i meble. Ta przemiana, to ukształtowanie nieba na podobieństwo ziemi miało tak duży wpływ na Urszulkę, że dziewczynka, przekonana, że wraz z „powrotem” do znajomego domu, spotka także swoich ukochanych rodziców, przeżyła ogromny zawód gdy mimo tęsknoty i oczekiwania, mimo posprzątania domu, założenia nowej sukienki, powstrzymania się od zaśnięcia, długiego czekania zamiast znajomych twarzy – jej jedynym gościem był Bóg:
Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,
Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie...
Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... Nie!... To - Bóg, nie oni!...

Czytelnik choć współczuje małej, wystraszonej dziewczynce, która tak bardzo czekała na spotkanie z rodzicami, że aż zamierało jej w piersi serce, to także czuje gniew do Boga, że oszukał Urszulkę, obiecując spełnienie każdego jej pragnienia (Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa) i nie dotrzymując danego słowa.

Wymowa wiersza jest pesymistyczna. Wbrew sielankowej i pełnej wiary wizji Kochanowskiego, niebo nie jest idylliczną krainą, w której spełniają się marzenia, zanikają ziemskie bolączki i zmartwienia, a jedynie pustakiem, które rozczarowuje brakiem atmosfery rodzinnego ciepła. Okazuje się, że nawet po śmierci i przeniesieniu się w boską krainę, człowiek tęskni, przeżywa rozczarowania, płacze czy traci nadzieję. Pod tym względem niebo nie różni się niczym od ziemi.

Bolesław Leśmian tym baśniowym wierszem, w którym sytuację liryczną kreują prawa marzeń i fantazji, sprzeciwił się jednoznacznie poglądowi Jana Kochanowskiego i wszystkich chrześcijan przekonanych o tym, że niebo to raj, a po śmierci czeka nas wieczne szczęście. Poeta jednocześnie przekonuje, że mimo iż spełniają się nasze pragnienia materialne (np. nowy samochód czy wymarzone wakacje, a w przypadku tytułowej Urszulki dom identyczny jak w Czarnolesie), to i tak nadejdzie chwila gdy dostrzeżemy, że wokół nas jest pustka. Stanie się tak, jeśli nie otoczymy się prawdziwymi przyjaciółmi, jeśli zapomnimy o roli rodziny czy bliskich.

Leśmian pokazał tym samym, jak bardzo jesteśmy przywiązani do spraw ziemskich. Choć Urszulka dostała się do nieba, nadal zachowywała się tak, jakby była na ziemi: w oczekiwaniu na rodziców krzątał się po stworzonym specjalnie dla niej czarnoleskim domu, nakrywała do stołu, zamiatała podłogę, a po założeniu najróżowszej sukni – czekała na rodziców, starając się odpędzić nadchodzący sen. Nie zdawała sobie sprawy, że przybyła do miejsca, które jest marzeniem większości ludzi, ich celem i motorem działań, w którym niczego nie brakuje i gdzie są zaspokojone są wszystkie potrzeby. Ona po prostu chciała ponownie znaleźć się w znajomym otoczeniu, wśród kochanych ludzi. W niebie tęskniła, cierpiała, bała się nieznanego i niepewnego.

Istota polemiki z renesansowym myślicielem tkwi w odmiennym pojmowaniu śmierci, która dla Kochanowskiego była drogą do zbawienia, bramą do Raju, ucieczką od trosk życia codziennego, a dla bardziej pragmatycznego Leśmiana – momentem przymusowego pozostawienia rodziny, natychmiastowego pożegnania się z dotychczasowym życiem, choć wypełnionym rutyną, to jednak znanym i bezpiecznym, i przejścia do świata, w którym wcale nie musimy być tak szczęśliwi, jak wmawiają nam inni, jak traktują prastare wyobrażenia religijne, indoktrynujące pośmiertne ukojenie trosk, zaspokojenie pragnień, wieczny spokój.

Nie znaczy to oczywiście, że Leśmian prezentuje się jako ateista i burzyciel chrześcijańskiej myśli. Podobnie jak Kochanowski wierzył, że Bóg chce jedynie dobra człowieka, że istnieje życie pozagrobowe, rozdźwięk pojawia się jeśli chodzi tylko o jego wizję.

Urszula Kochanowska - analiza


Dwudziestoczterowersowy wiersz Bolesława Leśmiana napisany strofą dystychiczną (czyli dwuwierszem) – jest utrzymany w stylistyce baśniowej, sytuacją liryczną zorganizowaną wokół odejścia i ponownego pojawienia się Boga kierują prawa marzeń i fantazji. Nie oznacza to, iż czytelnik przeniesie się w świat wyjęty z kart opowiadań Szeherezady czy Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy.

Opowieść Urszulki, potraktowanej nie jako osoba realna, lecz jako bohaterka Trenów, jest spójna, zwięzła, pozbawiona zbędnych elementów opisowych czy filozoficzno-egzystencjalnych, zrytmizowana. Leśmian dowodzi, że jest mistrzem w posługiwaniu się dwuwersem i stałą liczbą sylab (w każdym wersie jest ich trzynaście, tak samo jak w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza), a zwłaszcza operowania konkretami. Nawet pojawiający się piętnaście razy spójnik „i” nie „narzuca się” swoją obecnością, jest wpleciony w opowieść Urszulki, nadając jej cechy ciągłości i ważności każdej z jej części. Takie zjawisko wiązania ze sobą zdań samodzielnych bądź części zdań za pomocą powtarzalnego spójnika nazywamy składnią polisyndetyczną.

Utwór, którego akcja rozgrywa się w zaświatach, dzieli się na dwie części. W pierwszej retrospektywnej, w formie dialogu w literackiej przeszłości jest przedstawione pierwsze spotkanie zmarłej Urszulki z Bogiem, a w drugiej (od wersu dziewiętnastego) teraźniejszej – zrelacjonowanie przez dziewczynkę przygotowań do spotkania z rodzicami.

Wiersz reprezentuje typ liryki bezpośredniej, czyli pierwszoosobowej. Podmiotem lirycznym i opowiadającym (lirycznym „ja”) jest tytułowa Urszulka Kochanowska, o czym świadczą formy czasowników, np. przybyłam, szepnęłam, umilkłam, proszę, oraz użytych zaimków, np. mnie, nasz, ja. Dzięki zastosowywaniu takiego typu liryki, przekaz wiersza jest bardziej wiarygodny, czytelnik czyta relację „z pierwszej ręki”, a nie świadków pobytu Urszulki w niebie (jak w przypadku Trenu XIX Jana Kochanowskiego).

Mimo iż dziewczynka w chwili śmierci miała nieco ponad dwa i pół roku, w wierszu Leśmiana jawi się jako rezolutna, „wygadana” panienka. Posługuje się takimi wyrażeniami, jak kubek w kubek, z bożej łaski, omiatam podłogę, zrywam się i biegnę, przez co z jednej strony wydaje się bardziej wiarygodna jako osoba relacjonująca przybycie do nieba, z drugiej zaś czytelnik może zdziwić się, skąd u małego dziecka wyrażenia używane przez dorosłych. Aby jeszcze bardziej podkreślić ten dysonans, Leśmian nie zastosował w utworze stylizacji na język dziecięcy, nie odnajdziemy spieszczeń, zdrobnień a nawet ani jednego zwrotu charakterystycznego dla małej dziewczynki. Przeciwnie, Urszulka zdaje się być osobą dorosłą, świadomą używanego języka i doboru słów. Z drugiej jednak – cały czas naiwnie wierzy w pojawienie się rodziców…

Oprócz tytułowej bohaterki, w wierszu występuje także Bóg. Przy analizie tej postaci lirycznej także dostrzegamy zgrzyt (choć mniejszy niż w przypadku małej Urszulki mówiącej jak dorosła). Mimo iż deklaruje spełnić każdą prośbę swego gościa (tworzy dokładnie taki domek, w jakim dorastała Urszulka), mimo iż zwraca się do dziewczynki z uśmiechem, ciepło i serdecznie (Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa... / Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa), obiecując częste odwiedziny (I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie, / Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!), a nawet pojawienie się ukochanych rodziców małej (Oto są - sprzęty, a oto - donice. / Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!), to jednak w ostatecznym podsumowaniu i przeanalizowaniu jego postępowania wydaje się być osobą nie mówiącą całej prawdy. Okazuje się, że Urszulka niepotrzebnie wyczekiwała przybycia rodziców, ponieważ nie spełniło się jej życzenie.

Leśmian, choć prowokacyjnie powstrzymał się od zabiegu stylizacji na język dziecięcy, to jednak zastosował zabieg archaizacji językowej, a dokładniej stylizacji na takową. W zastosowaniu takich wyrazów, jak „poglądasz” (Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...), „straszno” (I sprzęty i donice rozkwitłego ziela / Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!), „patrzał” (Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie), „dla cię” (Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa), „w nieb” (Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie / Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!), „zlękniona” (I umilkłam zlękniona i oczy unoszę), „przyoblekam” (I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam), „roznietą” (Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie), starał się uwiarygodnić przekaz dziecka, urodzonego i wychowanego w renesansie. Wówczas nie mówiono przecież „wyglądasz”, a „poglądasz”, zamiast „strasznie”, używano przyimka „straszno”, czasownik „patrzył” ewoluował od formy szesnastowiecznej formy fleksyjnej „patrzał”, a wyrażenie „dla ciebie” od „dla cię”.

Oprócz takiego zabiegu w utworze występuje kilka epitetów (Boża łaska; rozkwitłe ziele; stęsknieni rodzice; suknia najróżowsza; sen wieczny; pierwsza roznieca) oraz porównań (dom kubek w kubek, jak nasz – Czarnoleski; Zbliż się do mnie Urszulo! Poglądasz jak żywa...!) czy przenośni (Wiatr po niebie dzwoni!).

Leśmian zastosował rymy parzyste żeńskie, dzięki czemu liryk został wzbogacony o walor dynamiczności i przystępności lektury: pustkowie-głowie; żywa-szczęśliwa; krasie-Czarnolasie; unoszę-proszę(…).

Średniówka występuje po siódmej sylabie:
Już świt pierwszą rozniecą // złoci się po ścianie,
Gdy właśnie słychać kroki // i do drzwi pukanie...
Więc zrywam się i biegnę! // Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... /// Nie!... To - Bóg, nie oni!...


Urszula Kochanowska - treść


Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.

"Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa."

"Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!" -
I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,
By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?

Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz - Czarnolaski.

I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!

I rzekł: "Oto są - sprzęty, a oto - donice.
Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!

I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,
Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!"

I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę -
Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę -

I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam
I sen wieczny odpędzam - i czuwam - i czekam...

Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,
Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie...

Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... Nie!... To - Bóg, nie oni!...



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Dwoje ludzieńków - interpretacja, treść
2  Cechy charakterystyczne twórczości
3  Topielec - analiza i interpretacja, treść